Dzisiejsi rozkapryszeni

Obecny poziom technologiczny powoduje, że o czym człowiek pomyśli, to ma - przynajmniej na ekranie komputera. W innych dziedzinach też zresztą jest niezgorzej. W zasadzie większość dóbr materialnych codziennego użytku jest osiągalna bez większego trudu dla przeciętnie zarabiających obywateli.

W dawnych czasach to dopiero trzeba było nieźle się natrudzić, aby uzyskać określony efekt. Do prania i zmywania nie było automatów, proszków, detergentów. Nie było przetworów spożywczych na zimę - trzeba było sobie je przygotować, aby przetrwać. Komunikacja międzyludzka była utrudniona. Aby z kimś porozmawiać, trzeba było odbyć uciążliwą podróż. A teraz wszystko jest od ręki. Powoduje to, że ludzie powoli zatracają pojęcia takie, jak cierpliwość, staranie, oczekiwanie. Zaczynają wykazywać nerwowe zachowania, gdy nie mogą dostać czegoś od ręki i muszą się o to postarać lub chociażby poczekać. Reakcje z tego tytułu bywają nieraz mocno agresywne. W miejscu pracy zaczyna się to przeradzać w niezadowolenie z pracowników, którzy nie potrafią zabezpieczyć od ręki zachcianek przełożonego.

Dyrekcja Lokalnego Informatyka także nie cierpi czekać. Na cokolwiek. Nie lubi, gdy Lokalny się zastanawia, jeśli mu zadać pytanie, niekoniecznie z zakresu informatyki. Odpowiedź ma być natychmiast i tylko najlepsza z możliwych. Być może pryncypałowie Lokalnego naoglądali się za dużo popularnych programów telewizyjnych z cyklu spełniamy marzenia. Ale jak tu w mig cokolwiek spełnić, skoro trudno w ogóle się czasami dogadać.

"Szefie, niech Szef zajrzy na serwis my.school.com" - Lokalny podał adres internetowy na jakieś tam zapytanie przełożonego. "Z jakom kulkom?" - dopytywał się Szef. "No, my z kulkom!" - denerwował się Lokalny. Szef zaczął coś tam bazgrać w przeglądarkowym polu adresowym, wymazując dotychczas wpisane kulfony. Na widok tego Lokalny zareagował natychmiast: "pola nie ruszać!". "Jacy Polanie? Gdzie mają ruszać? Przecież Polanie już dawno nie istnieją"- dziwił się Szef z pretensją w głosie. "Że też mi się staropolszczyzny zachciało" - myślał sobie Lokalny. A wszystko dlatego, że Szef zażyczył sobie, aby natychmiast zobaczyć, jak działa konkurencja i co oferuje na swojej witrynie. Ze swej niecierpliwości zasiadł osobiście przed ekranem (sic!), mając do wyłącznej dyspozycji asystę techniczną w postaci Lokalnego. Koniec końców nabazgrał, wskazany przez Lokalnego, adres docelowy, gdzie miała być przedstawiona wysokość rabatów. No i była, ale Szef w swojej wcześniejszej niecierpliwości pomylił się, bo chodziło mu o raty a nie rabaty, więc stronka pod temat zupełnie nie pasowała.

Bit czy nie bit? - oto jest kwerenda dla niecierpliwych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200