Róbmy swoje

Ponieważ jest to tekst z numerem 100., ma być inaczej i refleksyjnie. Kiedy Naczelny przed dwoma laty zaproponował współpracę, trudno było się spodziewać, że kiedyś będzie to tak wielka liczba. Miałem wówczas już pewne doświadczenie. Wystarczająco wiele wiedziałem i byłem świadom, że felietonista to ścierwojad.

Ponieważ jest to tekst z numerem 100., ma być inaczej i refleksyjnie. Kiedy Naczelny przed dwoma laty zaproponował współpracę, trudno było się spodziewać, że kiedyś będzie to tak wielka liczba. Miałem wówczas już pewne doświadczenie. Wystarczająco wiele wiedziałem i byłem świadom, że felietonista to ścierwojad.

Wydawało mi się to nawet śmieszne i ułatwiające zadanie, gdyż u nas na każdym kroku takiej pożywki można znaleźć co niemiara. Może ktoś powiedzieć, że mało jest tak pożytecznych zawodów, które towar z odpadów wytwarzają. Innych zaś lektura dowodów na to, że źle było i źle będzie, bośmy to jacy tacy nieudacznicy mierzić zaczyna. Ścierwojada namawiają, żeby zaczął pisać optymistycznie. Aby przekonywał ludzi ostro i wyraźnie widzących, że widzą w niesłusznych kolorach. Potem wypomną mu, że swej roli społecznej nie wypełnił. A jego psim obowiązkiem jest brudy wynajdywać i donośnie to ogłaszać.

Felietonista wcale nie widzi tylko czarnych stron życia. Przeciwnie. Dlatego przerysowuje negatywne zjawiska, gdyż wie, że może być lepiej i sam tego nie zmieni. Z innymi dzieli się w tym celu obserwacjami i opiniami. Skłania innych do zainteresowania się takimi zjawiskami. Najbardziej denerwuje się, gdy brak wyobraźni urzędnika zrzuca się na informatyków, jak w przypadku reformy ubezpieczeń społecznych. Cieszy się, kiedy drobni przedsiębiorcy i tak potrafią znaleźć sposób ominięcia i obniżenia kosztów, np. w przypadku wpłat składek ubezpieczeniowych. Martwi się tym, że nie może napisać, jak to klienci odchodzą z banku zagranicznego, w którym serwis jest gorszy, a kolejki dłuższe niż w naszym. Do furii doprowadzają go kolejne przykłady bezsensów, których autorami są jakoby informatycy. Zwykle prawdziwymi autorami bzdur organizacyjnych są urzędnicy, którzy wymyślają różnorodne utrudnienia. A informatycy stają się winni tego, że je wprowadzili, dając wykręt pomysłodawcom.

Felietonista nie może bać się ryzyka. Inaczej niż poważny komentator, musi szybko decydować na podstawie szczątkowej informacji i podejmować temat póki gorący. Licentia poetica felietonisty pozwala popełniać mniej istotne nieścisłości, jednak biada, jeśli tematu nie zna i nie sprawdzi kluczowej informacji. Felietonista musi być ponadto śmieszny. Sam felietonista niekoniecznie, ale felietony obowiązkowo.

Obserwator, który nie zwraca uwagi na mankamenty, ignorancji nie nazywa ignorancją, nie zauważa i nie nazywa po imieniu bylejakości i niekompetencji, z pewnością nie zostaje felietonistą. Jeśli wszelkie niepożądane zjawiska przed opisaniem tłumaczy złożonymi względami społeczno-gospodarczo-historyczno-geopolitycznymi, też nie traci czasu na felietony. Ktoś, kto wie, że sprawy i tak same się jakoś rozwiążą, też za pisanie felietonów się nie bierze.

Wasz ulubiony felietonista teraz cieszy się. Ma ku temu powody. Jesteśmy w NATO. Szef odnosi kolejny sukces, wbrew woli otoczenia. Znajomy młody rolnik widzi liczne szanse i ani mu w głowie blokowanie. Zachwycam się udanymi zamierzeniami grup prężnych jednostek pod przywództwem Jerzego Owsiaka, Janiny Ochojskiej i Marka Kotańskiego. Podziwiam informatyka, który nie przejął się zatrzęsieniem konferencji i zaproponował nowy, świetny cykl, który robi furorę. Darzę niezwykłym szacunkiem Leszka Balcerowicza i Hannę Gronkiewicz-Waltz, dzięki którym nasza gospodarka wciąż jest i idzie w pożądanym kierunku. A sam robię swoje, jak potrafię. Właśnie wysyłam setny felieton i wiem, że tematów nie zabraknie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200