Edytor tekstu uczy patchworka

Jakoś tak mi się przez całe życie składało, że ciągle się czegoś dodatkowego, oprócz zawodu, uczyłam - a to języków, a to szydełkowania, a to robienia zastrzyków, a to księgowości, a to wiedzy o muzyce i robieniu radiowych audycji, a to public relations. Nie twierdzę, że ze wszystkimi tymi sprawnościami jestem za pan brat, ale z nauki każdej specjalności sporo mi zostało. I oto już po pięćdziesiątce zaczęłam się uczyć "komputerowania".

Jakoś tak mi się przez całe życie składało, że ciągle się czegoś dodatkowego, oprócz zawodu, uczyłam - a to języków, a to szydełkowania, a to robienia zastrzyków, a to księgowości, a to wiedzy o muzyce i robieniu radiowych audycji, a to public relations. Nie twierdzę, że ze wszystkimi tymi sprawnościami jestem za pan brat, ale z nauki każdej specjalności sporo mi zostało. I oto już po pięćdziesiątce zaczęłam się uczyć "komputerowania".

Właściwie to nie ja "zaczęłam się uczyć" - ale komputer zaczął uczyć mnie. O tym jak On mnie uczy i czego, będą właśnie te felietony. (Dlaczego taki tytuł: "Moje 5,000"? Akurat tyle miejsca na dysku zabierają dwie kartki maszynopisu z kawałeczkiem, a więc tyle, ile mam miejsca na felieton).

To co zawodowo robię - objawia się w "pisanej" postaci: książki, artykuły, wykłady. Głównie więc (ale nie tylko!) używam edytorów tekstów. (Moim ulubionym, samodzielnie i bardzo świadomie wybranym, po kilku innych nieudanych próbach, jest WordPerfect 5.1.).

Ludzie, którzy z edytorów nie korzystają, sądzą że chodzi tu o taką "mądrą maszynkę do pisania". Złudzenie! Kontakt z edytorem zmienia nie tylko technikę pracy, ale wręcz sposób myślenia, przewraca do góry nogami tradycyjną kolejność pracy nad książką czy artykułem. Chyba trochę jest to podobe do pracy aktora w teatrze i filmie. W teatrach najpierw przygotowujesz się do roli i w czasie przedstawienia porządnie ją od początku do końca, po kolei, odgrywasz. W filmie - budujesz rolę z pojedynczych scen, nagrywanych w nieprawdopodobnej kolejności.

Pisanie książki za pomocą edytora zaciera różnice między etapem zbierania materiałów, robienia notatek, fiszkowania pomysłów i samym etapem konstruowania tekstu książki. Jestem w bibliotece, mam akurat coś "na temat" - robię fragment tekstu, skrótową uwagę i "wcinam" ją w tekst. Książka powstaje metodą "patchworku": dużo drobnych fragmentów w rozmaitych kształtach i kolorach, które trzeba poskładać w harmonijny, co do barwy i formy, zestaw.

W porównaniu z tradycyjną metodą pracy pisanie "komputerowe" stawia wyższe wymagania konstrukcji. Bowiem nią stoi praca. Trzeba bowiem z góry wiedzieć (z grubsza) jaki ma być wzór patchworka i nie angażować się niepotrzebnie w sporządzanie fragmentów, które z racji stopnia szczegółowości lub swoistości ujęcia nie dadzą się dobrze wpasować w całość. Z drugiej jednak strony praca z edytorem tekstu czyni dziecinnie łatwym i szybkim przestawianie, usuwanie, wklejanie fragmentów metodą prób i błędów (bez koszmarnej mitręgi, np. przenumerowywania przypisów - każdy kto to robił choćby raz manualnie wie, co to za męka). Dlatego jeśli nawet zmysł konstrukcji trochę nam szwankuje, albo gdy nie mamy zbyt jasnego wyobrażenia z góry jak ma ona wyglądać - obracanie naszymi klockami dostatecznie wiele razy, zawsze nas doprowadzi do tego, że nasz patchwork przybierze jakąś znośną postać. Dlatego - wedle mego zdania - edytory tekstu są błogosławieństwem dla osób nie mających doświadczenia w pisaniu oraz wprawy w konstruowaniu większych tekstów: skomputeryzowani doktoranci nie mają pojęcia, jaką mają przewagę nad swymi starszymi kolegami, z którymi naukowi opiekunowie, promotorzy, redaktorzy wyciskali siódme poty wymagając kolejnych, konstrukcyjnie doskonalszych wersji

pracy. Dziś to samo osiąga się siadając do komputera i żonglując do skutku naszymi kawałeczkami "patchworka", aż się ułożą w miarę składną całość: albo piękną, albo choćby znośną. Dawniej, manualnie, osiągnięcie tego efektu było niekiedy nieosiągalne (wymagało to zbyt wiele czasu, a - dla niektórych - było zbyt żmudne).

Ale patchwork miewa też swoje niebezpieczeństwa - i o nich innym razem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200