Frazy

Wszelkie rocznice są okazją do przytaczania rozmaitych cytatów z tuzów informatyki. Zdania, takie jak Uważam, że 640 KB pamięci to dostatecznie dużo dla każdego przechodzą do historii razem z ich autorami - w tym przypadku, Billem Gatesem.

Wszelkie rocznice są okazją do przytaczania rozmaitych cytatów z tuzów informatyki. Zdania, takie jak Uważam, że 640 KB pamięci to dostatecznie dużo dla każdego przechodzą do historii razem z ich autorami - w tym przypadku, Billem Gatesem.

Chcę dziś jednak opowiedzieć o innych frazach. Nie tych, wypowiedzianych przez wielkich, ale tych, z którymi każdy z nas zetknął się niezliczoną ilość razy i które śnią się nam nocami - i bynajmniej nie są to sny przyjemne. Postaram się je uszeregować wedle poziomu frustracji, jaki u mnie wywołują lub wywoływały - od najniższego do najwyższego.

Stosunkowo często spotyka mnie, jako użytkownika, komunikat 404 Not Found. To widoczny sygnał, że Internet jest jak żywy organizm, zmieniający się każdego dnia. Moje zakładki przestają działać, linki przesyłane przez znajomych prowadzą donikąd, a wyniki wyszukiwania w Google okazują się nieaktualne. Jednak w miejsce jednej zlikwidowanej strony pojawia się 10 następnych o tej samej tematyce i prędzej albo później i tak znajduję, czego szukam. Ale chciałbym, by moi przyjaciele - gdy już umrę - dowiedzieli się o mojej śmierci dostając komunikat:/chabik: 404 Not Found.

Kolejny z frustrujących mnie błędów to Unhandled Exception. Kiedy jeszcze utrzymywałem się z programowania, odbierałem go bardzo emocjonalnie, mniej więcej jakby ktoś powiedział mi: jesteś, Kuba, skończonym durniem. Programowałem porządnie i defensywnie, starałem się starannie debuggować kod i nie zdarzały mi się raczej proste błędy typu zapis do niezaalokowanej pamięci czy przepełnienie bufora. A już praktycznie nigdy nie występowały poza bezpiecznym światem debuggera, gdzie natychmiast można było obejrzeć kod błędu, jego opis, wartości zmiennych i stan stosu. Dziś, kiedy Unhandled Exception oglądam jako użytkownik, mam także pretensje - ale do siebie, że też byłem tak naiwny, żeby zainstalować "niedorobione" oprogramowanie.

W ostatnich latach dręczy mnie para komunikatów: Request timed out oraz Unknown host. Oba występują po uruchomieniu programu ping z nazwą hosta i oznaczają tylko jedno: nie mam połączenia z Internetem, choć właśnie teraz mi na tym zależy. Z reguły natychmiast chwytam za telefon i dzwonię do dostawcy Internetu, który mniej lub bardziej mętnie opowiada o awarii. Każdy z Państwa, kto choć raz zaplanował sobie jakieś zajęcia w sieci (pracę, rozrywkę) i nie mógł następnie zrealizować planu, wie, co czuje wtedy człowiek.

Ale zdecydowanym liderem mojego rankingu jest Abort, Retry, Ignore or Fail? Wystąpienie takiego błędu w systemie DOS oznaczało dla mnie najczęściej jedno: utratę czegoś ważnego, co miałem zapisane na dyskietce. Ale najgorsze jest to, że widziałem ten komunikat milion razy i nadal nie wiem, co oznacza która opcja. Zawsze po chwili czułem się jak Bill Murray w "Dniu Świstaka" - cokolwiek bym nie wybrał, zawsze znajdowałem się w tym samym punkcie - ponownie pytany: Abort, Retry, Ignore or Fail? Skąd mam to wiedzieć, do cholery!? Nie można było po prostu napisać: Szlag trafił twoją dyskietkę? Zmiąłbym w ustach przekleństwo, palnął pięścią w klawiaturę, ale przynajmniej nie musiałbym odpowiadać na idiotyczne pytanie!

Nie będę pamiętał cytatów z Knutha, Wirtha i Dijkstry; nie będę potrafił nic napisać w językach programowania, które stosowałem dziesięć lat temu; wyparują mi z głowy wszystkie fuzje, przejęcia i gwałtowne zwroty na rynku informatycznym; zaś umiejętności techniczne odejdą w niepamięć razem z maszynami i systemami. Ale frazy, te właśnie frazy, będą mi się kołatały po pamięci przez lata.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200