Cywilizacja guzika 3.0

Czy codziennie rano, zapinając guziki, przychodzi Państwu do głowy, że używacie jednego z najstarszych wynalazków cywilizacyjnych? Mnie nie, bo zwykle klnę małość dziurki oraz niezgrabność własnych palców, jeszcze nie powykręcanych reumatyzmem, ale już nie tak ruchliwych jak kiedyś.

Czy codziennie rano, zapinając guziki, przychodzi Państwu do głowy, że używacie jednego z najstarszych wynalazków cywilizacyjnych? Mnie nie, bo zwykle klnę małość dziurki oraz niezgrabność własnych palców, jeszcze nie powykręcanych reumatyzmem, ale już nie tak ruchliwych jak kiedyś.

A przecież guzik jest wynalazkiem tak starym, że nawet nie wiadomo, która cywilizacja pierwsza wpadła na ten pomysł. Znały go praktycznie wszystkie. Jeśli dobrze rozejrzeć się po otaczającym nas świecie, to guzik, w odróżnieniu od suwaka oraz velcro, nie ma odpowiednika w przyrodzie, więc starożytny wynalazca musiał być prawdziwym geniuszem. Co go za to spotkało? Nie ma mitu guzika, choć są opowieści o wykradzeniu ognia. Widać guzik nasz codzienny szybko stał się banalnym elementem cywilizacji, niegodnym piedestału.

Drugie życie guzika zaczęło się wraz z odkryciem elektryczności. Pstryk, i już było jasno. Pstryk, i obiad się ugotował. Pstryk, i można było obejrzeć, co się dzieje na antypodach. To była rewolucja znacznie większa niż wszystkie rewolucje socjalne razem wzięte, choć jakoś nikt nie pisze o niej wzniosłych hymnów, nie układa wierszy ani nie kręci filmów. A przecież cywilizacja guzika 2.0, choć trwająca nieco tylko ponad sto lat, zmieniła nasze życie znacznie bardziej niż ucinanie głów królom i arystokratom (odrosły na barkach prezydentów i parlamentarzystów) oraz pozbawianie własności prywatnej (znowu się dorabiamy). Ba, to przełączniki spowodowały, że z cywilizacji pracy ludzkość przeszła do cywilizacji lenistwa. Skutkiem pstrykania jest nadmiar wolnego czasu, z którym nie wiemy co robić. Zabijamy go, także pstrykając. Na szczęście nikt nigdy nie przycisnął guzików od rakiet międzykontynentalnych z głowicami jądrowymi. Widać bez przycisku nie ma cywilizacji, ale z nim także może nie być...

A teraz powstaje przed naszymi oczyma trzecia wersja cywilizacji guzika. Tym razem wirtualnego - na ekranie. Wiadomo, gdzie go wymyślili (polecam historię PARC,http://www.parc.xerox.com/about/history/default.html ). Do przyciskania nowej wersji guzików używamy myszy, która właśnie obchodzi czterdziestolecie (patent # 3,541,541,http://www.uspto.gov/patft/index.html ). Jesteśmy już przyzwyczajeni do guzików ekranowych po dwudziestu latach ich używania. W wielu urządzeniach, które z powodzeniem mogłyby mieć przyciski tradycyjne właśnie w kształcie guzika, używamy obrazków, męcząc się z paralaksą ekranu oraz jego pobrudzeniem przez niedomyte ręce poprzedników, np. pobierających pieniądze z automatu. Guzik w reprezentacji pikselowej stał się nagminnym elementem drukowanych reklam, co jasno pokazuje, że oderwał się już dawno od swej funkcji przełącznika, zaś stał się symbolem wyboru, możliwości zgody lub odmowy, otworzenia lub zamknięcia, wejścia lub wyjścia. Przy okazji nieco się wydłużył, aby pomieścić tekst, choć ciągle najbardziej rozpowszechniony jest guzik z napisem OK (na marginesie: słowo to pierwszy raz pojawiło się w druku w Boston Morning Post, 23 marca 1839,http://www.miketodd.net/encyc/okay.htm , nie wiadomo skąd). Prawdziwie uniwersalny znak. Czysto komputerowy.

Czyżby rację miał marszałek Rydz-Śmigły głosząc, że "nie oddamy (nawet) guzika"?

Cywilizacje rzadko oddają to, co zawłaszczyły, a już szczególnie przedmioty je definiujące.

Guzik będzie z nami, tak jak w starym sloganie firmy Kodak: "Ty przyciskasz guzik, my robimy resztę!". Komputery zrobią resztę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200