Komputer na biurku

Nie zastanawiałem się nigdy nad tym, dlaczego jeden z działów w naszej gazecie zwie się "Komputer na biurku". Nazwa ta wydawała mi się zawsze oczywista. Jak sądzę, zastanawiało się nad tym niewiele osób. W zasadzie nigdy bym nawet nie pomyślał, że ktokolwiek może się nad tym zastanawiać.

Nie zastanawiałem się nigdy nad tym, dlaczego jeden z działów w naszej gazecie zwie się "Komputer na biurku". Nazwa ta wydawała mi się zawsze oczywista. Jak sądzę, zastanawiało się nad tym niewiele osób. W zasadzie nigdy bym nawet nie pomyślał, że ktokolwiek może się nad tym zastanawiać.

Jednak, jak to w życiu bywa - że posłużę się tą na każdą okazję właściwą maksymą - często myślimy, iż jest tak i tak, a to wcale nie jest tak i tak. I właśnie, mimo iż myślałem, że niemożliwy jest namysł któregokolwiek z naszych czytelników nad problemem, dlaczego jeden z naszych działów zwie się "Komputer na biurku", okazało się inaczej.

Otrzymałem mianowicie list, w którym pada właśnie to pytanie: dlaczego piszemy o komputerze na biurku, skoro komputer wcale nie jest na biurku. W pierwszym odruchu pomyślałem, że to jakiś marny żart. Rozejrzałem się po mieszkaniu (list otworzyłem w domu), jednak zarzutu nie mogłem bezpośrednio skonfrontować z rzeczywistością, spoglądając na stół (nie mam biurka). Na stole bowiem nie było komputera. Być może zresztą dlatego nie myślałem o tym zaskakującym problemie, ponieważ nie mam komputera (poza przenośnym, który rzadko zajmuje miejsce na stole). Ale wiadomo skądinąd, że nie trzeba być klientem domów publicznych, aby wiedzieć, że istnieje prostytucja. Stąd też przypomniałem sobie, że jest faktem bezsprzecznym, iż komputer stoi na biurku. Czytelnik ów dowodzi natomiast, że komputer na biurku nie stoi. Komputer stoi - pisze nasz dociekliwy czytelnik - najczęściej pod biurkiem, za biurkiem, czasami przy biurku i przed biurkiem. Na biurku komputer stoi najrzadziej. Na biurku stoi wyłącznie monitor i leży wyłącznie klawiatura - pisze uparty czytelnik.

Trudno było mi uwierzyć, że znalazł się ktoś, kto zwrócił uwagę na tak banalny problem, banalny do tego stopnia, że nie istniejący. Przecież wiadomo wszystkim, że zawarliśmy w tym wypadku z naszymi czytelnikami umowę. Zawarliśmy z wszystkimi czytelnikami umowę, że piszemy o komputerze na biurku, mimo iż nie stoi on w całości na biurku. I rzeczywiście najistotniejsza część komputera - jeżeli nie cały komputer - najczęściej stoi pod biurkiem. Ale czy to oznacza, że dział nasz ma się zwać "Komputer pod biurkiem"?

Dlaczego piszę o tak nieistotnym problemie, problemie, który w zasadzie nie istnieje, kiedy tyle wokół ciekawych rzeczy się dzieje? Tyle udanych wdrożeń obserwujemy i tyleż samo problematycznych, tyle doskonałych produktów i tyleż samo mniej udanych, tyle przetargów ważnych, dużych i małych, ciekawych z różnych powodów. Otóż piszę o tym nieistotnym problemie, o tym nie istniejącym dla nas problemie, aby pokazać, że decydując się na wydawanie naszej gazety zawarliśmy z naszymi czytelnikami umowę. Umowę, która jasno stwierdza, że pisać będziemy o wszystkim, co dzieje się w Polsce i nie tylko, a co związane jest w najróżniejszy sposób z informatyką; że pisać będziemy bez względu na to czy jest to coś, czym warto się chwalić, czy też coś, czego wypada się wstydzić. Opisujemy polską rzeczywistość informatyczną, taką jaka ona jest. To jest najwłaściwsza droga budowania rynku informatycznego w Polsce.

Nie będziemy więc niczego chowali pod biurko. Tak jak w przypadku naszego działu "Komputer na biurku". Mimo że komputer stoi pod biurkiem, my stawiamy go na biurku.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200