Emerytura - skomputeryzowana synekura

Już wydawało się, że wyrywkowe informacje o ZUS i Prokomie przekonały gestorów naszych podatków, że te "niczyje" pieniądze można i trzeba wśród cywilizowanych ludzi traktować jak czyjąś własność. Wreszcie więc sama NIK zabrała się do oceny procesu wyrzucania tych gigantycznych pieniędzy na zabawę w komputeryzację. Czym jest ta komputeryzacja?

Już wydawało się, że wyrywkowe informacje o ZUS i Prokomie przekonały gestorów naszych podatków, że te "niczyje" pieniądze można i trzeba wśród cywilizowanych ludzi traktować jak czyjąś własność. Wreszcie więc sama NIK zabrała się do oceny procesu wyrzucania tych gigantycznych pieniędzy na zabawę w komputeryzację. Czym jest ta komputeryzacja?

To zakup i wyposażenie w komputery instytucji nie przygotowanych do odmiennej organizacji pracy. Pomysł na "zmianę", która polega na przesunięciu tysięcy ludzi do "nowych" instytucji, gdzie powinni sobie znaleźć coś do roboty, a także wymyślić, za co powinni brać pieniądze, to za mało. Nie wiadomo po co, co i jak, ale wiadomo czym. Wiadomo, kto będzie "realizował" komputeryzację, jaki sprzęt i oprogramowanie, gdzie kupując i ile na to wyrzucając cudzych pieniędzy. Wiadomo też, jacy "doradcy" potrafią wydać najbardziej "trafne" opinie i oceny stworzonych systemów. Brak jednak zwykle ekspertów, umiejących precyzyjnie określić, jakie są potrzeby informacyjne, jakie kryteria oceny, odpowiedzialność i oczekiwane korzyści zamierzenia.

Ten przepis na komputeryzację, zastosowany przez kolejne koalicje przyniósł nam niebywałe atrakcje w postaci komputerów i horrendalnego bałaganu w dziedzinie ubezpieczeń i rozliczeń w całej gospodarce. Publiczności pozostawiono rozrywkę w postaci sporów prezesów ZUS, przedstawicieli wysokich władz oraz przedstawicieli superspecjalistów od nieznanych głupiemu społeczeństwu komputerów. To głupie społeczeństwo nawet nie potrafi wypełnić formularzy deklaracji, które nie wiadomo po kiego grzyba zaprojektowali specjaliści od nie wiadomo czego i w nie określonym bliżej celu. Nie zapomniano jednak o skomputeryzowaniu, choć nie wiadomo czego. Nie wiedziały tego władze, które wszelako miały dostęp do źródełka społecznych pieniędzy do zmarnowania.

Ciekawe, jaką rolę grają w tym spektak-lu władze lansujące reformy, ale nie panujące zupełnie nad związaną z nimi komputeryzacją. Zapewniają kompleksowość nowego trybu rozwiązywania problemów. Efektem musi być totalny rozgardiasz, nieokreślone obowiązki i odpowiedzialność. Gorzej, jeśli taka amatorszczyzna zagrozi integralności finansów państwa. Gorzej wykształceni obywatele mogą domniemywać, że jest to skutek komputeryzacji np. ZUS. Tak, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zadysponuje horrendalnych kwot na zastosowanie komputerów nie wiadomo do czego.

Z drugiej strony te komputery stosuje się na całym świecie i to z wielkimi korzyściami. Firmy, jak też instytucje stosują nowoczesną technikę, wiedząc po co ponoszą na to znaczne nakłady. Nie może być mowy o żadnych korzyściach, jeśli nie wiadomo, po co wprowadza się technikę informacyjną do obsługi organizacji.

Teraz jeden prezes z ramienia ludowej koalicji ogłasza, że umowę podpisał po rozpoznaniu potrzeb. Następny prezes aneksował ją, nie wiedzieć w jakim celu. Wreszcie NIK opracowała raport końcowy, w którym zapowiedziała, że ciąg dalszy nastąpi.

Dwa lata temu doradcy powołani przez PTI na zlecenie wysokiego urzędnika stwierdzili, że usługodawca nie rokuje nadziei na wykonanie umowy. W tym raporcie zwrócono też uwagę na niezgodności z zasadami udzielania zamówień publicznych i przedstawiono analizę ryzyka podjętego zamówienia. Teraz NIK doszła do identycznych wniosków. Musztarda po obiedzie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200