Integilencja

Niedawno na internetowym forum tygodnika Wprost ( http://www.wprost.pl ) pojawił się taki oto wątek zamieszczony przez osobnika o nicku Mister: Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dengao solwa. Nwajzanszyeim jest, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosaloe mgoa byc w niaedzile i w dszalym caigu nie pwinono to sawrztac polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, zenie czamyty wyszistkch lteir w solwie, ale clae solwa od razu.

Niedawno na internetowym forum tygodnika Wprost (http://www.wprost.pl ) pojawił się taki oto wątek zamieszczony przez osobnika o nicku Mister: Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dengao solwa. Nwajzanszyeim jest, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosaloe mgoa byc w niaedzile i w dszalym caigu nie pwinono to sawrztac polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, zenie czamyty wyszistkch lteir w solwie, ale clae solwa od razu.

Czytamy ten bezład i okazuje się co gorsza (a może co lepsza), że go rozumiemy. No i mamy problem - może nie my wszyscy, ale zwolennicy sztucznej inteligencji w jej pełnym uczłowieczonym wydaniu na pewno. O ile przeciętny, w miarę światły osobnik jest w stanie poradzić sobie z kontekstową interpretacją, wykazując w trakcie czytania antycypowaną niejako zdolność do rozumienia znaczenia słów i sensu całej wypowiedzi, o tyle maszyna chyba by się zagotowała, gdyby przyszło jej rozstrzygać o różnicach pomiędzy datgelo a może datlego czy też daltego. Nie mówię tu oczywiście o oprogramowaniu, którym posługujemy się na co dzień, i edytorze, który prawie wszystko w cytowanym tekście podkreśla na czerwono, ale o układach potrafiących na drodze treningu dostosowywać swoje zachowanie, czyli o sieciach neuronowych. Nic prostszego, wydawałoby się, tylko nauczyć program nowej semantyki, aby nie zapędzać go w kozi róg przy byle okazji. Nawet taki mało inteligentny edytor nie czepiałby się poprawności, gdyby w jego słowniku zadeklarować słowa jako poprawne albo nawet w mechanizmach autokorekty wprowadzić zamienniki dla poprzekręcanych wyrazów - niemniej indykacja niepoprawności ortograficznej nie chodzi w jednym szeregu z pojmowaniem istoty znaczeniowej.

Można zachodzić w głowę jak to się dzieje, że człowiek rozumie i potrafi wychwycić myśl z chaosu słownego, tak trudnego do opanowania algorytmicznego. Gdy jednak trochę głębiej drążyć ów problem, być może przyjdzie refleksja, mówiąca, że przecież człowiek też kiedyś musiał nauczyć się semantyki, a korzystając na co dzień z języka - w mowie lub piśmie - działa niejako automatycznie, nie analizując słów litera po literze. Co więcej, przyzwyczajony do określonej składni oraz idącego za nią znaczenia, potrafi wyłuskać sens zdania, nie analizując nawet pojedynczych wyrazów. Wszak zwrotów, których używamy, czy to w języku potocznym, czy w literaturze, jest ograniczona, choć duża ilość, tak że przyswojenie ich w trakcie życiowej praktyki odbywa się niejako podświadomie. Nawet przestawienie szyku zdania nie bywa straszne, pod warunkiem że nie ucierpi na tym wartość przekazywanej informacji, co zdarza się, gdy jego logika ulegnie zaburzeniu, czego szkolnym przykładem jest zdanie: "Jadąc do szkoły, wykoleił się tramwaj" - chociaż i w tym przypadku dzięki logice pojmujemy intencje autora nieszczęsnego zwrotu.

Naśladowanie naturalnej inteligencji nie jest zadaniem prostym, stanowi wręcz jedno z najambitniejszych wyzwań współczesności. Jak to się skończy, nie wiem, bo w sukces osobiście mocno powątpiewam, ale gbydy komtepury ptorafiły chciaoż prapownie inteprerotwać takie idiocztyne zniada, błyoby już cełkiam neźile z ich integilencją.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200