Gigant i najlepszy zarządca

Minęło sporo czasu, odkąd wielki Microsoft zaczął symulować, zgodne z regułami, zachowania wolnorynkowe. Wszystko to w celu zawładnięcia potężnym rynkiem przez tenże Miscrosoft rozwiniętym.

Minęło sporo czasu, odkąd wielki Microsoft zaczął symulować, zgodne z regułami, zachowania wolnorynkowe. Wszystko to w celu zawładnięcia potężnym rynkiem przez tenże Miscrosoft rozwiniętym.

Uczynił to, walnie przyczyniając się do rozwoju wielkich fortun. Powstała w ten sposób gigantyczna fortuna jej właściciela i kilka naprawdę imponujących, tych, którzy okazję wykorzystali. Powstały też liczne mniejsze fortuny, jak gdyby obok giganta, ale i też dzięki niemu. Tymczasem 4 kwietnia roku 2000 cała ta bajkowa realność techniki informacyjnej jak gdyby urwała się i ziścił się w ten sposób zapowiadany przez licznych wróżów koniec świata. Przynajmniej dla niektórych tak mogło to wyglądać. Co działo się w tym dniu kwietniowym wiedzieli wszyscy, ale nie wszyscy spodziewali się, że ktoś może w imię słusznej sprawy uznać dzieło tworzone przez Billa Gatesa za niezgodne z prawem. Wielu z nas nie zgadzało się z wielkim magiem, klęło jego produkty, na które byliśmy skazani, a korzystało z nich na co dzień. Ci, którzy nie akceptowali produktów ze względu na niekorzystną ocenę ich jakości, kupowali je ze względu na cenę. W ten sposób klienci uznali maestrię właściciela firmy w dziedzinie marketingu. Narzekając na niektóre funkcje oprogramowania, nie akceptując niektórych rozwiązań technologicznych, nie mogli mieć żadnych zastrzeżeń do działań marketingowych.

Wyrok sądu amerykańskiego, mimo że uderzył w imperium techniki informacyjnej, nie mógł za wiele zmienić w rozwoju zastosowań informatyki. Chociaż poszło o przeglądarkę internetową, to Internetowi to nie mogło zaszkodzić. W reakcji na wyrok sądu amerykańskiego gwałtownie potaniały akcje tak zwanych spółek internetowych, ale był to łagodniejszy kryzys niż inne znane z historii. Wprawdzie ceny akcji Microsoftu spadły znacznie, ale chyba był to efekt spodziewanego wyrokiem sądu podziału firmy.

Wiele spółek internetowych, jak się okazało, bardzo surowo ocenili inwestorzy na giełdzie. Indeks spółek zaawansowanych technologii Nasdaq spadł dramatycznie, co niektórych komentatorów przekonało do wieszczenia o końcu Internetu i w ogóle rozwoju techniki informacyjnej. Tymczasem skończyło się na wzmożonym obrocie akcjami, w czasie którego wiele walorów zmieniło właściciela. Poza tym Internet istnieje i można przypuszczać, że wciąż ma obiecujące perspektywy.

Również u nas miało miejsce zamieszanie wśród spółek określanych mianem internetowych. Największa z nich zmieniła właściciela i to na inwestora bez doświadczenia w tej dziedzinie. Można oczekiwać, że w najbliższym czasie jeszcze sporo będzie się dziać w technice informacyjnej i być może akcje kilka razy zmienią właścicieli, co z pewnością nie zaszkodzi rozwojowi i rozkwitowi dziedziny. Internet będzie się rozwijał co najmniej tak dynamicznie, jak przy wcześniejszych właścicielach, którzy wyraźnie jak gdyby utracili wizję i wiarę w krociowe zyski. Młodsi, przyszli właściciele mają więcej pomysłów i spodziewają się większych efektów niż ich poprzednicy. A w tej dziedzinie wizje nowych rozwiązań i spory apetyt liczą się w pierwszym rzędzie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200