Gorączka

Oracle ma w przyszłym roku wystrzelić nowymi komputerami, które odeślą dzisiejsze pecety do lamusa, schodząc przy tym w cenie do poziomu 500 USD. Ba, do lamusa odejść mają nawet i dyskietki...

Oracle ma w przyszłym roku wystrzelić nowymi komputerami, które odeślą dzisiejsze pecety do lamusa, schodząc przy tym w cenie do poziomu 500 USD. Ba, do lamusa odejść mają nawet i dyskietki...

To już nie jest reklama. To podsycanie gorączki. Dokładnie takiej, jak pierwsza tego typu gorączka, gorączka tulipanowa przed ponad 350 laty w Amsterdamie: w jej szczycie za jedną "cudowną" cebulkę oferowano karetę z pięknymi końmi, aż któregoś dnia wszyscy zdobywcy najdroższych sadzonek obudzili się bankrutami. Teraz, szczęśliwie, mamy do czynienia z rzeczywistością na swój sposób wirtualną: licytacja idzie nie na pieniądze, lecz na słowa.

Lepsze to, niż dawne gorączki giełdowe. Wodę z mózgu robi się co najwyżej potencjalnym klientom - choć jeszcze trochę, a ci przestaną serio traktować jakiekolwiek obwieszczenia producentów. Zwłaszcza, że ani Windows 95 nie okazały się taką rewolucją, jak miały, ani żaden z komputerów "sieciowych", które wejdą na rynek w ciągu najbliższego roku, nie będzie finalnym okazem rozwoju.

Na rozwoju sieci zyska akurat użytkownik taki, jak ja; będę mógł z czasem przeglądać zapasy wszelkich wielkich bibliotek świata i łatwiej porozumiewać się z tymi paroma ludźmi na świecie o podobnych zainteresowaniach. Łatwiej; bo żadnego tu przełomu; dziś już mogę kontaktować się z nimi za pośrednictwem telefonu i faxu.

Sztuce gospodarowania sieć niesie na razie tyleż zagrożeń, co korzyści - chyba, że za gospodarkę uznamy grę giełdową... Bo tu rzeczywiście sieć stworzy zupełnie nowe możliwości - grę w czasie realnym.

Tylko, że to z prawdziwą gospodarką mało ma wspólnego. Giełda od już dość dawna nie informuje ani o stanie żadnej gospodarki, ani o jej tendencjach; wyrodziła się w byt samodzielny tak dalece, że raczej deformuje obraz gospodarki. Czasem wręcz wpływa na nią negatywnie.

Nie jest to dziś u nas temat abstrakcyjny. Lata 80., które Amerykanie nazwali - "chciwymi osiemdziesiątkami", zainfekowały i nas kapitalizmem kasynowym. Gazety pełne są, i to na pierwszych czasem stronach, doniesień, jak wibrują kursy tych wszystkiego kilkudziesięciu polskich przedsiębiorstw, które nic z tego zresztą nie mają. Mamy już graczy-narkomanów, chorych jak dawni kasynowi hazardziści z Dostojewskiego. A nikt ich nie leczy tą prostą informacją, że przypadkowy dobór portfela, sławny "wybór małpy", regularnie idzie łeb w łeb, minimalnie przegrywa lub wręcz wygrywa swymi wynikami z portfelami typowanymi przez najznakomitszych giełdziarzy...

Prawdziwa gospodarka szuka ochrony przeciw hakerom; musi ją znaleźć. Nie wierzę jednak w zabezpieczenia software'owe i wyścig z inteligencją hakerów. Dojdzie na koniec, jak przypuszczam, do rozwiązania najprostszego - każdą przekazywaną przez sieć decyzję finansową będzie musiał poprzeć przekazany komputerowi podpis, który przed zrealizowaniem decyzji zostanie przez komputer porównany z wzorem podpisu upoważnionej osoby. Oczywiście, pamięć komputera sieciowego czy serwerów sieci będzie musiała być obfitsza o te iks megabajtów na procedury rozpoznawania pisma ręcznego, ale to akurat dziś już żaden problem.

Olbrzymi postęp gospodarki, zwłaszcza finansowej, zależy nie od komputerów sieciowych, lecz np. od... wyposażenia punktów sprzedaży detalicznej w "inteligentne" kasy i od zbudowania lokalnych sieci obrotu bezgotówkowego z udziałem lokalnych klientów, co zwolni na cele kredytowe, zatem na rozwój, ogromne rezerwy pieniężne (o warunkach gospodarności przedsiębiorstw-producentów już pisałem).

A dyskietki? Nawet laik wie, że będą coraz pojemniejsze i coraz trwalsze, coraz odporniejsze na fizyczne urazy. Tylko użytkownik idiota magazynowanie swoich danych powierzy na wyłączność samej sieci, nawet takiej z opinią pełnej niezawodności.

Ceny? Pecety - spytajcie konstruktorów - już dziś mogłyby iść po 300 USD . Z niemałym jeszcze zyskiem producentów. Nie dajmy się zwariować.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200