Dusza automatu

Jako informatyk znam się nieźle na automatach, automatyce i zasadach tam panujących. Dzięki temu nie wierzę w krasnoludki i latające talerze... może raczej powiem, że nie wierzę w skutki ingerencji wcześniej wymienionych w nasze życie codzienne.

Jako informatyk znam się nieźle na automatach, automatyce i zasadach tam panujących. Dzięki temu nie wierzę w krasnoludki i latające talerze... może raczej powiem, że nie wierzę w skutki ingerencji wcześniej wymienionych w nasze życie codzienne.

Wierzę natomiast w zjawisko hazardu, to znaczy pewnej przypadkowości, które także daje się zauważyć w urządzeniach w jakikolwiek sposób programowalnych. Hazard w działaniu automatów (od razu zaznaczam, że nie chodzi mi o hazard celowy, reprezentowany chociażby przez jednorękich bandytów) może objawić się każdemu korzystającemu z usług takowego urządzenia. Jest to bezpośredni wynik złego zaprogramowania lub niewłaściwej interpretacji czynników zewnętrznych. Więcej na ten temat można dowiedzieć się studiując teorię automatów oraz zapoznając się z mnemotechnicznymi metodami programowania automatów, na przykład za pomocą tablic Karnaugha.

Nie wiem, czy do końca dowierzamy automatom. Wydaje mi się, że ich niedoskonałość nie sprzyja budowaniu zaufania, chociaż nie jest to niedoskonałość samych automatów, lecz ludzi - ich twórców. Należałoby się raczej zastanowić, czy wierzymy ludziom.

Kiedyś, dosyć dawno temu, kiedy u nas na automaty pieniężne mówiło się diabeł, będąc w Wiedniu korzystałem z metra. Aby wykupić bilet wieloprzejazdowy, musiałem skorzystać z automatu. Wobec braku drobnych miałem poważne obawy przed wrzuceniem w czeluść urządzenia banknotu stuszylingowego. Moja wyobraźnia wykreowana w nieco innej rzeczywistości nie zakładała, że "sztuczny bileter" przed rozpoczęciem transakcji poprosi o potwierdzenie powierzonej mu kwoty. Wbrew moim wcześniejszym obawom operacja przebiegła poprawnie. Stwierdziwszy, że nie taki diabeł straszny, przekonałem się, że pieniądze można powierzać maszynom nieraz z większą dozą ufności niż ludziom.

Kilka tygodni temu chciałem kupić napój chłodzący w automacie na korytarzu mojej firmy. Zakup upragnionej butelczyny zajął kilka dni. Najpierw maszyna pokazywała braki w pojemniku. Gdy wreszcie zapasy zostały uzupełnione, automat łaskawie informował o braku drobnych do wydawania reszty, a ponieważ zamiast bilonu 2 zł posiadałem, jak na złość, monetę 5 zł, operacja zakupu z góry była skazana na niepowodzenie. Gdy następnego dnia stawiłem się z monetą 2 zł, okazało się, że ta przelatuje, jak przez dziurawe sito. Koledzy poinformowali mnie, że urządzenie nie jest zbyt dobrze wyregulowane, ale na pewno przyjmie dwie monety jednozłotowe. Następnego dnia przyniosłem takowe. Wrzuciłem, nacisnąłem wyzwalacz i na półce pojawiła się butelka. Jedynym dyskomfortem było to, że napój był innego rodzaju - ktoś mylnie załadował pojemniki.

Automaty przejawiają ludzką naturę, doskonale odzwierciedlając błędy popełniane przez ludzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200