Tajemnica skoku w bok

Jedną z największych tajemnic, na wyjaśnienie których wciąż czeka zarządzanie jako dziedzina nauki, jest rola Internetu w marnowaniu czasu pracy.

Jedną z największych tajemnic, na wyjaśnienie których wciąż czeka zarządzanie jako dziedzina nauki, jest rola Internetu w marnowaniu czasu pracy.

Z badań, które przeprowadziły Microsoft, Yahoo oraz Salary.com wynika, że przeciętny pracownik poświęca aż godzinę dziennie na "internetowy skok w bok". Można bezpiecznie założyć 15% jako współczynnik nieefektywnego wykorzystania czasu pracy. Wciąż czekamy na odpowiedź na istotne pytanie: dlaczego w ostatnich 10 latach, kiedy Internet na stałe zagościł na każdym stanowisku pracy, organizacje nie odczuły radykalnego spadku wydajności?

Istnieją cztery wyjaśnienia, wszystkie na poły racjonalne, na poły magiczne. A więc pierwsze - wcześniej ludzie marnowali czas inaczej: przeglądając prasę, plotkując albo po prostu myśląc o niebieskich migdałach. Od kiedy pojawiła się sieć z całym bogactwem serwisów, po prostu zmienili medium dla starych nawyków. Drugie brzmi tak: Internet pogarsza koncentrację pracownika i daje nowe sposoby marnowania czasu, ale jednocześnie podnosi produktywność - oba zjawiska kompensują się, skutkiem czego "efekt skoku w bok" nie jest widoczny. Trzecie wyjaśnienie, chyba najciekawsze, jest takie: większość organizacji nie jest w stanie, tak naprawdę, mierzyć produktywności tzw. knowledge workers (a to oni korzystają ze stanowisk pracy z Internetem), więc nie wie, czy pracują wydajnie czy nie. I wreszcie czwarte, które przyprawi o palpitację serca każdego "tradycyjnego kierownika": nie ma większego związku między czasem pracy a jej efektami, a dokładniej mówiąc: ten związek jest mniejszy niż pomiędzy efektami a kreatywnością człowieka, jego dobrym nastrojem oraz organizacją, w jakiej się znalazł i jakiej podlega.

Menedżerowie indagowani wprost, czy nie widzą problemu "skoku w bok", odpowiadają mniej więcej tak: nie będę stał ludziom nad głową, dopóki robią swoją robotę. Myślę, że to racjonalna i dojrzała postawa, bo buduje zaufanie między pracownikiem i pracodawcą, a jednocześnie akcentuje to, co najważniejsze: rezultat. W niektórych firmach sadza się ludzi na otwartych przestrzeniach biurowych albo w przeszklonych "akwariach" - głównie po to, by szef mógł w każdej chwili stanąć im za plecami i zobaczyć, czy rzeczywiście "pracują". Wystarczy obejrzeć film "Office Space" (w polskiej wersji "Życie biurowe") albo poczytać Dilberta, żeby przekonać się, jakie to ma skutki dla morale pracowników.

Za 20 lat "skok w bok" dorobi się przekonującego, naukowego opisu. Na razie pozostaje jedną z tych tajemnic, bez których zarządzanie byłoby znacznie mniej ciekawe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200