Obcinanie (zbyt) długiego ogona

Każda osoba zarządzająca działalnością produkcyjną musi w czasach internetu zadać sobie podstawowe pytanie: jak sprzedać wyprodukowane towary?

Kilka lat temu wszyscy, jak pijany płotu, uchwycili się teorii długiego ogona, czyli nowego modelu sprzedaży poprzez internet. Jej autor, Chris Anderson, w swej książce na temat ogona dodał wielce znaczący podtytuł: "Why the Future of Business is Selling Less of More", czyli dlaczego trzeba zacząć sprzedawać więcej mało popularnych produktów.

Nazwa modelu długiego ogona bierze się od kształtu rozkładu popularności, co oznacza, że jest mało produktów bardzo popularnych, za to wiele niezbyt znanych. Sprawdził się on w dziedzinie muzyki - poza kilkoma hitami, które sprzedają się w milionach egzemplarzy, cała reszta masy twórczości jest mało znana. Ale dzięki sklepikom internetowym, które teraz prowadzą już wszyscy, nawet sieci handlowe, takie jak Walmart, każdy może znaleźć coś dla siebie. Jeszcze bardziej widoczny ogon pojawił się wśród programów. Poza wielkimi firmami, które sprzedają miliony egzemplarzy (myślę tu na przykład o firmie Microsoft), na rynku egzystują znośnie małe firemki, dostarczające często egzotycznych programów dla niewielkiej liczby zainteresowanych. Dzięki internetowi znajdują klientów, a raczej to klienci znajdują w stogu siana to, czego im potrzeba. Nic więc dziwnego, że powstały duże sklepy internetowe z programami, oferujące produkty wielu twórców. Łatwiej jest przeszukiwać ofertę w jednym miejscu. Oczywiście, sklepy te szybko zobaczyły długi ogon. Na Facebook albo w iTunes Store w danym okresie jest kilka bardzo popularnych programów, których autorzy zarabiają krocie, natomiast szara masa sprzedaje niewiele. W muzyce (dane sklepu eMusic) trzy czwarte utworów sprzedało się choć jeden raz. Co oczywiście oznacza, że jedna czwarta ani razu...

Kiedy jednak zaczęto dokładniej przyglądać się liczbom, to okazało się, że 80% przychodów firm handlujących muzyką w sieci pochodzi od około 52 tysięcy utworów (stare dalej sprzedają się wspaniale). Gdy przeliczyć te utwory na płyty CD, lub nawet winylowe, to okaże się, że klasyczny sklep z płytami miał w ich ofercie tyle samo (4 tysiące), czyli oferował właśnie tylko to, co się najlepiej sprzedawało! Dla długiego ogona nie było i nie ma tu miejsca. Internet pozwala ludziom mieć ładne złudzenia, nawet czasami wynagradza pojedyncze jednostki 15 minutami sławy. Tak jak autora programu iFart Mobile, który to program przez kilka dni w okresie ostatnich świąt był przebojem, szczególnie wśród męskiej części młodzieży. Dziś z kolei sławne są iBoobs, na żądanie Apple zastąpione Wobbles, gdzie każdy może sam sobie wstawić obrazek z Pamelą Anderson i potrząsać iPhonem do woli. Zamiast długiego ogona widać bardzo krótką listę popularnych programów. Przyjrzenie się jej, zarówno w wersji dla utworów płatnych, jak i dla darmowych, ujawnia zdecydowaną dominację gier. Tak więc grzbiet rozkładu jest bardzo wesoły, ale radosnego merdania ogonem raczej nie widać.

Nawet złodzieje odcinają się od długiego ogona. W statystykach popularnych torrentów widać duże liczby dostarczających oraz kopiujących, szczególnie dla gier. Ale gdy próbuje się załadować coś mało znanego, to zaraz okazuje się, że nie ma od kogo. A przecież wydawałoby się, że długi ogon powinien być tu szczególnie dobrze widoczny. Legalne przedsiębiorstwa muszą z tego stanu rzeczy wyciągnąć wnioski. Liczenie na klientów niszowych po prostu się nie opłaca. Także złodziejom. Chyba, że komuś zależy na 15 minutach sławy. Ale wtedy trzeba się śpieszyć. Minuty tak szybko odchodzą.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200