Każdy przecież wie...

Każdy wie, że Warszawa leży na Mazowszu, Katowice na Śląsku, a Poznań w Wielkopolsce. Na północy jest morze, na południu góry, a w górach leży Wisła. Tak samo nazywa się rzeka, która płynie i płynie po polskiej krainie, zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie. Opasała więc Kraków wstęgą, ale łatwiej to zobaczyć, podróżując z Kielc niż z Bydgoszczy - no a ze Szczecina to już w ogóle tragedia.

Każdy wie, że Warszawa leży na Mazowszu, Katowice na Śląsku, a Poznań w Wielkopolsce. Na północy jest morze, na południu góry, a w górach leży Wisła. Tak samo nazywa się rzeka, która płynie i płynie po polskiej krainie, zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie. Opasała więc Kraków wstęgą, ale łatwiej to zobaczyć, podróżując z Kielc niż z Bydgoszczy - no a ze Szczecina to już w ogóle tragedia.

Każdy wie, że latem jest ciepło, więc latem ludzie jedzą lody i jeżdżą nad wodę. Wiosną zaś lubią przechadzać się po lesie i snuć plany na wakacje. Jesienią za to siedzą w domach, oglądają telewizję albo czytają książki, a zimą jeżdżą na sankach oraz nartach, zakładają ciepłe rzeczy i przygotowują Święta. To jasne jak słońce; każdy to przecież wie.

Ta cała wiedza jest tak oczywista, że aż niemożliwe, żeby ktoś mógł tego nie wiedzieć. Zawsze czuję się strasznie głupio, kiedy jestem zmuszony do tłumaczenia, że ktoś tego nie wie. Podam prosty, konkretny przykład: firma dysponująca około dwudziestoma placówkami handlowymi w największych miastach Polski chciała znać sprzedaż w poszczególnych województwach. Niby każdy wie, że Warszawa jest na Mazowszu, a Katowice na Śląsku, ale jeżeli wiedza ta nie jest w żaden sposób odwzorowana w systemie informatycznym, to z zestawienia nici. Gdyby widzieli Państwo zdziwione oczy zarządu, gdy powiedzieliśmy, że trzeba dodatkowo zapłacić za dodanie do systemu informacji o tym, które miasto jest w którym województwie. "Jakże to?" - pytali. - "Przecież każdy wie!".

Informacje, które każdy zna, mają jednak konkretny wymiar biznesowy. Dla firmy spedycyjnej dobrze zastosowana informacja, że 50 km przejazdu przez aglomerację warszawską może trwać kilka razy dłużej niż przejazd tych samych 50 km po autostradzie, to oszczędność dziesiątków, setek, a może i tysięcy złotych. Zestawienie wydatków przeciętnego Polaka w poszczególnych miesiącach to skarb dla sklepów prognozujących swoją sprzedaż, a informacja o liczbie kandydatów na studia w poszczególnych miastach - dla biur wynajmujących studentom kwatery.

Jednym słowem, jest pewien zasób informacji publicznych, nie posiadających swojego właściciela, ale bardzo użytecznych z punktu widzenia biznesu. To przede wszystkim informacje o warunkach naturalnych (np. geografia, struktura demograficzna itd.), o infrastrukturze (np. sieć drogowa), a także informacje statystyczne zbierane przez urzędy, takie jak GUS. Aktualnie każdy twórca systemu, który potrzebuje takiej informacji, wprowadza ją pracowicie sam albo bazuje na tzw. zdrowym rozsądku, czyli tym, co "każdy przecież wie". W wyniku tego powstają "wyspy informacyjne", a informacje na nich nie zawsze są prawdziwe, często niekompletne i prawie nigdy nie uaktualniane.

W dobrze pojętym interesie publicznym warto by stworzyć scentralizowane repozytorium online, gdzie takie informacje byłyby przechowywane i udostępniane w formie zrozumiałej dla komputera (np. w XML-u). Wtedy każdy twórca systemu, zamiast pracowicie wklepywać informację, którą i tak wszyscy znają, będzie mógł ściągnąć ją z takiego Biura Informacji Publicznej. Zaś elektroniczny atlas, planujący optymalną trasę, mógłby online dowiadywać się o czas oczekiwania na granicach.

Piszę te słowa w dniu, w którym okazuje się, że kolejny rządowy projekt informatyczny (który to już w Polsce?) kończy się skandalem. Jak drwina musi brzmieć w tej sytuacji nawoływanie do budowy systemu, który przechowa informacje, że Katowice są na Śląsku, a Warszawa na Mazowszu. Przecież i tak każdy to wie...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200