Wielkie bum!

Jeszcze dwa lata pozostały do historycznego - również z informatycznego punktu widzenia - sylwestra. Jeszcze dwa albo tylko dwa.

Jeszcze dwa lata pozostały do historycznego - również z informatycznego punktu widzenia - sylwestra. Jeszcze dwa albo tylko dwa.

Z mojej perspektywy jeszcze dwa: z niecierpliwością czekam na te alarmistyczne komunikaty przed i po (te szczególnie) 31 grudnia 1999 r. Z drugiej strony mam jednak nadzieję, że się zawiodę. Ale... Gdy w Nowy Rok budzimy się wczesnym popołudniem, z reguły boli nas głowa z całkiem prozaicznego powodu. Tym razem będzie inaczej, przynajmniej dla informatycznego bractwa. Jedni odetchną z ulgą i właśnie przestanie ich boleć głowa, inni - do ostatniej chwili spokojni - poczują ukłucie z lewej strony klatki piersiowej i staną przed perspektywą znalezienia nowego miejsca pracy. Dziś - można jeszcze zaryzykować - zegar tyka na korzyść wszystkich. Dwa lata to wystarczający czas, aby zastanowić się, czy przypadkiem jednak nie warto pomyśleć o sylwestrze za 24 miesiące. Za rok ciśnienie będzie już trochę wyższe. Zegar będzie pracował szybciej...

Kiedy przed dwoma laty, bodaj jako pierwsi, zamieściliśmy w Polsce materiał na temat 2000 roku, większość pytanych informatyków nawet nie wiedziała, że w niedalekiej przyszłości mogą mieć tak ciekawego sylwestra. Teraz - po dwóch latach - wiedzą o tym wszyscy, tak myślę; niektórzy zakasali już nawet rękawy. Niektórzy. Większość nie uległa jeszcze presji czy panice (jak kto woli), ale na wszystko przyjdzie czas.

Czy będzie to panika? Odpowiedzmy pytaniem na pytanie. A czy z tak wdzięcznego tematu - im bliżej będzie historycznej daty - zrezygnuje telewizja, radio, prasa? Atmo- sfera będzie równomiernie podgrzewana. Do momentu, aż rzeczywiście wszystkim może udzielić się najprawdziwsza panika. Pomyślmy np. o rynkach finansowych. Czy ludzie nie zaczną się bać o swoje pieniądze, strzeżone w świecie elektronicznych systemów. Co będą wtedy robić?

A winą za taki ewentualny stan rzeczy informatycy będą mogli obwiniać tylko siebie i swoich poprzedników. To bowiem informatycy informatykom zgotowali ten los. Miast dziś unowocześniać systemy, inwestować w nowe rozwiązania, cenny czas i pieniądze, pochłaniać będą projekty w zasadzie bezużyteczne. Pokazuje to, że w technice nie ma albo jest słabe - myślenie perspektywiczne. Trudno uwierzyć, że nikt w skali kraju, kontynentu, świata nie przewidział, że pewnego roku drobne zaniedbanie wstrząśnie, jeśli nie światem, to informatyką na świecie.

Ale w Polsce możemy spać spokojnie - jeszcze niedawno uspokajali specjaliści. Dziś zdania są podzielone. Padają stwierdzenia, że tak naprawdę do godziny 24 31 grudnia 1999 r. niczego nie możemy być pewni. Już te opinie każą przerzucić dokumentację. Chociażby dlatego, aby uspokoić opinię publiczną. Bo dziś informatycy mają podwójne zadanie. Pierwsze polega na tym, aby systemy płynnie wkroczyły w XXI wiek. Drugie nie jest związane z informatyką, ale z dziedziną bardzo jej odległą - psychologią. Przyjdzie informatykom uspokajać sąsiadów, że wszystko będzie dobrze. Będą o to coraz częściej pytani. Od udzielanych odpowiedzi zależy, czy się wszyscy przestraszymy.

Zostały dwa lata, które pozwalają jeszcze mieć nadzieję, że w ostatni w dwudziestym stuleciu Nowy Rok obudzimy się wczesnym popołudniem i będzie bolała nas głowa. Oby nie był to i ból głowy i kłucie z lewej strony klatki piersiowej. A tytułowe wielkie bum! To oczywiście bum! z szampana, otwieranego z radości i ulgi, że wszystko się jednak udało.

Zegar tyka...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200