Zeznanie

Redakcja Computerworld przypadkowo weszła w posiadanie części materiałów śledztwa prowadzonego przez prokuratora krajowego w sprawie kupowania ustaw, m.in. Ustawy o automatach do gier losowych oraz nowelizacji Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wśród kilku ton dokumentów szczególnie interesujące są zeznania posła Jerzego Jaskierni.

Redakcja Computerworld przypadkowo weszła w posiadanie części materiałów śledztwa prowadzonego przez prokuratora krajowego w sprawie kupowania ustaw, m.in. Ustawy o automatach do gier losowych oraz nowelizacji Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wśród kilku ton dokumentów szczególnie interesujące są zeznania posła Jerzego Jaskierni.

"Pouczony zgodnie z art. 233 § 2 kodeksu karnego o odpowiedzialności karnej na podstawie art. 233 § 1 kodeksu karnego, który przewiduje sankcje w postaci kary pozbawienia wolności do lat 3 w przypadku zeznania nieprawdy lub zatajenie prawdy oświadczam, co następuje:

Przypominam sobie, że wiosną 1996 roku, dokładnej daty nie pamiętam, być może mój asystent społeczny posiada jeszcze kalendarz z notatkami harmonogramu poselskiego, zostałem zaproszony przez Stowarzyszenie PRO Polski Rynek Oprogramowania oraz Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji na śniadanie robocze w hotelu Sobieski, mieszczącym się przy placu Zawiszy w Warszawie. Na spotkanie poza mną było zaproszonych kilku innych posłów z różnych partii politycznych, w większości już tylko historycznych, dlatego ich nazwisk nie pamiętam. Z pewnością byli to jednak posłowie ówczesnej opozycji, gdyż spotkali się oni ze znacznie większym zainteresowaniem zgromadzonych lobbystów niż ja, jedyny w towarzystwie poseł SLD o rodowodzie komunistycznym. Prawdopodobnie z tego też powodu zmuszony byłem usiąść na samym końcu stołu obok obywatela, który oświadczył, że nazywa się Kuba Tatarkiewicz, i wręczył mi swoją wizytówkę, która zwróciła moją uwagę, gdyż przedstawiała zdjęcie dwu mężczyzn z synem. Obywatel Tatarkiewicz zajęty był łapczywym konsumowaniem śniadania, choć jak każdemu lobbyście wiadomo śniadania robocze nie przewidują jedzenia, tylko rozmowy. Wydaje się, że wspomniany obywatel nie zorientował się, iż podawane jest tak zwane jedzenie przechodnie, którego raczej nie należy w ogóle dotykać. Zaspokoiwszy głód, Tatarkiewicz zwrócił się do mnie obcesowo, pytając, co mogę dla niego załatwić. Zaznaczył, że nie interesuje go sprawa haraczu od komputerów, gdyż w odróżnieniu od pozostałych lobbystów nie zajmuje się importem ani sprzedażą takowych, zaś na spotkanie przybył wyłącznie z ciekawości, gdyż nikt nigdy nie zaprosił go jeszcze na spotkanie z posłami. Następnie zaczął dłubać wykałaczką w zębach, tłumacząc, że ma założone druty, o które zaczepia się jedzenie, szczególnie szparagi. Szparagi utkwiły mi w pamięci, gdyż jak nadmieniłem spotkanie odbywało się wiosną i musiały być one puszkowe, a ja takich nie jadam. W jakiś sposób, którego dziś już nie potrafię odtworzyć, rozmowa zeszła na temat gier komputerowych. Mój rozmówca zasugerował, że w tej właśnie dziedzinie widzi przyszłość informatyzacji kraju, szczególnie w prowincjonalnych szkołach podstawowych. Jako poseł ziemi kieleckiej, zainteresowałem się tą propozycją, gdyż dobre samopoczucie moich wyborców jest dla mnie sprawą nadrzędną, zaś młodzież raz wciągnięta w rozrywkę z pewnością będzie potem korzystała z tej niewątpliwie społecznie pożytecznej formy spędzania czasu. To wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że automaty do gier zręcznościowych, nie wiadomo dlaczego nazywane Çjednorękimi bandytamiČ, zasługują na moją szczególną opiekę poselską w procesie legislacyjnym. Obywatel Tatarkiewicz zupełnie przypadkowo i bez żadnego celu osobistego skierował mnie na trop, który niestety dziś doprowadził mnie do prokuratury. Fakt wysłania Tatarkiewiczowi po spotkaniu mojej książki z odręczną dedykacją nie powinien w żaden sposób sugerować związku tej osoby z bieżącą sprawą karną. Jednakże przesłuchanie obywatela Tatarkiewicza mogłoby wyjaśnić, czy oraz ilu innych posłów zostało przez niego w podobny sposób sprowadzonych na manowce. (Podpis nieczytelny)"

Uwaga KT: Nie wzywano mnie do prokuratury, książki nie przeczytałem, zdjęcie z wizytówki jest na sieci: http://www.apple.com.pl/kuba/trujca.html

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200