Laicy na start

Prawdziwego użytkownika poznajemy po tym jak zaczyna, a nie jak kończy. Przynajmniej z takiego założenia wyszli chyba projektanci interfejsu systemu Windows, oferując na pulpicie rzucający się w oczy przycisk ''Start'', pod którym na nieszczęście kryje się także funkcja stop. Temat nie jest świeży i był wielokrotne wałkowany przy różnych okazjach, bo od wielu już lat oprogramowanie w tej wersji jest szeroko rozpowszechnione. Mnie jednak sprawa ta znowu rozbawiła setnie, a to za sprawą reakcji pewnej pani, którą pobieżnie wprowadzałem w arkana posługiwania się komputerem.

Prawdziwego użytkownika poznajemy po tym jak zaczyna, a nie jak kończy. Przynajmniej z takiego założenia wyszli chyba projektanci interfejsu systemu Windows, oferując na pulpicie rzucający się w oczy przycisk ''Start'', pod którym na nieszczęście kryje się także funkcja stop. Temat nie jest świeży i był wielokrotne wałkowany przy różnych okazjach, bo od wielu już lat oprogramowanie w tej wersji jest szeroko rozpowszechnione. Mnie jednak sprawa ta znowu rozbawiła setnie, a to za sprawą reakcji pewnej pani, którą pobieżnie wprowadzałem w arkana posługiwania się komputerem.

Z racji mojej pracy mam kontakt zarówno z szeregowymi pracownikami firmy, jak i z osobami stojącymi na samym czubku tego drzewa hierarchii. O ile ci pierwsi nie wymagają dokształcania w podstawowych sprawach posługiwania się komputerem, bo korzystają z niego na co dzień - z racji obowiązków służbowych, jak też prywatnie - o tyle niektóre bardzo ważne osoby dopiero teraz dojrzały do odkrywania uroków informatyki.

Aby nie marnotrawić czasu na zbędne ględzenie o zasadach posługiwania się komputerem, robię zasadnicze przeszkolenie bardzo zwięźle, by nie powiedzieć zdawkowo. Pokazuję jak uruchomić maszynę, otworzyć plik do edycji i go zachować. Nikt na początku swej ścieżki przez informatyczny busz i tak nie przyswoi sobie więcej informacji i więcej też z komputera nie będzie chciał wycisnąć, bo nawet jego wyobraźnia nie sięga tak daleko, aby mógł uzmysłowić sobie, co też jeszcze można. Na zakończenie wstępnej edukacji pokazuję jak prawidłowo zamknąć system.

I gdy demonstrowałem ten ostatni aspekt sprawy tej właśnie bardzo ważnej pani, zdziwiła się ona niepomiernie, że zatrzymanie systemu odbywa się poprzez przycisk, na którym stoi jak wół napisane "Start". No cóż, taki jest urok tego interfejsu, czego nawet nie podjąłem się tłumaczyć, gdyż nie ja to wymyśliłem. Skoro jednak osoba będąca zupełnym laikiem stwierdza na pierwszy rzut oka niedorzeczność, to nie sposób negować racjonalności tych spostrzeżeń. I to nawet nie dlatego tylko, że jest ona bardzo ważną osobą.

Domniemam, że nazwa "Start" jest lepsza w tym miejscu niż "Stop", który mógłby narzucać niedwuznaczne skojarzenia co do trybu pracy z tym systemem operacyjnym i z czego najbardziej zadowoleni byliby jego przeciwnicy. Z kolei zbyt długi napis na przycisku tłumaczący jego dwoistość byłby w jakiś sposób niewygodny. Można wyjść z założenia, że ważne jest, aby człowiek w ogóle zaczął pracę, a co potem będzie się działo, to już sprawa wtórna. Jeśli użytkownik nie będzie wiedział jak zamknąć system, to po prostu wyłączy komputer, co w sprzęcie nowszej generacji i tak skutkuje przejściem w tryb bezpiecznego trybu shutdown.

Jeden mały przycisk i tyle zamieszania. Aby zażegnać różne spory i dać odpór przeciwnikom ikonografii komputerowej, proponuję, aby u dołu ekranu wprowadzić mimo wszystko obowiązkową linię poleceń, zamiast paska startowego. I będzie mógł wpisywać użytkownik komendy, zamiast zastanawiać się nad dychotomią nazewniczą przycisku. Wtedy też bardzo ważne osoby ponownie nabiorą respektu dla informatyki, gdyż operowanie poleceniami to już nie takie proste jak klikanie na ekranie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200