Szał wolności

Nawet niezbyt pilny obserwator rzeczywistości dostrzeże, że powstaje coraz więcej przepisów, których stosowanie blokowałoby skutecznie wiele poczynań.

Tworzy się też wiele procedur, które są skuteczne do ich pierwszego zastosowania. Jest tak, że dopiero w obliczu konkretnego zdarzenia, najczęściej nieszczęśliwego, wychodzi na jaw cała prawda.

Im więcej wprowadza się przepisów, tym bardziej ludzie się w tym gubią i nagminnie nie stosują się do nich - nie wiadomo, czy z zagubienia, czy z przekory. Wystarczy wspomnieć tylko rozmawianie przez komórkę w czasie prowadzenia pojazdu, blokowanie drogi wielopasmowej poprzez snucie się lewym pasem, jazdę ze zgaszonymi światłami, przejeżdżanie rowerem przez przejścia dla pieszych, picie alkoholu w miejscach publicznych, palenie na przystankach i tak dalej.

W przypadku użytkowania komputerów też jest wolna amerykanka, albo dżungla kompletna. Po pierwsze, nie należy zakładać, że użytkownik będzie działał w uporządkowany sposób. On będzie próbował osiągnąć efekt na skróty, jak w życiu: po co się męczyć, skoro można działać bez wysiłku, a nuż się uda. Może i dobry jest taki zmysł do kombinowania, jednak nie każda aplikacja jest gotowa poradzić sobie z taką ułańską fantazją. Jeśli program nie prowadzi użytkownika na krótkiej smyczy, to spodziewać się można wszystkiego, a zwłaszcza najgorszego. Niektóre programy, np. edytory tekstu, dają dużą swobodę: a męcz się człowieku, co zrobisz, to masz, najwyżej efekt będzie opłakany. Są jednak programy, które bazują na danych dostarczonych przez użytkownika i jeśli tutaj zezwoli się na zbyt dużo swobody, może nastąpić katastrofa. Jeśli chcemy dać użytkownikowi dowolność, to aplikacja musi być w dwójnasób inteligentna. Za siebie i za tego, który przed nią siedzi. Przy zbyt dużych obostrzeniach ludzie narzekają na ucisk, a przy dużej wolności z kolei nie wiedzą, jak z niej korzystać.

Lokalny Informatyk doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że nikt, lub prawie nikt, nie trudzi się czytaniem instrukcji obsługi programów. Dlatego od czasu do czasu produkuje biuletyny ostrzegawcze, które e-mailem przesyła do wszystkich użytkowników. Pisze w nich niewiele, przypominając tylko, że niestosowanie się do instrukcji programu może być przyczyną ciężkich powikłań. Taka akcja prewencyjna, niezbyt namolna, aby tylko formalności stało się zadość i aby Lokalny był chroniony w razie czego, że trzyma rękę na pulsie. Nie chce przez wprowadzanie przymusowych formalizmów powodować blokowania tempa pracy użytkowników i ograniczać im tego skrawka własnej wolności w czasie godzin służbowych. Skoro już od lat posługują się tym samym oprogramowaniem, to znają je zapewne doskonale i wypracowali swoje własne ścieżki, które nie pozwolą im zbłądzić. W końcu przecież wczytywanie kodów paskowych wydawanych towarów nie daje aż tak wielu wariantów postępowania i generowania pomyłek. Niech więc korzystają użytkownicy ze swej ułańskiej fantazji!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200