Prolog: świat z bitów i marzeń

Mieszkam w Gdyni - jednym z symboli Polski międzywojennej. Kiedy czasami pomyślę, czym była wtedy dla kraju inwestycja w ten port i w to miasto, to nachodzi mnie żal, że nie ma dzisiaj drugiego takiego Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Mieszkam w Gdyni - jednym z symboli Polski międzywojennej. Kiedy czasami pomyślę, czym była wtedy dla kraju inwestycja w ten port i w to miasto, to nachodzi mnie żal, że nie ma dzisiaj drugiego takiego Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Kogoś, kto miałby pomysł na skuteczne wsparcie rozwijającej się u nas e-gospodarki i potrafiłby go umiejętnie sprzedać. Zjednoczona Europa wydala z siebie e-strategie, które mają doprowadzić do rozkwitu e-gospodarki. W Stanach nie ma e-planów, ale jest już e-gospodarka. U nas nie widać ani jednego, ani drugiego. Na razie wchodzimy z Internetem do szkół. Ale czy naprawdę dopiero przyszłe pokolenie ma mieć szansę wejścia do świata, który właśnie się tworzy? Cały czas brakuje mi przełomu. Brakuje mi symbolu, takiego, jakim kiedyś była Gdynia. Nasze cyberpaństwo dopiero raczkuje. Przez ostatnich kilka miesięcy planowania swojej podróży odwiedziłem wiele stron WWW . Wszystkie odległe miejsca wydają się niezwykle ciekawe, łatwo dostępne i pełne atrakcji. Cały świat staje się bliski i przyjazny. Nawet wtedy, gdy czytałem rządowe strony z ostrzeżeniami dla podróżujących po świecie. Miałem poczucie, że ktoś o mnie pomyślał, ktoś się o mnie troszczy. Szkoda tylko, że nie był to Rząd RP wraz z jego agendami. Być może dlatego też podoba mi się zgłoszona ostatnio inicjatywa parlamentarna, która proponuje zobligować wszystkie gminy do posiadania własnych serwisów internetowych.

Dlaczego polskie biura podróży nie miałyby oferować usług, np. amerykańskiemu klientowi? Dlaczego polscy nauczyciele akademiccy nie mieliby oferować swoich programów interaktywnego nauczania australijskim studentom. Dlaczego nie mielibyśmy się stać e-gospodarczą potęgą? Czy dlatego że silna e-gospodarka nie może istnieć bez silnej gospodarki w ogóle? Czy dlatego że wszystkie atrybuty Nowej Gospodarki w znacznie większym stopniu pozwalają bogatym i silnym stać się jeszcze bogatszymi i silniejszymi niż zaistnieć nowym i nieznanym?

Wyjeżdżam na 14 miesięcy. Gdybym bardzo chciał, to mógłbym wszystkie swoje finansowe sprawy załatwić zdalnie z miejsc podróży rozsianych po całym globie. Mam elektroniczny rachunek bankowy. Przez telefon mogę dowiedzieć się o stanie wydatków z kart kredytowych. Deklaracje składek na ubezpieczenie zdrowotne mogę wysyłać drogą elektroniczną w postaci pliku danych. Być może w tym czasie do ZUS-u dołączą inne instytucje i urzędy. Ale co z tego, skoro wszystkie pisma i wyciągi przychodzą do mnie na papierze, listownie, na mój domowy adres. Moja elektroniczna skrzynka pocztowa nie jest mi przydatna.

Wierzę, że właściciele kafejek internetowych należą do grona tych szczęśliwców, którzy nie muszą dokładać do e-biznesu. Być może w rzeczywistości więcej zarabiają na serwowanej kawie i coca-coli niż na dostępie do sieci, ale to już nie moje zmartwienie. Przez najbliższych kilkanaście miesięcy przyjdzie mi zdać się na ich łaskę, nie pozostaje więc mi nic innego, jak tylko życzyć im prosperity.

Kiedy rok temu mój znajomy mieszkając na Wyspie Słońca wśród tamtejszych Indian sprawił im w podarunku rower, było to dla nich wydarzenie epokowe. Drugi rower na wyspie, odkąd ona istnieje. A kiedy przyszło mu naprawić ów rower, wówczas zwykła śruba z nakrętką okazały się nie znanym dotąd i niezrozumiałym cudem techniki. To musi być wspaniałe uczucie móc spotkać ludzi, dla których otaczający mnie świat jest dla nich tak samo egzotyczny i niewyobrażalny, jak dla mnie obserwacja ich życia. Ile jest jeszcze takich miejsc, do których na razie nie dotarł e-świat?

Polska, Gdynia, 21 września 2000 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200