Wprowadź PIN i naciśnij enter

Bankomaty stały się codziennością, nie wszędzie oczywiście, bo gdyby wszędzie, to byłoby za dobrze. W każdym razie widok zbliżających się do tego mądrego (i drogiego) urządzenia ludzi powszednieje, jak powszednieje nasze do nich podejście.

Bankomaty stały się codziennością, nie wszędzie oczywiście, bo gdyby wszędzie, to byłoby za dobrze. W każdym razie widok zbliżających się do tego mądrego (i drogiego) urządzenia ludzi powszednieje, jak powszednieje nasze do nich podejście.

Nie znaczy to, że nie można spotkać klientów bankomatów usiłujących jakby nakryć swym ciałem tę skarbonkę, zbliżając się na przykład przy wpisywaniu bezcennego numeru PIN na odległość najmniejszą z możliwych, a najlepiej gdyby mogli doń wejść. Nie ma wątpliwości, że nasza interakcja z bankomatem to jest pewien dreszczyk albo z przerażenia nowoczesnością, co to na dodatek wydziela nam nasze pieniądze, albo ze strachu przed ludźmi, którym chyba jeszcze mniej ufamy. Jakoś sobie jednak z bankomatami radzimy, w większości narzekając raczej na ich niedostatek, ale spotkać można też utyskiwania na ich bezwzględne do nas podejście, wszak to one dyktują nam, co mamy robić, nie godząc się na żadną dyskusję. Przypadki te mogą być najróżniejsze, a przykładowe przesłał mi ostatnio pewien dobry redaktor (myślę, że w jego mniemaniu są one modelowe).

Jest to mianowicie porównanie sposobu, w jaki z bankomatu korzystają mężczyzna i kobieta, z bankomatu zlokalizowanego w Stanach Zjednoczonych m.in., ponieważ podjeżdża się doń samochodem i obsługuje bez wychodzenia. Mężczyzna robi to według tego modelowego przykładu następująco: podjeżdża, wkłada kartę, wprowadza PIN, bierze pieniądze, kartę i potwierdzenie, odjeżdża.

Kobieta ma się niby zachowywać tak: podjeżdża, poprawia makijaż, gasi silnik, wkłada kluczyki do torebki, wychodzi z samochodu (za daleko zaparkowała i nie sięga ręką do bankomatu), znajduje kartę w torebce, wkłada ją do bankomatu, odszukuje w torebce karteczkę z zapisanym wcześniej numerem PIN, wprowadza PIN, studiuje instrukcję, wciska cancel, wprowadza PIN ponownie tym razem prawidłowo, bierze pieniądze, wraca do samochodu, poprawia makijaż, szuka kluczyków, uruchamia silnik, rusza, zatrzymuje się, cofa, wysiada z samochodu, wraca do bankomatu, aby zabrać potwierdzenie, wsiada do samochodu, wkłada kartę do portfela, a potwierdzenie luzem do torebki, notuje na kartce, ile pobrała pieniędzy, i liczy, ile zostało, wkłada portfel do torebki, poprawia makijaż, wrzuca wsteczny bieg, po chwili wrzuca pierwszy bieg, rusza, przejeżdża trzy kilometry, zwalnia ręczny hamulec.

Od razu wystąpić muszę w obronie kobiet i zaprotestować przeciwko takiemu stereotypowi kobiecych użytkowników bankomatów. Nie powiem, żebym nie znał kobiet, które numery PIN do swych kart kredytowych zapisane na kartce noszą razem z kartami w jednym etui. Znam jednak również takich mężczyzn. Jeden numery PIN pozapisywał nawet na oddzielnych kartkach, które powkładał w przegródki portfela przeznaczone na dane karty... Powiem więcej. Sam prowadzę często walkę z karteluszkami i moja sprawność w obsłudze bankomatów ustępuje sprytowi niejednej znajomej. Nie tracę może czasu na makijaż i chyba też nie testuję podczas jazdy ręcznego hamulca. Nie jest więc tak, że tylko my, mężczyźni, radzimy sobie bez zająknięcia z nowoczesnością. Jest natomiast tak, że chcielibyśmy, aby tak było.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200