Topless

Dziennik "Parkiet" przyniósł informację, że wartość polskiego rynku IT w roku 2009 ma spaść o niemal 5%. Przyczyną jest spadek zamówień z sektora finansowego oraz publicznego. Prognozy, jak to prognozy, jeśli się sprawdzą - autor z dumą ogłosi, że miał rację i przewidział rzeczywistość.

Jeśli nie - nikt nie wypomni mu błędu, bo prognozowanie spadków lub wzrostów na rynku w obecnych warunkach przypomina przepowiadanie opadów śniegu na Spitsbergenie z werandy rancha na argentyńskiej pampie.

Załóżmy na chwilę, że ta prognoza się sprawdzi. Dlaczego tak się dzieje, skoro nasza gospodarka nie jest dotknięta recesją w stopniu takim, jak gospodarki Europy Zachodniej czy USA? Skoro potrzeby informatyzacyjne polskich przedsiębiorstw i organizacji publicznych są duże, a program szybkiej modernizacji finansowany z funduszy unijnych miał oznaczać dużą liczbę projektów IT?

Pisałem kiedyś o kolonialnym modelu obecności wielkich koncernów IT w Polsce - są tutaj po to, by sprzedawać gotowe rozwiązania z wysoką marżą, a nie by kreować jakąś nową wartość lub myśl techniczną. Pomaga im w tym karuzela prezesów, którzy zmieniają wizytówki, lecz od dekady nie zmienili metod działania.

Ale to tylko część wyjaśnienia. Nieco frywolny tytuł dzisiejszego felietonu to wakacyjna w duchu konstatacja, że polski rynek IT jest pozbawiony "górnej części". Nie ma u nas firmy, która miałaby za sobą spektakularny i trwały sukces międzynarodowy. I dzięki której wszyscy uwierzylibyśmy, że możliwa jest nie tylko sprzedaż i wdrożenie systemu w Polsce, a również wykreowanie nowego produktu i sprzedawanie go pod własną marką na globalnym rynku.

Rosjanie mają swojego Kasperskiego, Finowie - całą grupę przedsiębiorstw z rynku bezpieczeństwa oraz Torvaldsa, Izraelczycy - ICQ. Wyświetlana klawiatura dotykowa mojego smartfona została napisana w Czechach. A co stworzono w Polsce? Na kim ma się wzorować marzyciel, który chciałby zrobić coś naprawdę nowego? Gdzie jest polska firma zatrudniająca więcej niż 200 osób, która jest globalnie obecna i bez kompleksów konkuruje z rekinami w ich mateczniku? Może jest, tylko po prostu jej nie znamy - co w sumie na jedno wychodzi.

Czy brakuje nam utalentowanych ludzi? Na pewno nie. Kapitału? Może trochę, ale nie bardziej niż innym. Innowacyjności i wiedzy? Wolne żarty, mamy jej więcej niż inni. Myślę, że zwyczajnie brakuje wiary, że można bić się o coś więcej niż rekordy sprzedaży gotowych produktów wymyślonych gdzieś indziej.

Gdyby tylko ktoś spróbował, wszystkim innym byłoby łatwiej. A tak - pozostaje nam zastanawiać się, czy dochody spadną trochę czy bardzo. Na rynku pozbawionym "górnej części" nie starcza nam wyobraźni, by sięgnąć po coś więcej.

Topless
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200