Cytatologia

Nie ma dziedziny nauki, której istnienie mógłby sugerować tytuł tego felietonu. Nie ma, a z pewnością powinna powstać, szczególnie gdy wziąć pod uwagę, jak różne bywają formy oznaczania cytatów i cytowanych dzieł, o czym można się dowiedzieć, czytając poradniki pisania prac naukowych czy warunki, jakim winny odpowiadać opracowania na różne konferencje i seminaria. Na uczelniach nakładają się na to jeszcze indywidualne upodobania promotorów.

Nie ma dziedziny nauki, której istnienie mógłby sugerować tytuł tego felietonu. Nie ma, a z pewnością powinna powstać, szczególnie gdy wziąć pod uwagę, jak różne bywają formy oznaczania cytatów i cytowanych dzieł, o czym można się dowiedzieć, czytając poradniki pisania prac naukowych czy warunki, jakim winny odpowiadać opracowania na różne konferencje i seminaria. Na uczelniach nakładają się na to jeszcze indywidualne upodobania promotorów.

Sztuka cytowania - a mam na myśli wyłącznie ten jej zakres, który odnosi się do rozpraw specjalistycznych - ma różne szkoły i odmiany.

Anglosasi np. starają się być w cytowaniu precyzyjni i poza danymi ogólnymi (autor, tytuł, wydanie) podają zazwyczaj także numer strony dzieła, z której ich cytat pochodzi. Jest to jedyny sposób, aby umożliwić czytelnikowi dotarcie do odpowiedniego miejsca w cytowanym opracowaniu.

U nas jest to praktyka rzadko spotykana, co czyni z cytatu (notabene trudnego do sprawdzenia) jedynie rodzaj intelektualnej podpórki, będącej powołaniem się na pogląd, który ktoś gdzieś wcześniej wyraził.

Cytowanie z tradycyjnych, drukowanych opracowań nie stwarza jednak takich kontrowersji, jakie występują w przypadku tekstów z Internetu. Rozbieżność poglądów jest tu znaczna - od odmawiania jakiejkolwiek wartości tego rodzaju cytatom, po pełną akceptację.

Pół biedy, gdy materiał z Sieci ma postać zwartego opracowania (np. w formacie PDF), z autorem, tytułem, wydawcą i datą powstania. Problem zaczyna się jednak tam, gdzie cenne często opinie są zawarte na pojedynczych stronach, zajmujących czasem nie więcej niż kilka ekranów.

Przestudiowałem ostatnio kilkuset-stronicową książkę, której wartość poznawcza jest nie większa niż kilkunastu kartek wydrukowanych z Sieci. W oczach wielu jednak właśnie to sążniste dzieło, a nie ulotna, chociaż bardziej wartościowa informacja internetowa, uchodziłoby za bardziej wiarygodne.

Odrębnym problemem pozostaje wskazywanie na samo źródło sieciowe, mające m.in. umożliwić dotarcie do niego. W niektórych serwisach (np. TechRepublic) pełna referencja sieciowa do pojedynczego artykułu zajmuje już więcej niż jeden wiersz druku, co trudno bezbłędnie wpisać do wykazu literatury, a także nadać temu postać nie rozbijającą formatu.

Aby było jeszcze trudniej: strony sieciowe zmieniają zawartość - dziś są, jutro znikają na zawsze. Skutkiem jest brak możliwości sprawdzenia i sięgnięcia po taką referencję.

Sam stosuję w takich przypadkach kilka metod. Najczęściej po prostu drukuję potrzebny materiał i trzymam go w archiwach. Ma to tę wadę, że numeracja stron zależy wówczas od formatu druku i samej drukarki, a całość zajmuje miejsce i po jakimś czasie i tak trudno to odnaleźć pośród tysięcy podobnych kartek.

Proste teksty (bez ilustracji) można zapisać i - po jakimś czasie - przenieść na dysk CD w układzie tematycznym bądź okresowym.

Łatwiejsze jest wówczas wyszukiwanie, pod warunkiem jednak że panuje się nad mnogością powstających w ten sposób dysków.

Czasem jednak interesujące opracowanie jest zawarte na licznych, kolejnych stronach sieciowych, a nie ma całościowej wersji do druku. Wówczas pozostaje albo drukowanie po kolei wszystkiego (z całym sztafarzem dodatków reklamowych), albo mozolne kopiowanie do dokumentu w formacie np. MS Word. Potem jeszcze nieco edycji w celu wyeliminowania zbytecznych spacji, tabulatorów itp. i mamy gotowe opracowanie. Czy jednak nadal jest to coś, na co można się powoływać? Czy wypada zaznaczyć, że samemu wystąpiło się w roli redaktora?

Chętnie poznam inne poglądy na tę sprawę i stosowane sposoby i o nich napiszę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200