(Ni)e-rząd, czyli wizja siedlecka

Kiedy ponad dwa lata temu na łamach naszego czasopisma opublikowałem wizję rozwoju komputeryzacji w Polsce (felieton Bramski i Kojący http://www.apple.com.pl/kuba/archiwum/236.html), to spotkała się ona z właściwym potraktowaniem.

Kiedy ponad dwa lata temu na łamach naszego czasopisma opublikowałem wizję rozwoju komputeryzacji w Polsce (felieton Bramski i Kojącyhttp://www.apple.com.pl/kuba/archiwum/236.html), to spotkała się ona z właściwym potraktowaniem.

Wszyscy uważali, że się wygłupiam. Może przypomnę, że wizja obejmowała między innymi zdjęcie uśmiechniętego premiera Millera z uśmiechniętym prezesem firmy Microsoft. No i doczekaliśmy się - Leszek Miller jest premierem, a jego zdjęcie ze Steve'em Ballmerem ukazało się we wszystkich gazetach 13 marca 2002 r. Obaj śmieją się na nim od ucha do ucha. Nie chcę uchodzić za Kasandrę, ale stosunkowo łatwo można przewidzieć dalszy rozwój wypadków w Polsce. Oto nowe zapiski siedleckie.

Pociąg nie wtoczył się na stację, bo na torach leżeli pokotem posłowie z LPR, protestujący przeciwko wyprzedawaniu polskiej ziemi cudzoziemcom. Ponieważ okoliczne drogi od dawna były zablokowane przez stałe pikiety Samoobrony, sędzia Jackowiak nie mógł dotrzeć na kolejną rozprawę inaczej niż na piechotę, miedzami i po opłotkach. Kiedy wreszcie doszedł do walącego się budynku sądowego, to okazało się, że przedstawiciel firmy Microsoft znowu nie stawił się na rozprawę, przysyłając zaświadczenie lekarskie. Także zakapturzony świadek koronny, jak przypuszczano prezes polskiego oddziału firmy Packard-Compaq, nie został dowieziony przez policję, bo wyczerpała ona całoroczny limit na benzynę już w połowie lutego. Sprawę o monopolistyczne praktyki, w tym próbę opanowania i kontroli działań rządu, prokurator generalna Piwnik wytoczyła MS jeszcze za poprzedniej kadencji koalicji. Dziś oczywiście nikt już nie pamięta, od czego właściwie się zaczęło. Wiadomo, jak się skończyło. A raczej jak się nie może skończyć komputeryzacja rządu. Pierwsze rysy na świetlanym obrazie pojawiły się już w trakcie wizyty prezesa, gdy zasugerował on w jednym z wywiadów, że to nie MS, tylko inna firma jest monopolistą komputerowym w Polsce. Nie wiedział, biedaczek, kto bywa na turnieju Prokom Open, demonstrując tam siłę i tężyznę.

Zresztą kwestia sprawności fizycznej szybko zepsuła przyjacielskie stosunki Leszka i Stefana. Jeszcze na jesiennym zjeździe SLD premier stosował nowatorskie metody motywowania elektoratu, wypracowane dosłownie w pocie czoła przez prezesa, biegając po scenie i krzycząc Developers, develo-pershttp://www.ntk.net/media/developers.mpg, ale niestety nie spowodowało to przyrostu budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Może dlatego że Miller będący w dobrej kondycji nie potrafił pocić się efektownie, a może dlatego że polskie antyperspiranty są lepszego gatunku niż amerykańskie. Zresztą bieganie po scenie zupełnie mu się nie udawało, bo za szybko zaczynał krzyczeć, że kocha ten kraj,http://www.fuckedcompany.com/images/dancemonkeyboy.mpeg, co powszechnie było rozumiane jako aluzja do innego kraju za Bugiem, którego już nie ma.

Na nic zdało się przypominanie przez rzecznika Tobera wypowiedzi premiera, że uważa on prezesa za najbardziej skutecznego biznesmena na świecie, bo ludzie dobrze pamiętali maksymę o wyższości końca nad początkiem i spokojnie czekali na wybory. Wiadomo było, że premier Lepper i tak wsadzi wszystkich do obozów pracy, a komputery rządowe zostaną zastąpione kosami oprawionymi na sztorc. Tylko zbiorowe klaskanie pozostało. W tym ciągle jesteśmy najlepsi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200