Wykrakałem...

Kiedy tydzień temu pisałem poprzedni felieton, nie wiedziałem jeszcze, co naszej perspektywie internetowej może grozić. I oto - jakbym wykrakał... W parę dni później prasa podała, że w jakiejś biurokratycznej kuchni rodzą się pomysły opłat, których niedwuznacznym celem jest ograniczenie dostępu i korzystania z Internetu.

Kiedy tydzień temu pisałem poprzedni felieton, nie wiedziałem jeszcze, co naszej perspektywie internetowej może grozić. I oto - jakbym wykrakał... W parę dni później prasa podała, że w jakiejś biurokratycznej kuchni rodzą się pomysły opłat, których niedwuznacznym celem jest ograniczenie dostępu i korzystania z Internetu.

Z pozoru wygląda to jedynie na pazerność biurokracji, która samowładnie rządzi łącznością w Polsce. Chce rzekomo, ot, zarabiać, na czym się da i nie da. W swej lojalności wobec budżetu państwa szuka wszelkich możliwych źródeł dochodów, jak ci feudalni cwaniacy, którzy opodatkowywali ilość... okien w domach. Innymi słowy, czysta i bezinteresowna chciwość urzędnicza. Ale ja jestem podejrzliwy; znam te pomysły, które wyglądają tylko na złośliwą chciwość, a w praktyce pociągają za sobą ogromne konsekwencje polityczne i społeczne.

Ponad sto lat temu poczta australijska, o czym tu chyba już wspominałem, rozwoziła gazety bezpłatnie, ponieważ interesem rządu był świadomy i rozwinięty umysłowo obywatel. Dziś w sieci lokalnej spółdzielni telefonicznej w Chmielniku Rzeszowskim i Łące rozmawia się bez żadnych dodatkowych opłat poza abonamentem - obywatele tych społeczności mają przyzwyczaić się do korzystania z telefonów. I dla szybszego "zinternetyzowania" Polski byłoby mądrze, idąc za tymi wzorami, wręcz zwolnić użytkowników sieci od wszelkich dodatkowych opłat poza czasem na zajęcie sieci - który to czas jest nieporównywalnie krótszy od zwykłych rozmów telefonicznych, więc mniej kosztuje. A tu - akurat odwrotnie! Chce się nas ukrócić w internetowych zapędach. Mamy płacić nie tylko za to, co się Internetem samemu przekazuje, ale i za to, co się przez Internet dostaje.

Wymyślić takie kary za Internet mógł, swoją drogą, tylko ignorant, który nie wie, że nie mamy przecież żadnego wpływu na to, co do nas wyślą. Możemy, oczywiście, odłączać się czasowo od Internetu, ale to akurat przekreśla po trosze ideę samej sieci. Problemem jest, jak chronić się przed zalewem materiałów reklamowych, żeby nie poświęcać zbyt dużo czasu na czyszczenie pamięci komputera, kiedy się do niego zasiądzie (mam na to sposób: kto wysyła materiały reklamowe, powinien je opatrzyć znakiem "r", jak "reklama", tak, żeby niezainteresowani mogli się przed nimi chronić "zamkami", blokującymi wejście, albo żeby je mogli identyfikować i kasować bez przeglądania). Ale tu opłaty w niczym nie pomogą; byłyby karą za sam Internet.

Być może o to właśnie chodziło. Radbym dowiedzieć się, kto - personalnie! - był autorem takich projektów, od kogo wyszły i kto je podchwycił. Byłbym zadowolony, gdyby się okazało, że to jedynie kwestia nieświadomości, co oznacza komputeryzacja i internetyzacja kraju dla jego jutra. Byłbym zadowolony, gdyby się okazało, że to dzieło zwykłego psuja, rozglądającego się, "co by tu jeszcze spieprzyć, panowie" (przepraszam za język). Ale może się okazać, że ktoś sobie zamyślił tamę dla rozwoju niezależnej sieci komputerowej. Może się okazać, że za tymi paranoidalnymi pomysłami kryje się zamiar dalekowzroczny, a z gruntu polityczny... Więc czekam na dane personalne.

Próbowałem tu perswadować, że ludzie biznesu komputerowego nie mogą pozostać na boku rozmów o naszym państwie, o ustroju jego gospodarki, o jego demokracji. Próbowałem perswadować, że jeśli pozwolimy, by wszystkim poza biznesem zajęli się fachowi, kompetentni urzędnicy, to w którymś momencie oni zajmą się nami. I zajmą się nami właśnie tak, jak ukazała to próba opodatkowania Internetu.

Wydaje mi się, że czas podyskutować serio we własnym gronie nad perspektywami telekomunikacji w Polsce, nad jej decentralizacją i prywatyzacją. A potem zrobić, co można, by znalazła się ona pod kontrolą klientów, a nie urzędniczych monopoli. Zapewnijmy dalszym niezależnym operatorom telefonicznym dostęp do najlepszego w świecie sprzętu i pomóżmy im w rozbudowie sieci, a przestaną straszyć nas w telekomunikacji duchy bezpieki.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200