Uzależnieni od internetu

Dokładnie rok temu w felietonie pisałem o coraz częstszych potrzebach zatrudnienia psychologa w firmach komputerowych (i nie tylko). Przydałby się on zarówno producentom oprogramowania (dzięki czemu lepiej mogliby się wczuć w tok rozumowania i postępowania użytkownika), jak też administratorom i pracownikom help-desku, którzy z tym użytkownikiem mają bezpośredni kontakt. Jak się okazuje sprawcą wielu problemów także jest Internet.

Dokładnie rok temu w felietonie pisałem o coraz częstszych potrzebach zatrudnienia psychologa w firmach komputerowych (i nie tylko). Przydałby się on zarówno producentom oprogramowania (dzięki czemu lepiej mogliby się wczuć w tok rozumowania i postępowania użytkownika), jak też administratorom i pracownikom help-desku, którzy z tym użytkownikiem mają bezpośredni kontakt. Jak się okazuje sprawcą wielu problemów także jest Internet.

Ostatnio miałem przyjemność rozmawiać z psychologiem Bartłomiejem Szmajdzińskim, który opisał różnice między poszczególnymi formami uzależnienia od Internetu oraz prowadzi terapię w tym zakresie (pełen tekst wywiadu znaleźć można pod adresemhttp://www.networld.pl/news/88824.html ). Zdaniem mojego rozmówcy najważniejsze jest rozróżnienie, czy od Internetu jest się uzależnionym, czy też jest się Internetem przeciążonym. W pierwszym przypadku jest to przymus wewnętrzny, w drugim - zewnętrzny. Rezultaty - często podobne.

Pierwszym symptomem, który powinien zwrócić naszą uwagę, jest przeniesienie praktycznie wszystkich form komunikacji na płaszczyznę wirtualną. Niedobrze jest (zarówno dla zdrowia fizycznego, jak i psychicznego), jeśli zamiast podejść do pracownika w pokoju obok, wysyłamy mu e-maila (oczywiście tylko wtedy, jeśli daną informację moglibyśmy przekazać mu ustnie) lub piszemy przez komunikator. Podobnie gdy wybieramy e-mail jako alternatywę dla rozmów telefonicznych.

Wszystko dlatego, że poczta elektroniczna ma parę bardzo ważnych cech, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, a które dla wielu osób mogą stać się czynnikiem uzależniającym. Mowa tu głównie o braku możliwości obserwacji reakcji odbiorcy e-maila na jego treść. Szczególnie jeśli jest dla niego niekorzystna. Wówczas piszemy co chcemy, a ewentualną agresję odbiorca wyładuje na myszce lub klawiaturze. Gdy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji, będzie miał już sprawę przemyślaną i jest szansa, że rozmowa przebiegnie w inny sposób, niż mogłoby to mieć miejsce pierwotnie. Osobiście znam parę takich osób, które poprzez e-maila potrafią być agresywne, a w bezpośrednich (lub telefonicznych) kontaktach, gdy będą musiały zetknąć się z reakcją na tę agresje, są łagodne jak baranki. Cała sztuka w tym, aby umieć ocenić kiedy są szczere.

A przeciążeni? To ci, którzy dużo korzystają z Internetu, bo muszą. Czy zatem każdy administrator jest przeciążony, a nie uzależniony? Nie każdy. Chociaż tutaj relacje bywają odwrócone. W życiu miałem do czynienia z wieloma administratorami (sam też nim byłem przez chwilę) i doświadczenie to mówi mi, że nader często administratorzy nie przyjmują do wiadomości informacji przekazywanych bezpośrednio (lub przez telefon). W każdej sprawie spodziewają się e-maila. Jakie są tego przyczyny. Paradoksalnie, często może to być obawa przed reakcją pracownika na reakcję administratora (jaką reakcję? tu polecam wędrówkę po zakamarkach własnego sumienia...). W konieczność udokumentowania tą drogą wszystkich próśb płynących do administratora raczej nie wierzę.

Z badań przeprowadzonych ostatnio przez Symanteca wynika, że aż 75% pracowników europejskich firm przyznało się, że można uzależnić się od poczty elektronicznej, a 21% odpowiada, że obsesyjnie sprawdza własną skrzynkę pocztową (w Polsce współczynniki te wyniosły odpowiednio 56% i 14%). Ale oczywiście wpływ na konieczność częstego odbierania poczty ma też ilość otrzymywanych e-maili. Niektórzy pracownicy wysyłają aż 350 wiadomości e-mail dziennie, a otrzymują ich 450. 52% osób spędza 2 godziny dziennie tylko na wysyłaniu i odbieraniu wiadomości e-mail, a 15% spędza nad pocztą elektroniczną 4 lub więcej godzin dziennie (w Polsce ten wskaźnik wyniósł nawet 22%). I jak tu się nie uzależnić?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200