Promocja Polski

Internet robi zawrotną karierę. Gdzie się człowiek ruszy, tam o Internecie mówią. Jakąkolwiek gazetę otworzy, o Internecie piszą. Ciekawy jest ten bałagan informacyjny o Internecie. Przypuszczalnie w Polsce 90% mieszkańców nie wie, o czym mowa.

Internet robi zawrotną karierę. Gdzie się człowiek ruszy, tam o Internecie mówią. Jakąkolwiek gazetę otworzy, o Internecie piszą. Ciekawy jest ten bałagan informacyjny o Internecie. Przypuszczalnie w Polsce 90% mieszkańców nie wie, o czym mowa.

Ale wystarczy, że pozostałych 10% wie. Wyglądało na to, że rząd wie co nieco o Internecie, skoro spotkanie pod hasłem "Internet narzędziem promocji Polski" szeroko propagowano w ramach, historycznego już, Rządowego Forum Teleinformatyki. Okazało się w ostatnim momencie, że rząd nie wie zbyt dużo o Internecie i z Rządowego Forum pozostało tylko Forum. Trudno. Ktoś z rządu nie dogadał się z kimś tam i rząd nie zajmie się promocją Polski w Internecie. Szkoda, bo najprawdopodobniej w niedługim czasie 90% obywateli wiedziałoby, co to Internet. Wszystkie bowiem akcje promocyjne Polski, do których mieszają się różni ważni ludzie, kończą się u nas całkowitą głośną klapą.

Ostatni przykład to zakończone targi książki we Frankfurcie nad Menem. Najwyraźniej przedstawiciele polskiego rządu mieli pecha z Nagrodą Nobla dla Wisławy Szymborskiej. Wypromowali Polskę, ale znów inaczej, a teraz obrzucają się "uwagami" w prasie. A tu młodzi ludzie z warszawskiego gimnazjum w kilka godzin po werdykcie Akademii Szwedzkiej właśnie w Internecie umieścili wiersze i zdjęcie laureatki, nie pytając rządu o pozwolenie. Co by było, gdyby pytali? Najprawdopodobniej najpierw powołano by specjalny komitet, potem byłaby długa mowa o pieniądzach, których nie ma. Wierszy w Internecie ciągle by nie było, za to niebawem okazałoby się, że pieniądze jednak były, tylko ktoś nie na tym koncie je zdeponował.

Co jak co, ale promować siebie to my nie umiemy. A szczególnie jeśli zabierze się za to rząd. Cóż to bowiem za promocja Polski, jeśli na granicach pobiera się od obcokrajowców myto za przyjemność jazdy po polskich drogach. Tymczasem powinno być odwrotnie. Na przejściach granicznych stać powinni ministrowie, przepraszając za polskie drogi, propagując przy tym konkurs, w którym każdy odwiedzający nasz kraj obcokrajowiec mógłby wygrać poloneza. Niech świat zobaczy, jakie mamy osiągnięcia motoryzacyjne (którymi też przez długie lata zajmował się rząd), a przestanie się dziwić innymi rzeczami.

Dobrze więc by było, żeby rząd nie wiedział nic o Internecie (po co mu głowę tym zawracać), a za to pozwolił nam rozwijać się, a my sami właściwie i z sukcesem Polskę wypromujemy. Nie wiadomo tylko, czy rząd na taką propozycję przystanie. Nie dopuśćmy więc, aby spikerka rozpoczęła wieczorne Wiadomości telewizyjne słowami: "Na dzisiejszym posiedzeniu Rada Ministrów omawiała problematykę Internetu w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem tego medium do promocji Polski". Będzie to bowiem zupełna klapa koncepcji promocji Polski w Internecie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200