Gdy gryzonie zaatakują sieć...

Powiększeniu się naszej rodziny o miniaturowego królika nagle zaczęły towarzyszyć awarie różnego sprzętu domowego. Telewizor przestał wyświetlać obraz, komórka podłączona do ładowarki wciąż była na skraju wyczerpania baterii, a połączone w sieć komputery nagle przestały się widzieć. Jak się wkrótce okazało, wszystko za sprawą instynktu - króliki "interpretują" kabelki jako korzonki w norce i jednym sprawnym "gryzem" dają im radę. O ile w domowej skali szkody te są relatywnie niewielkie, to wszelkiego rodzaju żyjątka potrafią nieźle zaburzyć pracę serwerowni (przekonał się o tym już niejeden administrator), ale także zakłócić ciągłość biznesową wielu poważnych firm.

Powiększeniu się naszej rodziny o miniaturowego królika nagle zaczęły towarzyszyć awarie różnego sprzętu domowego. Telewizor przestał wyświetlać obraz, komórka podłączona do ładowarki wciąż była na skraju wyczerpania baterii, a połączone w sieć komputery nagle przestały się widzieć. Jak się wkrótce okazało, wszystko za sprawą instynktu - króliki "interpretują" kabelki jako korzonki w norce i jednym sprawnym "gryzem" dają im radę. O ile w domowej skali szkody te są relatywnie niewielkie, to wszelkiego rodzaju żyjątka potrafią nieźle zaburzyć pracę serwerowni (przekonał się o tym już niejeden administrator), ale także zakłócić ciągłość biznesową wielu poważnych firm.

W lutym br. szwedzki operator TeliaSonera doświadczył dwóch prawie całodniowych przestojów, w wyniku których telefony 4 tys. abonentów zamilkły jak mysz pod miotłą. Kable w odległości 90 mil od operatora były pocięte w drobny mak. Jedynym śladem, który pozostawili po sobie sprawcy, były setki malutkich odcisków łapek na śniegu. Myszy pod miotłą być może były dumne ze swojego czynu, czego na pewno nie mogło powiedzieć owych 4 tys. abonentów o swoim operatorze.

Jak później przyznała firma serwisująca okablowanie TeliaSonera, przez małą dwucentymetrową dziurkę przecisnęły się myszy i nadały własny bieg wiązce światłowodowej. Jednak zawsze przytaczaną przez tę firmę historią będą wyczyny pewnego dzięcioła, który widocznie chciał udowodnić, że w czasach światłowodów można jeszcze porozumiewać się za pomocą alfabetu Morse'a.

TeliaSonera nie jest oczywiście pierwszym operatorem, który wpadł w mysią pułapkę. Zdaniem Roberta Sullivana, autora książki "Szczury", za ok. 18% uszkodzeń kabli telefonicznych odpowiadają właśnie szczury. Ale firmy miały też do czynienia z bohaterskimi wiewiórkami eksplorującymi zawartość transformatorów (kiedyś w wyniku działań jednej z nich uruchomiony został cały ogromny system generatorów prądotwórczych na uniwersytecie w Stanford). Na politechnice w Teksasie problemy w sieci wywoływały mrówki faraonki. AT&T oraz inne firmy telekomunikacyjne w USA stoczyły ogromną bitwę z obrońcami praw zwierząt - poszło o instalowane przez operatorów pułapki na świstaki. Ale zagrożenie czyha też pod wodą: wiele kilometrów kabli ułożonych w oceanie lub morzach zostało zniszczonych przez rekiny.

Oczywiście są metody pozwalające na zabezpieczenie się przed gryzoniami, które przeszły na światłowodową dietę. Podstawowa to poprowadzenie kabli w metalowych lub plastikowych osłonach. Z przeprowadzonych badań wynika, że gryzoniom trudno się przebić przez okrągłą osłonę o średnicy przynajmniej 3-4 cm. Druga metoda, z którą będzie trudno się pogodzić wielu administratorom, to unikanie jedzenia w serwerowniach. Okruszki pizzy to znakomity pachnący kąsek dla myszy, a te, wiedzione zapachem, potrafią się przecisnąć przez dziurkę średnicy długopisu...

Ale oczywiście zabezpieczanie sieci przed różnymi żyjątkami ma na celu nie tylko podtrzymanie łączy telekomunikacyjnych. Równie ważne jest bezpieczeństwo ludzi np. serwisujących okablowanie. To drugi z powodów, który należy wziąć pod uwagę już podczas projektowania serwerowni czy centrum danych. Priorytetową czynnością powinna być bardzo dokładna inspekcja okolicy i "załatanie" wszystkich dziur, przez które może przedostać się najmniejsza nawet mysz. Konsekwencją jest jednak całkowity brak elastyczności w ułożonym okablowaniu, często więc trzeba będzie wypracować kompromis.

Po doświadczeniach z królikiem (którego do pokoju z komputerami wpuściliśmy świadomie) bardzo szybko w naszym domu pojawiła się sieć bezprzewodowa. Niecierpliwie czekamy, aż ktoś wymyśli sposób na bezprzewodową transmisję prądu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200