Nowe porządki

W krainie komputerowej stagnacja i nuda dawały znać o sobie. Wszystko toczyło się po Bożemu, minuta po minucie tak samo.

W krainie komputerowej stagnacja i nuda dawały znać o sobie. Wszystko toczyło się po Bożemu, minuta po minucie tak samo.

Czasami pracy było więcej, czasami mniej, ale była. Na bezrobocie nikt nie narzekał. Wśród układów zapanowała nie zakłócona niczym harmonia i sielska atmosfera. Ale jak już jest tak dobrze, że lepiej być nie może, to zawsze znajdzie się mąciwoda, który choćby dla zasady zechce namieszać. Może dla zasady, a może z nudów, aby przerwać monotonię szczęściem zwaną. Tak też pewnego dnia system postanowił zmodyfikować istniejący stan rzeczy i wydał rozporządzenie: "Z dniem dzisiejszym wprowadza się następującą zasadę transmisji danych: najpierw mają być wysyłane dane, a na końcu adres przeznaczenia". Procesor na tę wiadomość popukał się w czoło. Dysk twardy zwolnił nieco, karta sieciowa czkawki dostała, a pamięć zwróciła wszystkie dane do "swapa".

Układy, mimo że pod kontrolą systemu działały i były mu do tej pory posłuszne, jakoś nie mogły pogodzić się z nowymi ustaleniami. Zaczęły pracować nerwowo, myląc się co rusz. Zapomniały, co oznacza spokój i dobrobyt. Co chwila ktoś im zerowanie robił, które w gruncie rzeczy nie na długo pomagało. System z głupia frant odzywał się do nich, uspokajając nastroje i zapewniając, że wszystko ma pod kontrolą. Przejściowe trudności obiektywne zrzucał na karby kosztów reorganizacji i wymogów dopasowania się do nowych standardów. Jednak z biegiem czasu sytuacja stawała się nie do wytrzymania. Wyraźne sygnały pochodzące od karty sieciowej jednoznacznie mówiły, że nikt z zewnątrz nie chce w tym nowym standardzie rozmawiać. Można było jedynie importować dane, które były kodowane normalnie, natomiast o wysyłce mowy nie było.

Tak więc towaru przybywało, pamięć i dysk uginały się pod naporem sprowadzonych bitów, nie wiedząc, co z nimi zrobić. Nawet nie dało się powiadomić nadawców, żeby już więcej nie przysyłali. System próbował zapory sztuczne robić, aby spowolnić napływ obcych bitów, co nie zapobiegało zalewowi, tylko odwlekało nieco jego skutki w czasie. Reperkusje działań restrykcyjnych były jednak przykre, albowiem zewnętrzni kooperanci, zeźleni utrudnieniami, zaczęli grozić przerwaniem współpracy. System zaczął podówczas myśleć o przywróceniu starego porządku, skoro nowy tak dalece się nie sprawdził. Niestety, ktoś o znacznie większych wpływach wyrzucił nieudolny system i zainstalował nowy. Wszystko wróciło do normy i nikt już nie śmiał narzekać na monotonię.

Pouczenie: jeśli chcesz zmieniać istniejący stan rzeczy, pomyśl, czy będziesz miał potem z czego żyć.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200