Listy

Jako autor formatu SWING, chciałbym zwrócić uwagę na rozminięcie się autora artykułu z prawdą co do formatu SWING (Sławomir Kosieliński, "Swing, tango i obiekty, CW 25/99).

Swing, tango i obiekty

Jako autor formatu SWING, chciałbym zwrócić uwagę na rozminięcie się autora artykułu z prawdą co do formatu SWING (Sławomir Kosieliński, "Swing, tango i obiekty, CW 25/99).

1. Nie jest prawdą, że w formacie SWING nie można przedstawić struktury bazy.

Do przedstawienia struktury danych (bazy danych) w formacie SWING służą początkowe sekcje formatu, tak zwane metadane (sekcja definicji słowników, sekcja deklaracji atrybutów i wiązań, sekcja definicji typów). Zresztą Sławomir Kosieliński sam to zauważa kilka akapitów wcześniej: "Format ten (SWING) pozwala na reprezentację w pliku tekstowym obiektów przestrzennych i opisowych. Umożliwia przekazanie opisu modelu danych użytego do transferu...".

2. Faktem jest, że czołowi producenci GIS (ESRI, Intergraph, Bentley Systems) nie zaimplementowali odpowiednich modułów do importu plików w formacie SWING. Jednak nie jest to dowód na niedoskonałość formatu, lecz na fakt, że z ich perspektywy rynek GIS w Polsce jest niewystarczająco duży, aby w niego inwestować. Należy ponadto dodać, że krajowi przedstawiciele światowych potęg nie są w stanie samodzielnie opracować takiego modułu. Firmy komercyjne, w warunkach gdy brak możliwości wymiany danych w formacie krajowym nie wpływa na wielkość sprzedaży (SWING czy TANGO, tak naprawdę nie ma znaczenia w którym), nie zainwestują nawet jednego dolara w prace nad modułem wymiany. Sam autor zwrócił uwagę, "że w bogatych Stanach Zjednoczonych format SDTS jest stosowany tylko dlatego że wymaga tego administracja rządowa". Niestety, jest to jedyna forma wymuszenia jakiejkolwiek standaryzacji.

3. Autor enigmatycznie stwierdza, że "producenci oprogramowania stawiają na przestrzenne obiektowe bazy danych". Pomija jednak fakt, że bazy te posiadają, na razie, liczne silne ograniczenia, np. Oracle Spatial Cartridge (ale i inne czołowe obiektowe bazy przestrzenne) nie pozwala na reprezentację topologii (SWING to potrafi). (Open GIS nie jest gotowy z własnymi specyfikacjami topologicznymi, ISO i CEN również.) Nie pozwala na używanie łuków (SWING to potrafi). Ograniczenia te są na razie powszechną "chorobą". Ponadto brak jest jakichkolwiek unormowań co do reprezentacji złożonych obiektów przestrzennych, takich jak budynek, działka z enklawami, DTM itp. SWING proponuje takie unormowania. Brak ich powoduje, że dwie implementacje SIP na podstawie tej samej "przestrzennej obiektowej bazy danych" będą wzajemnie niekompatybilne i ich użytkownicy będą zmuszeni poszukiwać neutralnego medium do wzajemnej wymiany danych.

4. Uprzedzając - XML również nie jest rozwiązaniem. Konieczny jest standard jego użycia do reprezentacji opisu geometrycznego i innych atrybutów złożonych. SWING jest już wyposażony w takie unormowania w postaci zaleceń do transferu obiektów określonych instrukcjami G-5, G-7 i K-1.

5. Na koniec pragnąłbym zwrócić uwagę na drobiazg - w ewidencji gruntów i budynków używa się ułamka zwykłego do określenia udziału w posiadaniu prawa do nieruchomości. Który format wymiany danych ma taką możliwość? SWING tak, a inni wielcy?

W małych krajach rozsądnych ludzi (Szwecja, Szwajcaria) nie oglądano się na "Wielkich" amerykańskich producentów oprogramowania GIS i opracowano mniej lub bardziej doskonałe krajowe standardy wymiany danych SIP, dlatego pewne problemy mają za sobą, a nawet mają cyfrowe banki danych dotyczące całego kraju. Tak właśnie proste, nawet niedoskonałe rozwiązania, ale konsekwentnie promowane (wymagane) przez administrację rządową prowadzą do rozwiązania problemów, na które inni wydają 4 mld USD.

Problematyką wymiany danych przestrzennych zajmuję się od sześciu lat. Jest to wystarczająco długi okres, by zauważyć, że inni również miewają rację, iż w problematyce tej nie ma prostych rozwiązań (gramatyki bezkontekstowe samoopisują się tylko dla ludzi). Że "lepsze jest wrogiem wystarczającego", a rozwiązaniem jest tylko i wyłącznie konsekwentne wymaganie stosowania jakiegokolwiek standardu. Brak standardu skazuje nas na unifikację, czyli kolejne megaprojekty informatyczne. Projekty zakończone klęską, po zmarnowaniu ogromnych pieniędzy podatników. Niektórzy nazywają to karalną niegospodarnością - ja tylko głupotą.

Krzysztof Miksa

Łódź

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200