Rok rozliczony

Dziwimy się nieraz, jak to możliwe, aby jakaś firma nadesłała nam roczne rozliczenie dochodów, których nigdy nie osiągnęliśmy. Co więcej, dochody te musimy najpierw włączyć do naszego osobistego sprawozdania finansowego, a dopiero potem zająć się ich oprotestowaniem przed obliczem urzędu skarbowego.

Bałagan i nieumiejętność w księgowości to dwie kluczowe kwestie, które powodują przyspieszone bicie serca zakłopotanych klientów lub dostawców. Typowym tego przykładem jest otrzymanie rok po roku takiego samego PIT-u, pomimo że usługę świadczono tylko raz. Księgowości różnych firm lubią tego rodzaju zagrywki, jednocześnie tłumacząc, że jeśli nawet nastąpiła pomyłka, to przecież podatnikowi to nie zaszkodzi. Wstawi sobie tę (po raz drugi i niesłusznie) naliczoną kwotę przychodu do swego rozliczenia - przecież wystawca dokumentu i tak musiał wpłacić zaliczkę na podatek dochodowy, więc teoretycznie wszystko powinno się zgadzać. Niby tak, ale co będzie, jeśli akurat kwota, na jaką opiewa ten zdublowany PIT, zmienia próg podatkowy? Co prawda w tej chwili mamy już tylko dwa zakresy, więc prawdopodobieństwo przeskoku z jednego na drugi spadło, ale w dalszym ciągu ryzyko jest. Wszystko zresztą zależy od wysokości kwot obciążających.

Kiedyś Lokalnemu Informatykowi kazano zmienić informację o kontach bankowych firmy. Informacja o numerach kont była zawsze podawana na stronach internetowych firmy, co właśnie zawdzięczano Lokalnemu, gdyż nikt inny tego nie potrafił zrobić. Ponieważ sprawa dotyczyła kont do wpłat należności, więc sprawę uznano za priorytetową. Ale jak to jest w firmie, w której zatrudniono Lokalnego, jak również w wielu innych tego typu zakładach, od nakazu do wdrożenia droga bywa daleka. Przede wszystkim pojawił się problem z uzyskaniem tego nowego numeru konta. Dyrekcja kazała zrobić, natomiast na głowie Lokalnego pozostał cały ambaras, jak to wykonać. Udał się więc do księgowości, gdzie księgowa na skrawku papieru napisała mu numer. Zamieścił więc Lokalny informację na stronach 3w. Nie trzeba było długo czekać, aby w zakładzie zrobił się ferment, a księgowa lamentowała, bo wpływy na konto nie przychodziły. Okazało się oczywiście, że Lokalny wystawił w internecie zły numer konta. Zły? Spisany przecież z karteczki - cyfra w cyfrę. Jednakże jakim jest dowodem na cokolwiek skrawek karteczki, i to jeszcze niepodpisany? Może być jedynie dowodem na pomyłkę księgowej, gdyby chciała się do tego przyznać.

Dostał więc Lokalny po głowie za nie swoje winy. Nie swoje? Mógł przecież zażądać pisma z pieczątkami, ale się bał, bo Dyrekcja mogłaby posądzić go o brak zaufania zarówno do niej, jak i do innych ważnych dla firmy pracowników. A tak to tylko on stracił zaufanie władz.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200