W białych rękawiczkach

Puste pomieszczenie biurowe późną porą. Światło latarki omiata ściany i zatrzymuje się na stojącym pod jedną z nich sejfie. Dłonie w białych rękawiczkach manipulują przy szyfratorze i zamkach. Po dłuższej chwili drzwi sejfu otwierają się. Szybkie, nadal przy świetle latarki, przeszukiwanie wnętrza. I już za moment białe dłonie trzymają kopertę, z której, dla zachęty chyba, wystają jakieś kartki.

Puste pomieszczenie biurowe późną porą. Światło latarki omiata ściany i zatrzymuje się na stojącym pod jedną z nich sejfie. Dłonie w białych rękawiczkach manipulują przy szyfratorze i zamkach. Po dłuższej chwili drzwi sejfu otwierają się. Szybkie, nadal przy świetle latarki, przeszukiwanie wnętrza. I już za moment białe dłonie trzymają kopertę, z której, dla zachęty chyba, wystają jakieś kartki.

Na stojącym obok biurku, którego dotąd nie było widać, zapala się mała lampka, taka chyba w sam raz do oświetlania tych kartek i niczego więcej. Dłonie w rękawiczkach należą do wysokiej, smukłej postaci, której ciemną sylwetkę widać od strony pleców. Jedna z dłoni dobywa skądś jakiś mały przedmiot, który okazuje się być miniaturowym aparatem fotograficznym. Teraz szybko, jedna po drugiej, fotografowane są leżące na biurku kartki. Potem kartki z powrotem do koperty, koperta do sejfu, lampka na biurku gaśnie i latarka po chwili też.

Tak było w filmach szpiegowskich przed laty. A dzisiaj? Dzisiaj przychodzi sobie człowiek na prezentację firmową, jak jest trochę sprytny, to może to być nawet prezentacja zamknięta, i bawi się w jej trakcie telefonem. I wszystko. Prawda, że proste? I jeszcze mu jeść i pić dadzą.

Zdaję sobie sprawę, że w stosownym kodeksie jest paragraf o nakłanianiu do przestępstwa i wskazywaniu drogi jego popełnienia, ale nie mam tu zamiaru kogokolwiek do czegokolwiek nakłaniać ani czegokolwiek uczyć. Ja tylko tak sobie fantazjuję na zasadzie, co bym zrobił, gdybym był tym czy tamtym.

Było to chyba jeszcze w czasach, gdy poczta nie miała takich mądrych maszyn do sortowania listów według adresów, jakie ma dziś, a zresztą nawet gdyby je wtedy miała, to i tak na niewiele by się one przydały, bo co drugi list nie miał wtedy kodu pocztowego. Maszyn więc nie było, to i sortować musieli ludzie, a żeby było szybciej, czynili to po drodze, jadąc razem z tymi listami w tzw. wagonach pocztowych, jakie wchodziły kiedyś w skład niemal każdego pociągu dalekobieżnego.

No i znalazł się wówczas frustrat, który wolał po drodze podziwiać mijane krajobrazy (albo zwyczajnie spać, albo na przemian jedno i drugie - i tak wszystko jedno) i na trasie z Poznania na Śląsk, w jakimś lesie, gdzieś za Kępnem czy Kluczborkiem, załatwiał sprawę hurtowo. Polegało to na otwarciu okna wagonu (a może nawet drzwi?) i wyrzucaniu zawartości worków pocztowych w przestrzeń.

Miejsce dobrał starannie, bo chyba było mało uczęszczane, toteż wszystko wydało się dopiero po jakimś czasie, gdy jakiś donosiciel zebrał kilka listów i doniósł je, gdzie trzeba (nie wątpię, że Instytut Pamiętliwości Najświętszej dopadnie go wkrótce za donoszenie listów niesłusznej władzy, a potem jeszcze sąd zwykły dołoży mu swoje za zabieranie nie swojej korespondencji).

A dziś ten, co wtedy pracowicie wyrzucał, miałby luzik - telefon jakiś albo aparacik za kilkaset zet i - koperta, zdjęcie, koperta, zdjęcie i tak aż do samego dna wora. Koperty, jak trzeba, trafiłyby do adresatów, a zdjęcia - a jakże, za pieniążki - do jakiejś agencji marketingu albo czegokolwiek takiego, gdzie po szybkiej komputerowej obróbce stawałyby się towarem w postaci gotowych list adresowych.

Tylko co to? Sąsiad siedzący obok, w przedziale wagonu, niby to bawi się telefonem, niby to fotografuje zmierzch za oknem, ale co zerknę nań z ukosa, to telefon jakoś dziwnie patrzy w kierunku moich kartek, na których piszę te słowa. I dlaczego właściwie siedzi na miejscu tuż obok, skoro w przedziale jesteśmy sami?

Muszę szybko coś z tym zrobić. Na osiłka to on nie wygląda, wagon jest niemal pusty. Tylko gdzie są moje białe rękawiczki?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200