Jak cię widzą...

Są zawody, w których wykonujące je osoby z racji pełnionej funkcji muszą wyróżniać się ubiorem, który sygnalizuje tę funkcję otoczeniu. Należą do nich policjanci, żołnierze, strażacy, personel linii lotniczych, duchowni itd. itp. Oprócz tego dają się wyróżnić grupy pracowników, u których strój łączy w sobie aspekty estetyczne z mundurowymi, a także - i przede wszystkim - jest elementem ochrony przed zagrożeniami zawodowymi.

Są zawody, w których wykonujące je osoby z racji pełnionej funkcji muszą wyróżniać się ubiorem, który sygnalizuje tę funkcję otoczeniu. Należą do nich policjanci, żołnierze, strażacy, personel linii lotniczych, duchowni itd. itp. Oprócz tego dają się wyróżnić grupy pracowników, u których strój łączy w sobie aspekty estetyczne z mundurowymi, a także - i przede wszystkim - jest elementem ochrony przed zagrożeniami zawodowymi.

Pozostając przy tej ostatniej kategorii - latem tego roku ocieplano, na moim osiedlu, ściany sąsiedniego bloku mieszkalnego. Firma stawiająca konieczne do tego rusztowania sprawiała wrażenie solidnej, m.in. dlatego że wszyscy jej pracownicy mieli na sobie czyste, całe i jednolite firmowe kombinezony robocze i kaski ochronne. Z firmą wykonawczą nie było już tak dobrze.

Kontrowersje związane z ubiorem noszonym w czasie pracy nie są zresztą niczym nowym. W przypadku munduru czy ubioru ochronnego sprawa jest jasna - nie ma wyjątków. Wielu z nas miało jednak na tym tle na pieńku już w latach szkolnych, kiedy to niektórzy, szczególnie gorliwi nauczyciele próbowali narzucać nam własne w tym względzie upodobania i tworzyć prywatne regulaminy.

O zwyczajach panujących (wówczas) na niektórych uczelniach USA pisał w latach 70. Daniel Passent. Było to mniej więcej tak: o 9.00 rano na uniwersyteckie parkingi podjeżdżały niestare, lśniące czystością samochody, z których wysiadali faceci w garniturach i krawatach, niosący ze sobą teczki dyplomatki. To przybywali do pracy technicy, laboranci i wszelki personel pomocniczy. Godzinę, dwie później pojawiały się stare, dawno niemyte volkswageny garbusy, często ze zderzakiem czy końcówką rury wydechowej podwieszoną na drucie. Wychodzili z nich długowłosi brodacze w dżinsach i bawełnianych koszulkach. Tak w pracy zjawiali się przyszli laureaci Nobla.

Gdyby miarę tę odnieść do współczesnych informatyków, to - pomijając kwestię samochodu i brody - niemal każdy z nich winien Nobla już mieć albo wkrótce go dostać. Byłbym nawet skłonny wskazać na prawidłowość, że im bardziej dany informatyk pracuje twórczo, czyli projektuje albo programuje, tym bardziej jest bliski temu właśnie schematowi.

W różnych firmach jest pod tym względem różnie, a najwięcej rygorów z zakresu stroju spotyka się tam, gdzie informatycy stanowią tylko niewielką grupę pośród całej reszty pracowników, od których wymaga się ubioru bardziej oficjalnego. Wówczas szczególnie gorliwi szefowie (albo nawet władze firmy) przenoszą ten wymóg również na tych, którzy nigdy nie mają do czynienia z klientami ani w żaden sposób nie reprezentują firmy w kontaktach zewnętrznych.

Niektórzy z tych szefów pozwalają jednak na odreagowanie służbowego mundurka w piątki, kiedy to dopuszczają większą swobodę stroju. Bywają jednak i tacy, którzy sięgają wzrokiem niejako w głąb i widzą również - a może przede wszystkim - to, czego bez szczególnego wysiłku, a czasem i sporej wyobraźni, dostrzec nie sposób.

Więcej - potrafią mieć pod tym względem pretensje i żądania, dyskretnie przekazywane z udziałem zaufanych pośredników. Oficjalnie chodzi im oczywiście o likwidowanie powodów do rozpraszania uwagi współpracowników, a nie o leżące u podstaw takiego postępowania osobiste zastrzeżenia zupełnie innej natury.

Osobiście żaden strój (albo jego brak) noszony przez współtowarzyszy pracy nie jest w stanie mi w niej przeszkodzić. Sam pracuję w ubraniu z tej prostej przyczyny, że jest to najlepszy sposób, aby mieć do dyspozycji sporo kieszeni. Intryguje mnie jednak, czy uprawnione byłoby twierdzenie, że tak w ogóle to garnitur przeszkadza informatykom w pracy i obniża jej wyniki?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200