Listy
- 21.09.1998
Ciekawa dyskusja na temat stowarzyszania się informatyków nie uwzględnia, moim zdaniem, pewnych faktów, które są niemiłe dla przedstawicieli naszego zawodu, będących w tej szczęśliwej sytuacji, że mogą powiedzieć: jestem informatykiem, gdyż mam dyplom ukończenia wyższej uczelni o kierunku informatyka. Ja jestem także w tej szczęśliwej sytuacji, patrzę jednak na rzeczywistość realistycznie.
Ciekawa dyskusja na temat stowarzyszania się informatyków nie uwzględnia, moim zdaniem, pewnych faktów, które są niemiłe dla przedstawicieli naszego zawodu, będących w tej szczęśliwej sytuacji, że mogą powiedzieć: jestem informatykiem, gdyż mam dyplom ukończenia wyższej uczelni o kierunku informatyka. Ja jestem także w tej szczęśliwej sytuacji, patrzę jednak na rzeczywistość realistycznie.
Mam wielu kolegów informatyków w pełni tego słowa znaczeniu, którzy nie mają żadnego dyplomu stwierdzającego ukończenie wydziału informatycznego wyższej uczelni ani nawet zaświadczenia o ukończeniu jakiegokolwiek kursu związanego z informatyką. Tymczasem ich wiedza i dokonania praktyczne wykraczają poza wiedzę i dokonania praktyczne niejednego informatyka z dyplomem. Co z nimi zrobić? Wykluczyć ze środowiska informatyków?
Jeśli porównujemy informatyków z lekarzami, nie zapominajmy o jednym (pomijając morale i uczciwość tych dwóch zawodów w Polsce), że zawodu lekarza nie można nauczyć się samemu. Trzeba praktykować w warunkach, których nie sposób stworzyć samodzielnie. Informatyki, moim zdaniem, można nauczyć się samemu. Dowodem na to są moi koledzy angliści, poloniści, mechanicy precyzyjni, elektrycy, którym nigdy nie odmówiłbym prawa bycia informatykami - przeciwnie niż wielu z nas, którzy mniej wiemy i mniej zrobiliśmy niż niejeden z nich, a dumnie wymachujemy dyplomami.
Maciej Szyszka
Warszawa
Pomoc jednego
W artykule "Pomoc jednego", nr 31 Computerworlda z br., Olo Sawa włożył mi w usta słowa, iż rzekomo mój kolega z pracy Lesław Klimczyk, cytuję: "Minął się z prawdą", komentując pewne aspekty współpracy MPiPS z konsorcjum 2Si, dotyczącej realizacji projektu Pomost. Otóż, chciałbym poinformować, że pisząc te słowa p. Sawa całkowicie minął się z prawdą. Jest natomiast prawdą, że podczas rozmowy ze mną p. Sawa próbował zasugerować mi tę wypowiedź tak natarczywie, że jak widać w końcu sam w nią uwierzył. W powyższym kontekście okoliczność, że:
- nie jestem dyrektorem oddziału katowickiego
- takie stanowisko nie istnieje
- nie istnieje taki oddział uważam za stosunkowo mało istotny błąd p. Sawy.
Maciej Gadomski
2Si Sieciowe Systemy Informacyjne SA
Katowice
Od autora:
W tekście "Pomoc jednego" błędnie podałem stanowisko i nazwę zakładu pracy Pana Macieja Gadomskiego. Usprawiedliwieniem może być tylko to, że informacje o stanowisku i pełnej nazwie zakładu pracy Pana Gadomskiego uzyskałem telefonując do sekretariatu firmy 2Si. Rzeczywiście w rozmowie z Panem Gadomskim użyłem zwrotu "Pan Lesław Klimczyk minął się z prawdą" i rzeczywiście Pan Gadomski zwrot ten powtórzył, aczkolwiek nie odniosłem wrażenia, abym zmuszał do tego Pana Gadomskiego. Za błędne informacje dotyczące Pana Macieja Gadomskiego przepraszam zainteresowanego i czytelników.
Bez względu na to pozostaje faktem, że w maju br. przedstawiciel 2Si wprowadził mnie w błąd, a przez to Czytelników, nie informując, że Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej zerwało umowę z firmą 2Si Sieciowe Systemy Informacyjne na wykonanie oprogramowania dla systemu Pomost do obsługi ośrodków pomocy społecznej.
Olo Sawa