Dzieci pod cyberochroną

Nie trzeba wcale specjalnie szukać stron pornograficznych, by się na nie natknąć, wędrując po Internecie. Często wystarczy wpisać zupełnie niewinnie wyglądający adres strony, a niespodziewanie ukażą się zdjęcia nie tylko niekompletnie ubranych blondynek, ale i zaproszenie do odwiedzenia sex shopu.

Nie trzeba wcale specjalnie szukać stron pornograficznych, by się na nie natknąć, wędrując po Internecie. Często wystarczy wpisać zupełnie niewinnie wyglądający adres strony, a niespodziewanie ukażą się zdjęcia nie tylko niekompletnie ubranych blondynek, ale i zaproszenie do odwiedzenia sex shopu.

Niejednokrotnie po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej nazwiska znanego sportowca czy piosenkarza na pierwszych miejscach listy wyników wyszukiwania pojawiają się dowiązania do tzw. różowych serwisów. Ich twórcy podczepiają je pod słowa kluczowe najczęściej odwiedzanych witryn. Śledzą uważnie publikowane oficjalnie statystyki odwiedzin, by dokładnie wiedzieć, gdzie warto być obecnym. Wiele stron pornograficznych jest celowo kojarzonych z hasłami najbardziej popularnymi wśród dzieci i młodzieży.

Inną, często stosowaną metodą docierania do młodych internautów jest przekierowywanie ruchu z serwera DNS na strony pornograficzne w przypadku literowej pomyłki w adresie (np. poprok zamiast poprock). Pedofile i autorzy stron z pornografią dziecięcą poszukują najczęściej swoich ofiar na czatach lub za pomocą popularnych wśród młodych ludzi komunikatorów.

Blokady mile widziane

Z technologicznego punktu widzenia za najlepsze zabezpieczenia przed oglądaniem niepożądanych treści w Internecie uchodzą specjalne programy filtrujące. Funkcjonują one według różnych zasad, najczęściej blokują dostęp do witryn z określonymi słowami kluczowymi bądź też figurującymi w stale aktualizowanych bazach danych. Ta metoda ma oczywiste słabości, zawsze bowiem coś się przez tego rodzaju filtry prześlizgnie, jednak z drugiej strony nie widać pomysłów na lepsze rozwiązania (narzędzia pozwalające na bieżące rozpoznawanie treści obrazów są dalekie od możliwości ich praktycznego zastosowania).

W niektórych stanach w USA stosowanie programów filtrujących jest obowiązkowe w miejscach publicznego dostępu do Internetu, a więc w szkołach, bibliotekach czy urzędach. Także we Francji istnieje ustawowy obowiązek zabezpieczenia dostępu do sieci w przypadku korzystania z niej przez dzieci, rygorystyczne regulacje funkcjonują też w Wlk. Brytanii. W Niemczech przed wejściem na strony pornograficzne trzeba podać numer dowodu osobistego.

W Polsce nie ma żadnych ograniczeń. Na naszym rynku jest dostępnych kilka programów filtrujących, przeznaczonych specjalnie do blokowania dostępu do treści pornograficznych. Są niestety drogie. Dyrektorzy szkół, którzy stają przed alternatywą nabycia programów edukacyjnych do szkolnych pracowni albo programów filtrujących, wybierają te pierwsze. Często nie mają w ogóle żadnego wyboru, bo brak pieniędzy. Mającym świadomość zagrożeń nauczycielom pozostaje wykorzystanie standardowych mechanizmów ogólnie dostępnych programów, np. kwalifikatora treści internetowych w przeglądarce. W bardziej rozbudowane i skuteczne funkcje content control wyposażane są już dzisiaj standardowo prawie wszystkie programy antywirusowe i antyspamowe. Można za ich pomocą zdefiniować własny katalog słów kluczowych, który będzie zatrzymywał niepożądane e-maile, strony WWW czy przekazy z popularnych komunikatorów. Niestety, one też kosztują.

Przez pewien czas w szkolnych pracowniach wyposażonych w sprzęt przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu był wykorzystywany filtr firmy IDS. Niestety, w ub.r. ministerstwo przestało uiszczać opłaty licencyjne, spółka została przejęta przez nowego właściciela i filtr przestał działać. Zdaniem Ireneusza Parafjańczuka, specjalisty ds. bezpieczeństwa IT w CERT Polska, społecznie zajmującego się także administrowaniem sieciami szkolnymi w Warszawie, z zachowaniem bezpieczeństwa w szkolnych systemach komputerowych nie jest najlepiej. "Nauczyciele nie są informatykami. Szkoły dostają komputery, włącza się je do sieci i to już wszystko" - mówi Ireneusz Parafjańczuk.

Filtry internetowych treści są także zbyt drogie dla indywidualnych użytkowników. Większość z nich jest oferowana przez zagraniczne firmy i nie reaguje na specyficzne dla naszego języka określenia, np. rozpoznają słowo sex, ale już nie seks. Z tych powodów Fundacja Kidprotect, zajmująca się m.in. zapobieganiem wykorzystywaniu Internetu do molestowania seksualnego dzieci, zdecydowała się na stworzenie własnego bezpłatnego filtru rodzinnego.

Przypadkowe kontakty

Dr Lucyna Kirwil z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadziła badania nad "wzorcami korzystania z Internetu przez dzieci w wieku 13-15 lat". Wyniki tych badań są niepokojące.

Najbardziej popularnymi miejscami, w których dzieci w wieku 13-15 lat korzystają z Internetu, są kafejki internetowe i szkoła. Dominującym wzorcem korzystania z Internetu jest "czatowanie". Wśród stron WWW, wymienianych jako odwiedzane najczęściej, znajdują się także te z treściami erotycznymi i pornograficznymi. Osobiście deklarowane zapotrzebowanie na rozrywkę z treściami seksualnymi jest bardzo rzadkie (0,9%), ale zarazem spostrzegane u rówieśników bardzo wysokie (58% chłopcy, 25% dziewczęta). Treści erotyczne jako preferowany temat dyskusji w czateriach i klubach dyskusyjnych pojawiają się w przypadkach 16% wskazań chłopców i 9% dziewcząt.

Korzystanie z Internetu naraża dzieci na przypadkowe kontakty z treściami erotycznymi. 44% badanych otrzymywało zaskakujące listy e-mail z taką zawartością, w tym listy od pedofili, propozycje współżycia, oferty prostytutek czy pracy w nocnych klubach. Takie doświadczenia częściej miały dziewczęta (52%) niż chłopcy (36%). Młodzież korzystająca z poczty elektronicznej otrzymuje też przesyłki reklamowe zawierające niestosowne propozycje w postaci numerów telefonów (21%), adresów (25%) i nazw stron WWW (44%).

Ryzyko niezamierzonego kontaktu z treściami erotycznymi wyraźnie wzrasta przy korzystaniu z wyszukiwarek internetowych. Okazją do tego jest poszukiwanie informacji szkolnych, wiadomości, informacji o muzyce czy pobieranie plików lub gier. Najrzadszym, deklarowanym przez dzieci powodem otwierania stron erotycznych jest świadome zapotrzebowanie na te strony!

Tylko w przypadku co czwartego nastolatka rodzice ustalili zakres korzystania z Internetu. Według przekonania badanej młodzieży filtr rodzinny jest założony w 60% komputerów szkolnych, 39% komputerów w kawiarniach internetowych i 22% własnych.

Więcej informacji o wynikach przeprowadzonych badań jest dostępnych w Internecie: http://www.brpd.gov.pl/artykuly_fr.html

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200