Pan Bóg też patrzy na ICM

Jest w Polsce serwis internetowy, który znają dosłownie wszyscy w moim otoczeniu, choć nie jest on własnością żadnej firmy ani nigdy nie widziałem żadnej jego reklamy. Kampanię marketingową prognozy ICM, zupełnie darmową, robi za to codziennie sama przyroda. Ma ona bowiem to do siebie, że sprawdza się zawsze lub prawie zawsze, szczególnie w horyzoncie najbliższych 24 godzin.

Prognoza ICM ma tę kapitalną zaletę, że jest bardzo lokalna i bardzo aktualna. Kiedy pogodynka w telewizorze pokazuje prognozę na jutro, to posługuje się danymi sprzed kilku godzin i upraszcza informację do banalnego słoneczka lub chmurek, gubiąc tysiąc użytecznych faktów. Gdy zaś Wojciech Mann w radiu mówi "dziś będzie pogodnie" to znaczy tyle, że spojrzał przez okno w Warszawie i tam świeci słońce. ICM pokazuje mi, jak będzie w kwadracie o boku kilkudziesięciu kilometrów, a na dodatek ma dwa modele, które można z sobą konfrontować.

Fakt, wykresu ICM trzeba się nauczyć czytać. Ale kiedy już człowiek go zrozumie, jednym rzutem oka jest w stanie uzyskać komplet informacji o temperaturze (faktycznej i tzw. odczuwanej, w słońcu i w cieniu), zachmurzeniu, wietrze i opadach z dokładnością do pojedynczych godzin. W wakacje dostosowywałem nawet godziny wyjazdu całej rodziny nad morze do prognoz ICM i rzadko zdarzało się, bym się zawiódł. Wychodziłem na plażę w swetrze, wiatr rozwiewał chmury, rozkładałem parawan i korzystaliśmy ze słońca. Dokładnie tak, jak wyliczył superkomputer.

Ilekroć widzę na serwisie ICM "przepraszamy, aktualne prognozy nie zostały wyliczone", myślę sobie, że ktoś ma nierówno pod sufitem. Domyślam się, że w tym czasie superkomputery modelują jakieś zjawiska fizyczne, biologiczne albo chemiczne. Zgaduję, że efekt tych obliczeń żyje tylko przez sekundę, kiedy jakiś biochemik lub astronom popatrzy i pomyśli: "nie, to jednak nie to". W tym czasie połowa Polski desperacko szuka na komercyjnych serwisach pogodowych odpowiedzi na zasadnicze pytanie "jak będzie jutro" i klnie na czym świat stoi, kiedy tamte nie dają czytelnej i wiarygodnej odpowiedzi. Jeżeli istnieje definicja "instytucji pożytku publicznego", to ICM modelowo ją wypełnia.

Mam swoją hipotezę na temat sprawdzalności numerycznej prognozy pogody ICM. Otóż myślę, że dobry Pan Bóg też korzysta z serwisu. Co jakiś czas zagląda na strony i w miarę potrzeby przygrzewa bardziej słoneczkiem, rozdmuchuje chmury albo - odwrotnie - pokropi tu i ówdzie. Bo któż nie byłby fanem superkomputerów i zaawansowanych, numerycznych modeli prognozy klimatu, prawda?

Pan Bóg też patrzy na ICM
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200