Mniejsze "k"

I stało się tak, że światło dzienne ujrzał tysięczny numer Computerworld. Tysiąc to nie jest liczba, którą świętują informatycy. To potęga dziesiątki, a przecież naturalniejsze są potęgi dwójki, takie jak 1024. Tymczasem 1000 to "mniejsze kilo"; a zresztą, kto by zachwycał się zwykłym tysiącem, gdy w użyciu są miliardy i biliony bitów i bajtów?

Jednak 103 numerów to nie w kij dmuchał; słowo "dorobek" ciśnie się samo na usta. Zwłaszcza gdy porównać zawartość pierwszych numerów z dzisiejszymi. Wtedy, w roku 1991, martwiliśmy się o cła na komputery, polskie znaki na wydrukach oraz "komputeryzację" przedsiębiorstw. Pisaliśmy: "nowa architektura zorientowana na obiekty doprowadzi do modularnych aplikacji współdziałających", "potrzeba ochrony prawnej oprogramowania nie podlega żadnej dyskusji", "przyszłość należy do komputerów przenośnych, takich jak IBM PS/2 L40SX", który ważył - bagatela! - 3,5 kg i kosztował 6 tys. USD. Informowaliśmy też o absolutnej nowości: rzutniku, który potrafi wyświetlić na ścianie obraz z monitora komputerowego.

W rytmie kolejnych wydań zmieniały się problemy. Powoli w nasze życie wkraczał internet, gospodarka stopniowo nasycała się informatyką, aż wreszcie technologia stała się dobrem powszechnym i dostępnym. Rezultatem dzisiejszy stan, w którym użytkownik dysponuje jedynie końcówką i łącznością, zaś przetwarzanie i dane mieszczą się w chmurze.

Zmieniała się też sama informatyka. Z dziedziny czysto technicznej, dostępnej dla garstki wybranych, stawała się codziennością coraz większej liczby ludzi. Profesjonalizowała się, ale jednocześnie upodabniała do innych dziedzin życia. Dziś ma swoich świętych, celebrytów, mity, spisaną historię oraz ukochane dzieci. A ja ze zdumieniem patrzę, jak w dorosłość wchodzi pokolenie, które nie pamięta świata bez internetu. I czasami nie mogę się nadziwić, że to już!

Zmieniał się Computerworld, ale jedno pozostawało stałe. Zawsze staraliśmy się opisywać rzeczywistość, nigdy nie próbując jej kreować. Unikaliśmy nakręcania emocji, eskalacji oczekiwań i przedwczesnych ocen. Mody przychodziły i przemijały, technologie zmieniały się, pojemności i przepustowości wzrastały. Kilo zamieniło się w mega, mega w tera, a teraz coraz częściej peta i eksa. A my staraliśmy patrzeć na to chłodnym okiem i zawsze stawiać to samo pytanie: co to oznacza dla przedsiębiorstw?

Z jednej strony więc nasze wartości to chłodna analiza i rzetelny opis. Z drugiej strony prawdziwa pasja wobec technologii i ludzi, którzy z nią pracują. Mam nadzieję, że to połączenie da nam siłę i zainteresowanie Czytelników na kolejne mniejsze "k".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200