Tsunami - trzecia fala

Mam smutną satysfakcję. Debiutowałem jako felietonista w roku 1999 tekstem Wesela i pogrzeb, w którym przewidywałem, że fala przejęć i fuzji jest początkiem końca epoki pionierskiej w informatyce i sygnałem per saldo niekorzystnym. ozwolę sobie zacytować fragment tamtego felietonu: ''Twórczy żywioł zastąpi deterministyczna machina korporacji, pobudzające wyobraźnię, nowatorskie rozwiązania - precyzyjne kampanie marketingowe. Zamiast rewolucji technologicznych zobaczymy te same schematy, obracane na wszystkie sposoby i odgrzewane po raz piąty. Ach, i byłbym zapomniał - do cen zostanie dodane jedno zero''.

Mam smutną satysfakcję. Debiutowałem jako felietonista w roku 1999 tekstem Wesela i pogrzeb, w którym przewidywałem, że fala przejęć i fuzji jest początkiem końca epoki pionierskiej w informatyce i sygnałem per saldo niekorzystnym. ozwolę sobie zacytować fragment tamtego felietonu: ''Twórczy żywioł zastąpi deterministyczna machina korporacji, pobudzające wyobraźnię, nowatorskie rozwiązania - precyzyjne kampanie marketingowe. Zamiast rewolucji technologicznych zobaczymy te same schematy, obracane na wszystkie sposoby i odgrzewane po raz piąty. Ach, i byłbym zapomniał - do cen zostanie dodane jedno zero''.

Aktualnie obserwujemy trzecią falę przejęć i fuzji, która przejrzyście dowodzi, że tamte obawy były uzasadnione. Mówię o trzeciej, bo druga miała miejsce po krachu dotcomów. Przejęcia ostatniego pół roku (IBM połykający firmę Rational, Oracle przejmujący PeopleSoft oraz Symantec wchłaniający Veritas) dowodzą, że wystarczy krótki, zaledwie dwuletni okres wzrostu rynku, aby zgromadzić odpowiednie środki do dalszej koncentracji.

Zacznijmy od końca, czyli od dodatkowego zera przy cenach. Jedna z przyczyn łatwości, z jaką duzi kupują małych, a wielcy dużych, są ogromne zasoby zgromadzonej gotówki. Podczas pierwszej fali przejęć firmy mocno "lewarowały", czyli płaciły za przejmowane przedsiębiorstwa cudzymi pieniędzmi. Teraz tego nie potrzebują - Microsoft ma wolnych środków, według różnych źródeł, od 60 do nawet 80 mld dolarów - i jest to po prostu niewyobrażalna góra pieniądza. Zgromadzono ją dzięki horrendalnym marżom - a te byłyby nieosiągalne w warunkach silnej konkurencji i efektywnego rynku. Każdy, kto liznął mikroekonomii, wie, że do krociowych zysków trzeba rynku oligopolistycznego. Oto i mamy go, Anno Domini 2005.

Mam paru znajomych pracujących w wielkich koncernach informatycznych; opowiadają trochę o pracy tam i z ich opowieści wnoszę, że firma IT jest nie do odróżnienia od dowolnej innej korporacji. Spójrzmy prawdzie w oczy: HP czy IBM stał się firmą taką samą jak producenci chipsów, proszków do prania czy rajstop. Rządzą w nich te same prawa: liczy się głównie sprzedaż i wspomagający ją marketing, zaś innowacyjność jest na szarym końcu. To znaczy gdzieś tam są jakieś centra rozwoju, ale z perspektywy polskiego informatyka uczestniczenie w czymś twórczym wiąże się z koniecznością wspięcia się po szczeblach korporacyjnej kariery i wyjazdu na stałe z kraju.

A skoro mowa o innowacyjności, to ona poległa pierwsza. Jakiś czas temu firmy przestały oznaczać swoje produkty numerami wersji: 1.0, 2.0, 3.2. Dlaczego? Ano dlatego, że numery te musiałyby być teraz w okolicach dziesiątki. Nawet nowa linia systemów operacyjnych i pakietów biurowych Microsoftu nie nosi już oznaczeń roku, tylko neutralne literki XP - w ten sposób łatwiej zataić fakt, że z punktu widzenia użytkownika końcowego od lat w tych dziedzinach nie dzieje się nic nowego.

Parę dni temu oglądałem dość przygnębiający reportaż o tajlandzkiej wiosce zalanej przez tsunami. Komentator mówił, że kwatery w starych, rybackich chatach zostały zniszczone, ale to nie szkodzi, bo teraz przyjdzie tu wielki kapitał i wybuduje pięciogwiazdkowe hotele, do których zjadą zamożni turyści z bogatej północy. Dobrze, tylko czy na pewno o to chodzi?

To trochę tak jak ze światem informatyki po przejściu trzeciej fali fuzji i przejęć. Wiem, że ten proces był nieunikniony. Ale gdyby ktoś tęsknił za tamtą informatyką, sprzed pierwszej, drugiej i trzeciej fali - to obiecuję, że dopóki będę zapełniał tę szpaltę, dopóty będzie ona tutaj gościć.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200