Zjeść po przeczytaniu

Zanim przeczytają Państwo dalszy ciąg tego felietonu, proszę znaleźć jakieś ustronne miejsce. Proszę się upewnić, czy nikt nie zagląda Państwu przez ramię. A może są Państwo akurat w pomieszczeniu, gdzie zainstalowana jest telewizja przemysłowa? Proszę sprawdzić i to. Tylko wszystkie te czynności proszę, na Jowisza, wykonać dyskretnie, żeby nikt się nie zorientował!

Zanim przeczytają Państwo dalszy ciąg tego felietonu, proszę znaleźć jakieś ustronne miejsce. Proszę się upewnić, czy nikt nie zagląda Państwu przez ramię. A może są Państwo akurat w pomieszczeniu, gdzie zainstalowana jest telewizja przemysłowa? Proszę sprawdzić i to. Tylko wszystkie te czynności proszę, na Jowisza, wykonać dyskretnie, żeby nikt się nie zorientował!

Już zrobione? Dobrze. Informacje, które za chwilę podam, otrzymałem pocztą elektroniczną od Renomowanej Firmy Konsultingowej, należącej do tzw. Wielkiej Piątki. Po przeczytaniu listu oblał mnie zimy pot, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Podpis "(Internet Confidentiality Footer) pod tą wiadomością głosi: Informacje w niniejszym liście mogą mieć charakter poufny/uprzywilejowany. Jeżeli nie jesteś adresatem tej wiadomości (albo nie jesteś odpowiedzialny za jej dostarczenie adresatowi), nie możesz jej kopiować ani przesyłać do nikogo. W takim przypadku natychmiast poinformuj nadawcę o tym fakcie pocztą zwrotną. Daj znać niezwłocznie, jeżeli ty bądź twój pracodawca nie wyrażacie zgody na przesyłanie takich wiadomości. Opinie, wnioski i inne informacje zawarte w tym liście, które nie dotyczą podstawowej działalności mojej firmy, nie powinny być rozumiane jako przekazywane bądź popierane przez nią". Oryginalny tekst jest po angielsku, a jestem przekonany, że moje tłumaczenie nie oddaje w pełni jego marsowej powagi.

Jak sama nazwa wskazuje, Internet Confidentiality Footer jest dołączony na końcu wiadomości. Rzuca to nowe światło na sposób czytania listów we wspomnianej firmie konsultingowej. Zwykli ludzie czytają wiadomości od góry do dołu, a linijki od lewej do prawej. Do stopki dotrą na końcu, kiedy już posiądą wszystkie te informacje, które mogły nie być przeznaczone dla ich oczu. Ale, widać, ta trywialna kolejność czyta- nia tekstu nie jest godna Renomowa- nej Firmy Konsultingowej. Tam zapewne poczta elektroniczna czytana jest od dołu do góry.

Kto inny pomyślałby też, że jeżeli firmie zależy na poufności, powinna użyć poczty tradycyjnej albo skorzystać z PGP, ale dopiero po przeczytaniu Internet Confidentiality Footer doceniam, że najprostsze pomysły są w istocie naj- genialniejsze.

Choć znalazłem swój adres w nagłówku listu, to brak imienia i nazwiska adresata (których, wiem skądinąd, korporacyjny standard wymaga) zasiał we mnie ziarno wątpliwości, czy na pewno jestem jego adresatem. Może to wcale nie miałem być ja, ale jakaś światowa szycha, prezes korporacji albo prezydent, z którym Renomowana Firma Konsultingowa ma mętne konszachty? Już chciałem "poinformować nadawcę pocztą zwrotną" o tym, ale po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że może zaraz potem zjawią się u mnie smutni panowie w czarnych płaszczach i złożą mi propozycję nie do odrzucenia, abym oddał im wiadomość wraz z komputerem. A potem podejmą próbę wymazania jej z mojej pamięci... Nie, lepiej nic nie będę pisał.

Targany takimi rozterkami postanowiłem w końcu podzielić się tą informacją z czytelnikami Computerworld, bo jeżeli tyle tysięcy osób będzie wiedziało to samo, czego dowiedziałem się ja, to doprowadzę Renomowaną Firmę Konsultingową do takich kłopotów na rynku, że nie będzie miała czasu ani ochoty zająć się taką szarą myszką, jak niżej podpisany.

Teraz proszę wziąć głęboki oddech, oto ta poufna/uprzywilejowana wiadomość: "Niniejszym informuję, że Krzyś urodził się 13 września, waży 3340 g i mierzy 53 centymetry. Jesteśmy zdrowi i powoli dochodzimy do siebie. Basia."

Tylko, na miłość boską, proszę o tym nikomu nie mówić!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200