Lustro

Przy wejściu do Centrum Nauki Kopernik na warszawskim Powiślu stoi robot. Wypowiada frazy w dwóch językach, rusza rękami, przekrzywia głowę. O każdej porze dzieciarnia otacza go szczelnym kręgiem wypróbowując nowe możliwości.

Robot bardzo przypomnina mi C3PO z "Gwiezdnych Wojen". Nawet głos ma wysoki, a ton nieco neurotyczny, tak jakby konstruktor robota miał na celu nawiązanie do tej kultowej postaci.

Sądzę, że w tle rewolucji informatycznej stoi właśnie ta postać - antropomorficzny robot, tak podobny, a jednocześnie tak niepodobny do człowieka. W gruncie rzeczy pokolenia badaczy i inżynierów cały czas starają się skonstruować maszynę podobną do ludzi.

Nauki ścisłe i technika często przedstawiane są w opozycji do humanistyki, która jako przedmiot swoich dociekań wskazuje człowieka, starając się opisać i wyjaśnić jego zachowania, emocje, pragnienia. Tymczasem obrazek z holu Centrum jednoznacznie pokazuje, że w całej technice najbardziej interesuje nas właśnie człowiek. Dążenie do zbudowania humanoidalnej maszyny to w gruncie rzeczy próba przejrzenia się w metafizycznym lustrze by znaleźć odpowiedź na pytanie: jaka jest istota człowieczeństwa? Przywykliśmy, że panujemy nad materią za pomocą równań, praw, przyrządów i maszyn. Czy ta władza daje nam możność zbudowania continuum pomiędzy przyrodą, techniką a człowiekiem? Dowodem byłoby coś takiego (a może ktoś taki?) jak C3PO - posiadający ciało, emocje, pragnienia i refleksję nad samym sobą, ale jednocześnie zbudowany przez nas.

Byłem kiedyś w Oxfordzie, w centrum badawczo-rozwojowym firmy Microsoft przy tamtejszym uniwersytecie. Przy kolacji posadzono nas parami, publicysta i badacz. Skorzystałem z okazji i zadałem jednemu z oksfordzkich profesorów prowokacyjne pytanie: czy sądzi pan, że jesteśmy zaledwie maszynami z odpowiednio dużą mocą obliczeniową? Uśmiechnął się wyrozumiale i odpowiedział: jedyne, z czym polemizowałbym, to słowo "zaledwie". Nim też w gruncie rzeczy kierowało to samo pragnienie: zbudować coś takiego jak my sami, choć jednocześnie pozbawionego tajemnicy tkwiącej w człowieku.

Nie wiem czy w końcu się uda. Szczerze mówiąc, jestem sceptykiem - wierzę, że jesteśmy czymś więcej niż białkową maszyną. Ale oglądając twarze dzieciaków, które dzisiaj gromadzą się przy robocie w Centrum Nauki Kopernik, widzę zachwyt i emocje, które kierują je w stronę poznania i rozwoju wiedzy.

I jeśli za kolejne 20 lat zobaczę te same twarze w przedsiębiorstwach, ośrodkach nauki i organizacjach społecznych, to jestem spokojny o los ludzkości.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200