Cała prawda

W poprzednim odcinku przygód Lokalnego Informatyka dowiedzieliśmy się, że blog założony dla Szefa znajdował się na serwerze intranetowym, niedostępnym spoza siedziby firmy. Było to drugie po fałszowaniu statystyk oszustwo, jakiego dopuścił się Lokalny.

W poprzednim odcinku przygód Lokalnego Informatyka dowiedzieliśmy się, że blog założony dla Szefa znajdował się na serwerze intranetowym, niedostępnym spoza siedziby firmy. Było to drugie po fałszowaniu statystyk oszustwo, jakiego dopuścił się Lokalny.

"Jak wytłumaczyć Szefowi, dlaczego nie chciałem, aby świat ujrzał jego wypociny" - oczekując aż prawda wyjdzie na jaw, Lokalny zastanawiał się nad linią swojej obrony. Było to zadanie rzeczywiście trudne do realizacji. Bo jak można wytłumaczyć komuś, że jego styl pisania, jak też poruszana tematyka są - nawet jak na różnorodność internetową - bardzo żenujące. Po co zatem publicznie budować negatywny obraz firmy za sprawą jej niezbyt udanego, a jednocześnie przesiąkniętego megalomanią menedżera. Wolał więc Lokalny ukryć to wstydliwie przed światem. Poza tym umieszczanie wypocin Szefa na publicznym blogu miałoby tę niepodważalną wadę, że przy braku dostępu administracyjnego Lokalny nie byłby w stanie sfałszować statystyk odwiedzin, a to niechybnie spowodowałoby katastrofę w postaci gromów gniewu niezadowolonego Szefa. Wybrał więc Lokalny, jego zdaniem, mniejsze zło, co było działaniem nie do końca przemyślanym. Po prostu musimy taką postawę w czambuł potępić i tyle. Zresztą kłamstwo ma krótkie nogi, co sprawdziło się i w tym przypadku.

"Lokalny, przyłaź tu do mnie" - dało się słyszeć w słuchawce złowieszcze zaproszenie Szefa na dywanik. Z duszą na ramieniu, Lokalny zameldował się w te pędy w gabinecie przełożonego. "Coś ty mi lebiego z tym blogiem nawyrabiał" - zagaił dyskusję Szef. "Wczoraj miałem w domu imprezę i chciałem pochwalić się gościom moimi artykułami, a tu mi przeglądarka wypisuje, że nie ma takiego adresu, że jakiś serwer nie odnaleziony" - Szef wdał się w szczegóły techniczne. "No, bo może przerwa była na łączach, albo jakieś inne niesprawności" - ratował swoją skórę Lokalny. "Masz to jak najszybciej sprawdzić, bo za tydzień mam znowu gości i nie chcę już słyszeć, że coś nie działa" - Szef wydał dyspozycję godną prawdziwego menedżera.

I sobie Lokalny biedy napytał. Musiał teraz czym prędzej założyć dla Szefa blog na serwerze publicznym i skopiować wszystkie jego teksty, czego zebrało się całkiem sporo przez te tygodnie. Co prawda daty publikacji były teraz wszystkie z jednego dnia, ale Lokalny powiedział Szefowi, że przeniósł to wszystko na bardziej profesjonalny i odpowiedzialny serwis, stąd też i zmiana adresu internetowego. I znowu wszyscy byli zadowoleni. A co ze statystykami odwiedzin? A czy gdzieś jest powiedziane, że Lokalny ma je drukować z rzeczywistego źródła?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200