Zimny turek, czyli przeprowadzka

Kiedy kilka lat temu znajoma zaprosiła mnie na turka, początkowo nie rozumiałem, o co może jej chodzić. Z kontekstu wynikało, że będziemy coś konsumować, ale delikatna Joasia zupełnie mi nie wyglądała na kanibalkę. Dopiero zrobienie tak zwanego tłumaczenia odwrotnego uspokoiło mnie, że w opałach będzie tylko ptak, rozmowa toczyła się bowiem w okolicach Święta Dziękczynienia

Kiedy kilka lat temu znajoma zaprosiła mnie na turka, początkowo nie rozumiałem, o co może jej chodzić. Z kontekstu wynikało, że będziemy coś konsumować, ale delikatna Joasia zupełnie mi nie wyglądała na kanibalkę. Dopiero zrobienie tak zwanego tłumaczenia odwrotnego uspokoiło mnie, że w opałach będzie tylko ptak, rozmowa toczyła się bowiem w okolicach Święta Dziękczynienia.

Teraz przypomniałem sobie ową rozmowę, bo tym razem to ja chciałem zaproponować Państwu zimnego turka. Nie będzie to jednak talerz mięs, tylko próba odstawienia Internetu. Raz i na dobre, tak jak narkomani przestają z dnia na dzień brać w żyłę, co w amerykańskim języku slangowym określa się właśnie mianem "cold turkey" (dosłownie "zimny indyk",http://yahooligans.yahoo.com/reference/dictionary/entries/ 20/c0472000.html ).

Można zapytać, po co w ogóle odstawiać sobie Internet, skoro wszyscy łącznie z rządem myślą tylko o zwiększaniu przepustowości łączy oraz upowszechnianiu dostępu szerokopasmowego? Notabene wg urzędników "szerokie" zaczyna się od 128 Kb/s, co jest szeroką definicją, bo firmy kablowe standardowo oferują już 3 mbps down- i 500 kbps up-load. Tymczasem mnie zupełnie przypadkowo udało się całkowicie przestać być na sieci w trakcie przeprowadzki: w starym mieszkaniu już wyłączono, w nowym jeszcze nie włączono kabla. Powiem krótko, to jest straszne! Najgorszemu wrogowi nie życzę tych drgawek, jakie pojawiają się, gdy tylko człowiek siada do komputera, a tu nie ma żadnych stron w przeglądarce, pocztę można sprawdzić sobie w skrzynce, ale na klatce schodowej, zaś poczatować da się tylko na najbliższym rogu ulicy na jakąś życzliwą duszę. Zgroza...

Jeśli jednak będzie tak jak to nam prorokują zapaleńcy-szaleńcy, a rząd, zamiast na dofinansowanie kolejarzy, wreszcie da pieniądze na nowoczesną infrastrukturę kraju, to za kilka lat w przychodniach zdrowia psychicznego trzeba będzie otworzyć gabinety pomocy dla osób nagle pozbawionych dostępu. Ostatecznie to nie będą tylko ofiary przeprowadzek takie jak ja, ale także wielu innych obywateli, którzy z różnych powodów utracą możliwość podłączenia się. Pół biedy, jeśli tylko czasowo, bo wtedy ma się perspektywę powrotu do sieci. Gorzej, gdy zmiana warunków finansowych może oznaczać praktycznie trwałe pozbawienie nadziei. Czy np. w pakiecie dla bezrobotnych będą przewidziane cotygodniowe widzenia się z Internetem niczym wizytacje w więzieniu? A jeśli nie, to czy stróże bezpieczeństwa i porządku publicznego są przygotowani na ściganie nowej kategorii włamywaczy, którzy nic kraść nie będą, tylko zasiądą przed cudzym monitorem, aby choć trochę poszperać po sieci? Kto wprowadzi odpowiednie przepisy do kodeksu karnego? Ostatecznie kradzież dostępu jest w swej naturze inna niż kradzież samochodu. Choć z pewnością może być bardziej dotkliwa, szczególnie dla ofiary, tj. złodzieja.

Może należałoby pomyśleć o ośrodkach pomocy doraźnej, np. organizowanych na bazie dużych biur, w których wieczorami tysiące komputerów nic nie robi poza animowaniem ściemniaczków, gdy tymczasem mogłyby być wykorzystywane przez nieszczęsnych zimnych turków internetowych. A może rząd zechce wspomóc kawiarenki internetowe, np. przez zmniejszenie im obciążeń podatkowych? Jak to zwykle bywa z rozwojem technologii, dostrzegamy tylko jej stronę pozytywną, a kiedy wreszcie ujawni się druga strona medalu, to wtedy okazuje się, że technologia sama jest bezsilna. Już widzę oczyma wyobraźni urząd rzecznika do spraw osób bez dostępu. Być może nawet zgodziłbym się być za kilkanaście lat owym urzędnikiem, nie wiem tylko, czy w jego biurze będzie wypadało korzystać z Internetu. Jeśli nie, to niestety z góry oświadczam, że na mnie nie możecie Państwo liczyć. Jestem uzależniony i jest mi z tym dobrze!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200