Składka od dziadka

Kiedy do naszych drzwi puka św. Mikołaj, to nigdy nie wiemy dla kogo puka. Parę lat temu przyszła do mnie do pracy żona znajomego i zapytała, czy nie udałoby się znaleźć jakiegoś zbędnego komputera. W dużym laboratorium zawsze jakieś komputery walają się pod ręką, więc na pytanie odpowiedziałem zapytaniem, dla kogo i po co miałby być znaleziony ów komputer. Dowiedziałem się, że znajoma pracuje w fundacji opiekującej się młodzieżą pochodzącą z tzw. mniejszości narodowych i że akurat ma podopiecznego, który jest bardzo zdolny, ale do nauki przydałby mu się komputer do buszowania po Internecie.

Kiedy do naszych drzwi puka św. Mikołaj, to nigdy nie wiemy dla kogo puka. Parę lat temu przyszła do mnie do pracy żona znajomego i zapytała, czy nie udałoby się znaleźć jakiegoś zbędnego komputera. W dużym laboratorium zawsze jakieś komputery walają się pod ręką, więc na pytanie odpowiedziałem zapytaniem, dla kogo i po co miałby być znaleziony ów komputer. Dowiedziałem się, że znajoma pracuje w fundacji opiekującej się młodzieżą pochodzącą z tzw. mniejszości narodowych i że akurat ma podopiecznego, który jest bardzo zdolny, ale do nauki przydałby mu się komputer do buszowania po Internecie.

Akurat taki komputer, będący raczej terminalem niż pełną maszyną o znacznych możliwościach obliczeniowych, łatwo jest zrobić z czegokolwiek. W tamtych czasach nie myślałem jeszcze o MoMa (felieton CW nr 44/2002), zaś na stole leżał w częściach stary Macintosh 7100. Był to model z roku 1993, który po siedmiu latach ciągle jeszcze miał sprawną płytę główną z procesorem klasy G1/601 taktowanym zegarem 66 MHz. Dziś taki staruszek wydaje się rzeczywiście okazem muzealnym (mamy jeden egzemplarz w muzeum, a jakże, na chodzie, choć z kartą G3, więc nieco podrasowany), ale przecież do oglądania stron internetowych, szczególnie gdy łącze jest telefoniczne, nie potrzeba nic specjalnego.

Problem polegał na tym, że ów 7100 miał zepsuty zasilacz. Martwy niczym zimny głaz. Na szczęście firma Apple od lat oszczędzała na konstrukcjach, wykorzystując jak się okazało te same zasilacze w różnych generacjach sprzętu.

Szybka przekładka ze starszego jeszcze IIci (rok produkcji 1990) wykazała pełną zgodność nie tylko na poziomie kabelków, ale także wymiarów. Potem już było z górki - poszperaliśmy z kolegami po szufladach biurek i znaleźliśmy nieco luźnych pamięci, wystarczająco dużo, aby Maczek miał 64 MB RAM. Z dzisiejszej perspektywy to nic, ale w czasach świetności naszego składaka mało który użytkownik miał tyle.

Wstyd było staruszkowi zostawić dysk 120 MB, jaki się w nim znajdował z niewiadomych powodów, więc wyjąłem trochę większy z innego padniętego Maka, dołożyłem system 7.6 oraz starą kartę wideo z 2 MB RAM, bo oryginalne wideo wbudowane w płytę główną wymagało specjalnego wtyku, dziś już nigdzie niedostępnego. Stary pecetowy monitor 17" oraz zakurzony modem GlobalVillage 28k uzupełniły zestaw. Wprawdzie komputer nie miał śrubki trzymającej obudowę, ale kawałek uniwersalnej taśmy klejącej załatwił i ten problem.

Jak się dowiedziałem, obdarowany bez żadnych problemów od tzw. pierwszego kopa połączył się z Internetem. Podobno do dziś bardzo jest do naszego staruszka przywiązany.

Kiedy tę historię opowiedziałem znajomemu z branży komputerowej, to zamiast rozczulenia oraz śladów łez, w jego oczach dostrzegłem błyski gniewu. Jak się bowiem okazuje, składacze są nieszczęściem każdego serwisu. Składacze, czyli użytkownicy, którzy uwielbiają przekładać wszystko ze wszystkim, aby tylko dostać "lepszy" komputer. Rekordzista, na wspomnienie którego wzdrygał się mój znajomy, potrafił w nowym, rocznym komputerze wymienić płytę główną, potem zamienił ze znajomym obudowę z desktop na tower, potem dodał specjalizowaną kartę digitalizacji wideo, a na koniec zażądał pomocy od serwisu, bo karta okazała się w standardzie NTSC zamiast PAL. I co z takim można zrobić?!

Nigdy nie wiadomo do czyich drzwi zapuka święty Mikołaj. Jeśli zapuka do Twoich, nie odpędzaj go. Może gdzieś ktoś potrzebuje Twego starego komputera. Bez przekładania też go weźmie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200