Być

Gdyby pradziadek Tomasz wszedł na balkon mieszkania na trzecim piętrze, z pewnością ponad wszelkie pewności mogę napisać, że powiedziałby: jak wysoko.

Gdyby pradziadek Tomasz wszedł na balkon mieszkania na trzecim piętrze, z pewnością ponad wszelkie pewności mogę napisać, że powiedziałby: jak wysoko.

Pradziadek Tomasz chodził całe swe sto lat po ziemi, jeśli unosił się nad ziemię, to na wysokość dachu stodoły, za czasów gdy nań wchodził, krytego słomą. Pradziadek Tomasz, w rodzinnym tytularzu zwany dziadunio, choć nie był najstarszy przy stole, gdyby stanął na balkonie na trzecim piętrze, zapytałby: to wszystko, co masz? Dalibóg - powiedziałbym, korzystając ze słowa nadużywanego przez pradziadka Tomasza - to wszystko, a pradziadek Tomasz oparłby laskę o balustradę i usiadł na, z lekka powykrzywianym, plastikowo-metalowym krześle. Pradziadek Tomasz nie zapytałby "to wszystko, co masz" z powodu politowania dla stanu mego posiadania. Posiadanie dla pradziadka Tomasza nigdy nie stanowiło problemu. Problemem dla pradziadka Tomasza, siedzącego na balkonie mieszkania na trzecim piętrze, byłoby posiadanie swobody. Dlatego zapytałby "to wszystko, co masz". Zapytałby i spojrzał z wysokości trzeciego piętra na zieloną trawę. Być może wpadłby jak zwykle szybko na pomysł przebicia się przez sufit i urządzenia czegoś na wzór ogrodu na dachu, ale z całą pewnością nie siedziałby bezczynnie zamknięty w betonowym balkonie. Swoboda dla pradziadka Tomasza to przestrzeń i to dlatego zapytałby "to wszystko, co masz".

Pradziadek Tomasz, gdyby odwiedził mnie w mieszkaniu na trzecim piętrze, miałby bez mała 130, a może nawet 140 lat. Wiem, ile miałby lat pradziadek Tomasz dokładnie, ale nie ma to znaczenia. Pradziadek Tomasz, pewien nie jestem, ale najprawdopodobniej pradziadek Tomasz nie widział telewizora. Zobaczyłby telewizor. Powiedziałby, patrząc na telewizor, nie w telewizor, dlaczego to wszystko tak szybko się dzieje, bo pradziadek Tomasz miał miarę czasu dziania się wszystkiego w życiu. Pradziadek Tomasz był wrogiem pośpiechu, a mimo to zawsze zdążał. Zdziwiłby się pradziadek Tomasz, gdyby jadł ze mną śniadanie, zdziwiłby się mym pośpiechem. Pradziadek Tomasz śniadanie jadł długo, powoli, bo przed śniadaniem dwie godziny pracował na śniadanie.

Komputer, gdyby zobaczył u mnie pradziadek Tomasz, gdyby zobaczył komputer, to ja nie potrafiłbym wyjaśnić pradziadkowi Tomaszowi, co to jest. Zapytałby pradziadek Tomasz, szczupły, wysoki, stojący o lasce, zapytałby, a ja dalibóg nie umiałbym mu opowiedzieć co to jest komputer. Komputer schowałbym przed pradziadkiem Tomaszem. Wystarczy, że musiałbym tłumaczyć pradziadkowi Tomaszowi, co to jest kuchenka gazowa, co to jest kran, co to jest sedes. Wystarczy, że musiałbym tłumaczyć pradziadkowi Tomaszowi, dlaczego nie przychodzi listonosz, dlaczego nie siada na ławce przed domem, dlaczego nie przychodzi listonosz musiałbym tłumaczyć pradziadkowi Tomaszowi i wiem, że nie potrafiłbym wytłumaczyć pradziadkowi Tomaszowi, dlaczego listonosz nie siada na ławce przed domem. Dalibóg nie wiem, co bym zrobił, gdyby w ręce pradziadka Tomasza wpadła gazeta, a w tej gazecie pradziadek Tomasz przeczytałby słowo Internet, poprawiając ze zdumienia binokle.

Pradziadek Tomasz nie zapyta mnie o te wszystkie rzeczy, nie zastuka laską o parkiet w mieszkaniu na trzecim piętrze, nie powie, czy możesz podać mi buty. Ale ja wiem, wiem, co powiedziałby pradziadek Tomasz wchodząc do mieszkania na trzecim piętrze, mieszkania, w którym mieszkam. Wiem, co powiedziałby pradziadek Tomasz, ale boję się to napisać, bo wiem, że pradziadek Tomasz przeżył sto lat i z jego przeżytych stu lat niczego tu nie opisałem (szkoda), poza tym, co teraz napiszę, że pradziadek Tomasz powiedział mi kiedyś w lesie, że być, to jest czucie tego, że można nie być.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200