Nekrotechnomancja

Warto obejrzeć filmy "Tron: dziedzictwo" oraz "Prawdziwe męstwo" jeden po drugim. W obu gra Jeff Bridges, tylko że w jednym ma 60 lat, a w drugim - zależnie od sceny - zdarza mu się mieć albo 60, albo 20.

Z zapartym tchem czyta się o technologiach, dzięki którym odmłodzono twarz aktora i naniesiono ją na ciało innego, młodszego od niego. We wrześniu oglądałem w Carnegie Mellon University technologię pozwalającą budować trójwymiarowy model twarzy na podstawie zwykłego, płaskiego zdjęcia, na dodatek wykonanego prostą kamerką internetową. Skoro technologia pozwala odmładzać aktorów, to powstaje pytanie: czy potrafi ich też wskrzeszać?

Wskrzeszony aktor ma z punktu widzenia przemysłu filmowego same zalety. Po pierwsze zagra wszystko, co każe mu animator. Wystarczy "nakarmić" program odpowiednią liczbą ujęć, starannie zamodelować dynamikę twarzy i ciała i można sprawić, żeby np. Humphrey Bogart i James Dean spotkali się na planie filmu i grali tak przekonująco jak nigdy w swojej karierze. Komedia, tragedia, horror czy film obyczajowy - gama min, zachowań i gestów pozostaje całkowicie w gestii człowieka, w okularach skrytego za płaskim ekranem monitora ciekłokrystalicznego. Z artystycznego punktu widzenia oferuje więc nieograniczone możliwości.

Po drugie i ważniejsze, życie takiego aktora znajduje się całkowicie pod kontrolą producenta. Nie uda się go sfotografować w niewłaściwym momencie, nie ubierze się mało gustownie, nie wyjdzie z restauracji, zataczając się po jednym głębszym. Nie popadnie w nałogi ani złe towarzystwo. Jego uśmiech będzie zawsze jednakowo czarujący, a jego wypowiedzi - starannie przygotowane zawczasu - będą wyrażać głęboko słuszną i poprawną wolę większości.

Wskrzeszony z martwych aktor jest lepszy również z komercyjnego punktu widzenia. Wystąpi w każdej reklamie, w której się go zatrudni. Może pracować 24 godziny na dobę. Nigdy nie będzie się starzał, nie będzie więc wymagał makijażu, farbowania siwizny, zabiegów kosmetycznych i operacji plastycznych.

Wreszcie, awatar nieżyjącego aktora jest bezpieczny z prawnego punktu widzenia. Po 70 latach od śmierci wygasają wszelkie prawa aktora do swoich kreacji. Co więcej, producent awatara uzyska zapewne prawa autorskie do cyfrowego wcielenia, a kiedy wskrzeszona postać uzyska dorobek artystyczny, może ostatecznie pozwać dystrybutorów starych filmów, że żerują na sławie nowego, wirtualnego wcielenia.

Gracze RPG zaznajomieni są z praktyką nekromancji, czyli wskrzeszania zmarłych. Myślę, że technologia już wkrótce sprawi, że będziemy mieli okazję zaobserwować ją w nowym, kinowym wydaniu.

Nekrotechnomancja
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200