Poleciało z dymem

Podczas ostatniego spotkania naszej firmy doradczej nagle zmienił się nam temat obrad. Obrad, jak to brzmi. Przypomnę, że w gronie znajomych powołaliśmy firmę doradczą zgodnie z panującą modą doradzania przez wszystkich. Przypomnę też, że my doradzamy za darmo i bezinteresownie, choć do tej bezinteresowności to nie jestem do końca przekonany.

Podczas ostatniego spotkania naszej firmy doradczej nagle zmienił się nam temat obrad. Obrad, jak to brzmi. Przypomnę, że w gronie znajomych powołaliśmy firmę doradczą zgodnie z panującą modą doradzania przez wszystkich. Przypomnę też, że my doradzamy za darmo i bezinteresownie, choć do tej bezinteresowności to nie jestem do końca przekonany.

Zmienił się więc nam temat, gdzieś w okolicy spożywania zupy, i z tematu komputerowego (dziś nie napiszę jakiego, bo obrady przecież trwają) przeszliśmy do tematu palenia, palenia papierosów. Ostatecznie, najprawdopodobniej na skutek naszego zamiłowania do zajmowania się komputerami, temat palenia związał się z informatyką i to może być zły znak, że mianowicie uzależnieni jesteśmy, w sensie nałogowego uzależnienia, od komputerów. W każdym razie nasze czteroosobowe grono naszej firmy doradczej w trzech czwartych uzależnione jest od nikotyny i nie ma co nad tym dyskutować. Pali Tomek, Janek, palę ja i nie pali Monika, która ciągle nam to wytyka. Nie, żeby ostrzegała nas przed chorobami, które to substancje smoliste i nikotyna mogą w nas obudzić. Ona nie znosi smrodu papierosowego dymu i jej wrażliwość czyni momentami nasze obrady nieznośnymi. Swoją drogą my ją rozumiemy, bo też nie przepadamy za zakopconymi pomieszczeniami, choć sami je takimi czynimy. Dyskusja w każdym razie stawała się coraz bardziej zajadła i żeby trochę ją zluzować, opowiedziałem krążącą wśród ludzi z branży opowieść, w której papierosy odegrały ważną rolę.

Zabrało się mianowicie do naprawy nowoczesnej centrali telefonicznej, wartej jakieś bajońskie sumy, dwóch serwisantów też dużo wartej firmy telekomunikacyjnej. Weszli do pomieszczenia centrali zabezpieczonej pod każdym względem od wiatrów, ognia i wody i czego tam jeszcze, weszli z papierosami w ustach. Jakież było ich zdziwienie, gdy nagle na ich głowy zaczęła tryskać piana, ale co tam ich głowy, co tam ich służbowe serwisowe stroje, skoro centrala nadawała się do wyrzucenia.

Opowiedziane zdarzenie okazało się wodą na młyn Moniki. Nie było innego wyjścia - musieliśmy również zacząć narzekać i biadolić, jakie to palenie jest złe. Siedzi na przykład człowiek przed komputerem, stuka w klawiaturę, ręce zajęte ma przy tym, a co za tym idzie papieros w ustach trzyma, i tu nagle popiół na klawiaturę spada. Co się w takich razach mówi, mniej więcej wiadomo, ale klawiatury nie da się powiedzmy szmatką odkurzyć, bo jak klawiatura jest zbudowana, każdy wie, a jak nie, to wystarczy wzrok oderwać od gazety teraz i w lewo albo w prawo spojrzeć, a jakaś klawiatura się znajdzie dla przypomnienia. No jak ją wyczyścić? Trzeba podnieść i dmuchnąć, a jak dmuchnąć, to popiół na podłogę spada i papierosy nie tylko powietrze zanieczyszczają, ale i podłogę, a nieraz, co straszne jest, i biurko. A jak się ten popiół między papiery podostaje - szkoda gadać.

Na takie jednak nasze wygłupy komputerowo-papierosowe Monika nie bardzo dawała się nabrać i wprost mówi, że problem jest generalny i mówi, iż my paląc, czas marnujemy, a nas aż rozprostowało i jak siedzieliśmy, po papierosy sięgnęliśmy. Jak człowiek pali, to nic nie robi, jak trzyma w ręku papierosa, to nie tylko rękę ma zajętą, ale cały jest zajęty. Cokolwiek człowiek robi, jak pali, to nic nie robi, a jak nic nie robi, to czas marnuje i tak dalej, i tak dalej mówiła Monika. Rzeczywiście coś w tym jest - pomyślałem. A jak wychodzę wieczorem na balkon trzeciego piętra, aby zapalić, to palę i nic nie robię, i wtedy mówię, że myślę, a kto uznaje myślenie za robienie. A ilu podobnych sobie widzę w bloku z naprzeciwka. Wychodzą i palą, i to jak często wychodzą. A w pracy ile to razy wychodzę na papierosa i co wtedy robię. Nic nie robię.

Do ściany przycisnęła nas Monika. Nie było wyjścia. Narazimy się tym razem wszystkim palaczom, pomyślałem. Mimo iż w trzech czwartych nasza firma doradcza to palacze, ustaliliśmy jednogłośnie, że palenie to marnowanie czasu i palenie stanowczo potępiamy. Co to się porobiło - pomyślałem na koniec. Palimy i potępiamy palenie. Co to się porobiło, człowiek może co innego robić i co innego mówić. Co to się porobiło na tym świecie...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200