Magiczne słowo koordynacja

O ile pamięć mnie nie myli, a nie myli mnie pamięć, poprzedni koordynator spraw informatycznych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, który pożegnał się z ministerstwem przed paroma tygodniami, musiał się z nim pożegnać, ponieważ obecny minister, zapowiadający dobór kadry według klucza tzw. kompetencji (klucz ten różnie jest rozumiany), odwołał poprzedniego koordynatora spraw informatycznych, bo ten źle czy niedostatecznie (mała różnica) przygotował kraj na nadejście roku 2000, a konkretnie na niespodzianki, których oczekujemy z tą datą, a związane z funkcjonowaniem systemów informatycznych.

O ile pamięć mnie nie myli, a nie myli mnie pamięć, poprzedni koordynator spraw informatycznych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, który pożegnał się z ministerstwem przed paroma tygodniami, musiał się z nim pożegnać, ponieważ obecny minister, zapowiadający dobór kadry według klucza tzw. kompetencji (klucz ten różnie jest rozumiany), odwołał poprzedniego koordynatora spraw informatycznych, bo ten źle czy niedostatecznie (mała różnica) przygotował kraj na nadejście roku 2000, a konkretnie na niespodzianki, których oczekujemy z tą datą, a związane z funkcjonowaniem systemów informatycznych.

Było tam jeszcze parę niedociągnięć ze strony poprzedniego koordynatora, ale kto tam dziś będzie pamiętał takie drobiaz-gi, jak nieudane projekty. Rzeczywiście, były koordynator nie popisał się zbytnio koordynując informatykę z wysokości szacownego ministerstwa. Ale nie dajmy się tak łatwo zwieść, że to właś-nie za ten brak osiągnięć były koordynator opuścił mury ministerstwa. Co bowiem następuje.

Siedzę późnym wieczorem u znajomych, przed telewizorem siedzę, za chwilę urzędnik ministerstwa, które to ministerstwo koordynuje prace nad problemem roku 2000, ma w telewizorze tym się pokazać. Znajomi głos ściszają, nawzajem się uspokajają, uciszają, mówić ma bowiem przedstawiciel koordynującego ministerstwa na temat koordynacji prac w kraju, które to prace dać nam mają poczucie obywatelskiego bezpieczeństwa (nie mylić z poczuciem obywatelskiego obowiązku). Sam uległem presji chwili i jak nigdy wzrok wytężyłem i uszu nadstawiłem. Choć się nie boję, to jednak jakoś współodczuwam i solidaryzuję się z rzeszą od miesięcy pracujących nad problemem informatyków. Słucham więc obserwując jednocześnie skupione twarze znajomych, skupione, jakby na ekranie mówić miano o wybuchu wojny, gdy tymczasem przedstawiciel ministerstwa koordynującego prace nad problemem roku 2000 mówi, z nieukrywaną radością, pewnością, satysfakcją, mówi, że wszystko jest już przygotowane, a jak nie jest, to w najbliższych dniach będzie przygotowane.

W ustach mówiącego przedstawiciela koordynującego ministerstwa brzmi to zwyczajnie śmiesznie, śmiać się zaczynają nawet znajomi, nie tylko ja. Gdy na około słychać, że sprawę zaniedbano, gdy przed paroma tygodniami odwołuje się byłego koordynatora za zaniedbanie problemu i gdy po paru tygodniach, podczas których nowy koordynator na dobre nie rozsiadł się jeszcze w swym fotelu koordynatora, nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko okazuje się być przygotowane. To nie jest atmosfera budowania zaufania do organów władzy. Ktoś gdzieś kręci. Nowy minister mianujący urzędników według klucza tzw. kompetencji i odwołujący byłego koordynatora za mierne osiągnięcia kręci, nowy koordynator kręci, przedstawiciel koordynującego ministerstwa kręci, kto kręci?

I to w sposób śmieszny kręci, że nawet prowadzący rozmowę dziennikarz zaczyna się pod nosem uśmiechać i zaczyna pytać, czy aby na pewno będzie dobrze, czy światło będzie, komunikacja będzie, czy wszystko będzie. Pyta i chce choć najsubtelniejsze wahanie w głosie przedstawiciela ministerstwa usłyszeć, pyta, jakby nie tylko czując, ale wiedząc, że nie zrobiono wszystkiego z pozycji ministerstwa, a nawet, że zrobiono mało. Pyta i będzie pytał nie tylko ten dziennikarz, ale i inni dziennikarze będą pytali i te pytania będą ważniejsze niż odpowiedzi nawet najbardziej przekonywające. Bo te pytania są wyrazem przekonania, że nie zrobiono wszystkiego jak należy. Te pytania są dziś ważniejsze od odpowiedzi, nawet jeśli za miesiąc komputery okażą się mądrzejsze od ludzi. A warto zwrócić uwagę na fakt, że według ostatnich badań 30% obywateli ma zamiar przed końcem roku wycofać swe oszczędności z banków (najlepiej przygotowanych instytucji w Polsce do problemu roku 2000). Co na to ministerstwo? Przepraszam, przecież to ministerstwo bankami się nie zajmuje i co innego koordynuje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200