Jarmark cudów barometr nastrojów

Wiosenny Hanower, święte miejsce europejskiej informatyki. Hasło CeBIT przyciąga co roku setki tysięcy wyznawców kultu zera i jedynki. Ale to kult jak żaden inny wrażliwy na gospodarczą koniunkturę. Dlatego statystyki CeBIT-u są doskonałym barometrem nastrojów w branży teleinformatycznej.

Wiosenny Hanower, święte miejsce europejskiej informatyki. Hasło CeBIT przyciąga co roku setki tysięcy wyznawców kultu zera i jedynki. Ale to kult jak żaden inny wrażliwy na gospodarczą koniunkturę. Dlatego statystyki CeBIT-u są doskonałym barometrem nastrojów w branży teleinformatycznej.

Wszyscy jeszcze pamiętają ów rok 2000, apogeum rozkwitu, gdy wydawało się, że rozwój za sprawą cudu Nowej Gospodarki trwać będzie wiecznie. Blisko milion uczestników CeBIT-u 2000 potwierdzało niewyczerpany optymizm. Kanclerz Gerhard Schršder martwił się, czy aby tylko wystarczy informatycznych rąk do pracy, by obsłużyć niemiecką przyszłość. I w wizjonerskim geście ogłosił z hanowerskiej mównicy program zielonych wiz dla sprawnych w programistycznym rzemiośle z całego świata.

Jarmark cudów barometr nastrojów
Chwilę później Nowa Gospodarka padła, smak bezrobocia poznali również informatycy, których jeszcze kilka miesięcy wcześniej tak brakowało. Po orgii roku 2000, CeBIT 2001 bardziej przypominał stypę. Minorowe nastroje, niewypełnione hale wystawowe, mniej zwiedzających, miliardy euro mniej na teleinformatyczne inwestycje. Katastrofa 11 września 2001 r. przedłużyła zimę, CeBIT 2002 był równie ponury, jak poprzednik.

Po co jednak rozpamiętywać złe chwile? Co prawda europejska gospodarka nadal śpi, przytłoczona wysokim kursem euro, ale kanclerz Schršder otwierał CeBIT 2004 z uśmiechem. Bo jeśli uznać teleinformatykę za forpocztę nadchodzącej koniunktury, przyszłość wygląda nieźle. Ruszają inwestycje w starej Europie, jeszcze lepiej zapowiada się potencjał młodej Europy - 10 nowych członków Unii Europejskiej musi przecież kupić tak wiele, żeby sprostać integracyjnym wymogom. Wypełniły się targowe hale i restauracje, liczba zwiedzających przekroczyła ostrożne zapowiedzi. Przybyli, żeby kupować, ale już nie tak, jak w 2000 r. Coraz częściej pojawia się pytanie: po co?

A sprzedawcom coraz trudniej na to pytanie odpowiedzieć. Bo można przekonać unijnych polityków, by realizowali za publiczne pieniądze program e-Europe, w ramach którego już blisko 70% usług świadczonych przez administrację odbywa się online. Jak jednak przekonać obywateli, by chcieli z tej formy kontaktu z władzą korzystać? Jak przekonać konsumentów, by chcieli korzystać z nowych gadżetów? Jak przekonać biznes, by chciał nieustannie się modernizować, inwestując w coraz lepsze, niczym proszki do prania, systemy?

A jeśli nie ma uczciwej odpowiedzi, a racja kryje się w słowach herezji wypowiedzianych w ubiegłym roku przez "Harvard Business Review": IT Doesn't Matter? Jedno jest pewne. CeBIT, kolejna edycja już za rok.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200