Od redaktora Patrzeć na ręce mistrza

Ubiegłotygodniowe rozważania na temat pojawiających się nowych koncepcji nauczania i szkolnictwa kończy Jarosław Badurek słowami: 'Powstaje najważniejsze pytanie: czy hipernauczanie sprzyja rozwojowi naprawdę kreatywnego myślenia, czy też jest raczej pożywką dla pasywnej, 'telewizyjnej' mentalności?

Ubiegłotygodniowe rozważania na temat pojawiających się nowych koncepcji nauczania i szkolnictwa kończy Jarosław Badurek słowami: 'Powstaje najważniejsze pytanie: czy hipernauczanie sprzyja rozwojowi naprawdę kreatywnego myślenia, czy też jest raczej pożywką dla pasywnej, 'telewizyjnej' mentalności?

Odrzućmy ponadto złudzenia, że nowa technologia jest panaceum na stare problemy. Wręcz przeciwnie. Nowa technologia to potężny katalizator, powodujący, iż źle funkcjonujący system zaczyna działać jeszcze gorzej. Jedynie w sprawnie działającej instytucji nie sprawdzi się złośliwe prawo Murphy'ego: stara technologia to stare problemy, nowa technologia to nowe... i stare problemy'.

Jest pocieszające, że ludzie bezpośrednio zaangażowani w nauczanie (obok drukowaliśmy rozmowę z Krzysztofem Pawłowskim, rektorem Wyższej Szkoły Biznes w Nowym Sączu) trzeźwo podchodzą do koncepcji zastąpienia tradycyjnego nauczania przez nauczanie, jak się je najczęściej nazywa, wirtualne, pod którą to nazwą w największym skrócie kryje się szkoła, w której nauczyciela zamieniono na komputer. Można by oczywiście powiedzieć, że dzisiejsi nauczyciele - występując z wątpliwościami na temat szkoły przyszłości - bronią swego statusu, ale byłby to argument małej wagi. Po pierwsze dlatego, że ludzie nauki nie przekreślają możliwości nowych technologii i starają się je w najodpowiedniejszy sposób włączyć w proces edukacji; po drugie, dysponują silnymi argumentami, przemawiającymi za dotychczasowym modelem (dziś trochę kulejącym) nauczania.

Ucząc się, dziecko kieruje się przyjemnością, ale przyjemność ta nie jest zróżnicowana. Dziecko nie potrafi odróżnić przyjemności estetycznej od przyjemności samego uczenia czy marzenia na jawie. Dorastając, w wieku młodzieńczym człowiek uświadamia sobie, że istnieją różnego rodzaju przyjemności, potrzebuje jednak pomocy, by je zdefiniować. Zarówno w kwestii wyboru lektury, jak i na przykład podniebienia młody człowiek szuka mistrza, którego autorytetowi mógłby zaufać. Uczy się i jada to, co poleca mu mistrz. Sytuacja ta zmusza młodego człowieka nierzadko do oszukiwania samego siebie. Musi udawać, że lubi kapustę lub „Chłopów” bardziej niż to jest w rzeczywistości. Do czasu, aż nie zrozumie, dlaczego mistrz poleca mu właśnie kapustę i „Chłopów”. Poszukiwanie mistrza nie kończy się bynajmniej z chwilą opuszczenia szkoły czy uniwersytetu. Ale ten czas jest szczególnie ważny w kontaktach z mistrzem. Czy mistrzem może być zapełniony nawet najwartościowszą informacją ekran komputera?

Trudno mi wyobrazić sobie moją edukację bez kilku nauczycieli, których spotkałem w szkołach, do których uczęszczałem. W większości nauczyciele są zwykłymi rzemieślnikami, ale zawsze jest ta grupa, która poza czystą wiedzą przekazuje również wiedzę o tym jak żyć. Co więcej, dzisiaj wiem, co każdemu z nich zawdzięczam i mam duże wątpliwości czy bez nich samodzielnie natrafiłbym na to, że warto czytać „Chłopów” czy jeść kapustę.

Dlatego z perspektywy ludzi właśnie tak zdobywających wiedzę, wyeliminowanie mistrza jest nie do pomyślenia. Ale jak wiadomo, wszystko jest do pomyślenia i - jak pisze Esther Dyson w swej najnowszej książce Release 2.0 - tak jak ołowiane żołnierzyki i samochodziki przygotowywały dzieci do zajęć typowych dla mijającego stulecia, tak Internet i komputer przygotowuje dzisiejsze pokolenie dzieci do zadań je czekających. Być może więc uznają one, że szkoła pozbawiona murów, a zlokalizowana w sieci jest tym, co najlepsze. Istnieje jednak zdrowy rozsądek, który każe ufać w szkołę zdolną ocalić i czytanie i pozycję mistrza, i jeszcze kilka wartości, zamiast bezmyślnie zapełniać sale lekcyjne komputerami. Myślę, że można połączyć tradycyjne wartości szkoły i uniwersytetu z nowoczesnymi technologiami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200