Tan(tiemy) chochoła

Aby artysta mógł tworzyć głębokie dzieła, powinien być głodny, cierpiący oraz nieszczęśliwy. Dotychczas w stan pozwalający na tworzenie arcydzieł ludzie wprowadzali się poprzez nadużywanie alkoholu, nieudaną miłość albo tzw. choroby wstydliwe. Czasami wszystkimi trzema sposobami naraz. Jednakże w minionym stuleciu odnotowaliśmy postęp. Powszechnie wprowadzono prawo autorskie, które dawało szansę na otrzymywanie tantiem. Jeśli nie przez artystę, to przynajmniej po jego śmierci przez rodzinę.

Aby artysta mógł tworzyć głębokie dzieła, powinien być głodny, cierpiący oraz nieszczęśliwy. Dotychczas w stan pozwalający na tworzenie arcydzieł ludzie wprowadzali się poprzez nadużywanie alkoholu, nieudaną miłość albo tzw. choroby wstydliwe. Czasami wszystkimi trzema sposobami naraz. Jednakże w minionym stuleciu odnotowaliśmy postęp. Powszechnie wprowadzono prawo autorskie, które dawało szansę na otrzymywanie tantiem. Jeśli nie przez artystę, to przynajmniej po jego śmierci przez rodzinę.

Wokół działalności muzycznej i filmowej powstały całe branże, korzystające z faktu, że utwór podlega ochronie prawnej. Wprawdzie pojęcie utworu nigdy nie było dobrze zdefiniowane, ale w typowych przypadkach nie ma wątpliwości. Jak ktoś wymyśli melodię wpadającą w ucho albo zgrabne powiedzonko, to w wielu krajach nawet nie musi ich rejestrować. Sam fakt wykonania utworu jest wystarczający do rozpoczęcia ochrony. Nic więc dziwnego, że rosną fortuny płodnych kompozytorów, tekściarzy, scenarzystów, reżyserów.

Aż tu nagle pojawiły się komputery. Początkowo artyści rzucili się na nie, bo wielce ułatwiały im życie. Przyspieszyły proces tworzenia, pozwoliły na dokonywanie poprawek i sprawdzanie wielu wariantów. Uniezależniły twórcę od ekip pomocniczych. Teraz już każdy sam mógł opublikować nie tylko książkę, ale także zmontować płytę kompaktową albo własne wideo. Nie ma jednak róży bez kolców. Skoro technika cyfrowa pozwala na 100-proc. wierne kopiowanie plików, pojawił się problem oryginału.

Pierwsi zetknęli się z nim autorzy programów. Pomimo coraz bardziej wyrafinowanych zabezpieczeń, byle posiadacz komputera mógł bez specjalnych problemów skopiować każdy program. Internet jeszcze ułatwił ten proceder, bo przyspieszył obieg informacji na temat obchodzenia blokad. Szacunki pokazują, że nawet w krajach, które mają dobre prawo oraz praworządnych obywateli, znaczący procent oprogramowania jest używany nielegalnie.

Prawdziwe schody zaczęły się jednak w przypadku muzyki i obrazów. Nawet bez Napstera kopiowanie płyt kompakto- wych z użyciem nagrywarek CD-R stało się nagminne. Nowe generacje DVD-R przenoszą te możliwości w dziedzinę filmu. Książki publikowane elektronicznie nie są na razie kopiowane masowo, gdyż nieliczne nowości były rozprowadzane półdarmo. Ale już pojawiły się sposoby na usuwanie zabezpieczeń, ostatnio ze strumieni obrazów wideo, co prawdopodobnie zabije inicjatywę rozpowszechniania filmów przez sieć.

Jeśli chcemy, aby artyści otrzymywali godziwe wynagrodzenie za swój talent oraz ciężką pracę, to musimy wymyślić nowy sposób opłacania ich trudu. Jako przeciwnik rozwiązań rządowych nie sądzę, aby pomysł przyznawania grantów, jak w nauce, był skuteczny. Szybko pewnie okazałoby się, że na listach szczęśliwców znaleźliby się kombatanci, krewni, znajomi i dobrze ustawieni. Poza tym nie wiadomo co robić z autorami, którzy mają akurat niemoc twórczą i nic nie mogą stworzyć. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby zakupywanie utworów przez specjalną agencję. Skoro rząd może skupować zboże od rolników, którzy nie chcą konkurować na rynku, to mógłby skupować piosenki, powieści i filmy, by potem publikować je darmowo.

Aby artysta mógł tworzyć głębokie dzieła, powinien być głodny, cierpiący oraz nieszczęśliwy. Może po prostu pozwolić kopiować co się da i jak się da, niech artyści tworzą lepsze dzieła?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200