Motor

Lokalny Informatyk lubi iść z duchem czasu. Co prawda, nie zawsze stać go na zakup nowinek technicznych, ale również nie pogardzi darowizną. Wszak duma własna ma jakieś granice zastosowań.

Lokalny Informatyk lubi iść z duchem czasu. Co prawda, nie zawsze stać go na zakup nowinek technicznych, ale również nie pogardzi darowizną. Wszak duma własna ma jakieś granice zastosowań.

Ostatnio Lokalny dostał nowy motor. Wprost cacko, można powiedzieć. Nie śmiał zapytać, ile kosztował, bo nie wypada tak obcesowo traktować darczyńców, ale z ogólnego poglądu na sprawę wynika, że koszty były nieliche. A któż był tym ofiarodawcą o gołębim sercu? Otóż, co może się wydawać niepojęte w kontekście całej rozpiętości negatywnych doświadczeń Lokalnego, darczyńcą była sama Dyrekcja w swej wieloosobowej postaci. Cóż za radość nieopisana towarzyszyła temu zdarzeniu! Nawet Dyrekcja łaskawie pozwoliła złożyć sobie wyrazy podziękowania, nie zbywszy Lokalnego grymasem niezadowolenia. Wykorzystał więc ten moment skwapliwe i nie ryzykując obsztorcowania ucałował rączki, oczywiście tylko damskiej frakcji Dyrekcji. Jednocześnie Dyrekcja raczyła wyrazić przekonanie, że zarówno Lokalny, jak i otoczenie będą mieli z tego wydarzenia pożytek. Dodano jeszcze, co już nieco popsuło odświętny nastrój, że Lokalny nie zawiedzie i będzie używał podarku z rozsądkiem. Naprawdę, nie było to potrzebne, bo kto jak kto, ale Lokalny do lekkoduchów nie należy i potrafi docenić dobrą wolę i pański gest.

Motor był pierwsza klasa. Liczne przyciski na panelu przednim wymownie świadczyły o jego bogatej funkcjonalności i niespotykanej nowoczesności. Lokalny nieco się obawiał, czy aby podoła tym wszystkim nowinkom. No, ale przecież nie pierwszy raz miał do czynienia z nowoczesną technologią. Już widział siebie za sterami tego niezwykłego i wydajnego mechanizmu, który "grzeje" jak oszalały, a przygodni obserwatorzy - w tym oczywiście Dyrekcja i najładniejsze panny w firmie - z podziwu nie mogą oderwać od niego oczu. Widział też oczami wyobraźni zazdrosne spojrzenia swoich nieformalnych konkurentów z działu. Wszak tylko on - Lokalny - dostąpił tego niebywałego zaszczytu, co było niewątpliwym uznaniem wobec jego wieloletnich zasług dla firmy. Mimo wszystko, nie wprawiło go to w tak wielką zarozumiałość, jak można by się spodziewać. Nadal rozmawiał z kolegami, łaskawie odpowiadał na ich pozdrowienia. Jednak czuł się uskrzydlony, czego nie okazywał tyle na zewnątrz, ile przeżywał duchowo. Ciągle był tym samym "swoim chłopem". Pozwolił nawet Adminowi i Bazowemu popróbować nowego motoru, a ci - zgodnie z przewidywaniami - oczywiście "przejechali się".

To był nowy motor bazy danych, który Lokalny, jako jedyny władny w tych sprawach, miał wdrożyć w firmie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200